Dublinia fochuje ;)

Z powodu malej ilosci komentarzy pod ostatnimi postami 😉 Dublinia postanawia STRZELIC FOCHA i zamiast pisaniem zajac sie czytaniem.

KMZ podczas ostatniego WIELKIEGO SPRZATANIA wyszperala ksiazki o ktorych zapomniala ze ma.

A sa to:

„Flirty bez znieczulenia” Lisy Cach, „Kretka blada” i „Rzez bezkregowcow” Chmielewskiej, „Hotel Irlandia” Iwony Slabuszewskiej-Krauze i cos za co sie nie chwyce na pewno: „Serce na temblaku” Grocholi.

A zaczelam od autora polecanego mi „PL-boya”, Marcina Szczygielskiego, i jego „Farfocli namietnosci”.

Uwielbiam slowo „farfocle” dlatego wybralam te pozycje na pierwszy ogien.

Nic jakos szczegolnie porywajacego, takie fajne czytadlo do krecenia na trainerze. Jeden moj znajomy uzywa na ten typ literatury okreslenia: klozetowa, bo jemu sie z kolei takie powiesci znakomicie czytaja podczas spedzania czasu w ubikacji 😉

Ksiazka na czasie, bohaterka popierd…tzn gania po miescie w Guccim i Vuittonie, zluszcza sie algami, flirtuje z metroseksualnymi kolegami a jednoczesnie odkrywa ze boyfriend nawiazuje kontakty z plcia przeciwna na portalu Sympatia.Pl. Aby przylapac go na zdradzie tworzy wiec fikcyjny profil Lookrecji i czeka co sie bedzie dzialo….

Maly fragmencik na mily poczatek tygodnia: bohaterka odwiedza rodzine.

„Siegam swoim widelcem do talerza, oddzielam przypalone kawalki i przekladam je na bok polmiska z ziemniakami. Babunia zaczyna jesc.

-Tez cos – prycha matka. Przychodzi nastepny sms od Kamila, wiec pyta od razu: – Kto to?

– Nikt – wzdycham ze zniecierpliwieniem.

– Acha! – matka podnosi lewa brew i mocno dziabie mielonego. – Bedziesz zalowala.

– Czego niby bede zalowala? – zaczynam byc zla. – To z pracy!

– Taaa – mowi matka z miazdzaca ironia. – Z pracy! Juz ja wiem jak wygladaja takie esemesy z pracy. W M jak Milosc tez co rusz dostawala esemesa. Od jednego takiego. Same problemy potem byly!

– To moja spra…- podnosze glos, ale, ni stad ni zowad Babunia wpada mi w slowo.

– A pamintam – mowi – taki byl Wania jeden. Z nim to bylo wesolo! Mial taki wielki…

– Mamo! – wola moja matka ostrzegawczo, rzucajac sztucce na talerz.

-…akordeon – konczy Babunia i dodaje rozmarzonym glosem : – Te ruskie chlopaki to jak malowanie byli, rumiane takie. Z niemi to sie czlowiek usmial! Szystkie poszly, ale ten Wania to sie wrocil potem bo mu Manka wpadla w oko spod dwudziestego i juz sie ostal. I prace dostal, tez w Pekaesie. To byl chlop, wszystkie Mance zazdroscily. Az sie cos w srodku czlowiekowi robilo, kiedy tak ruszal tym swoim dlugim…

– Mamo!!!

– …autobusem, bo to byl pierwszy PKS jaki do Siedlc przychodzil. Ano tak – babcia konczy swoja opowiesc. Matka bierze sztucce do reki, kreci glowa i mamroczac cos pod nosem pakuje wielka porcje mielonego z ziemniakami do ust.

– A pyte to ci ten Wania mial jak kozacki zbojnik! – dodaje babunia wesolo.”

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.