Co robi Dublina kiedy postanawia wczesniej uczyc sie przez caly wolny od pracy dzien?
Jedzie z KMZ do Ikei, oczywiscie. Nauka nie zajac, nie ucieknie, a rzadko nam sie ostatnio zdarza miec razem day off.
Lubie styl Ikei – czysta, prosta forme i kolory. I wszystko jest takie tanie! Nie sposob niczego nie kupic, nawet jak sie tego czegos nie potrzebuje. Teraz KMZ skreca 2 regaly do swojego pokoju a ja zawiesilam wlasnie lampki na karniszu by stworzyc Christmasowy Nastroj. Pije Malibu i mam troche czasu by zrelacjonowac ostatnie wydarzenia. Zanim KMZ skonczy i wezmiemy sie za „Stosunki miedzymiastowe” z Drew Barrymore.
Romans z Middle East rozwija sie. On jest emocjonalnie zaangazowany, zbyt zaangazowany jak na tak niedlugi okres blizszej znajomosci. Co dostrzeglam i co mi sam powiedzial – on boi sie spieprzyc cokolwiek co powoduje rozne dziwne sytuacje, dla mnie niezrozumiale. Np kiedy bylam w Hiszpanii smsowal do mnie codziennie. Kiedys obudzil mnie swoim tekstem i napisalam mu to, moze zreszta niezbyt milo 😉 Wiec przestal, bo pomyslal ze ja na wczasach chce sie zrelaksowac i nie mysle w ogole o nim a tu on mnie zamecza jakimis wiadomosciami o kazdej porze dnia i nocy. Albo nie chcial mnie zaprosic na randke kiedy mialam dni wolne ale meczyl mnie zebym poszla z nim na kawe albo lunch przed praca.
Dla mnie jest to informacja typu: nie chce lub nie moge isc z toba do lozka. Wreszcie kiedy w koncu znalazl czas miedzy swymi biznesowymi wyjazdami to na godzine przed spotkaniem zadzwonil ze utknal gdzies w Manchesterze i przeprasza i blah blah blah.
Napisalam mu wiec ze sorry, it doesnt work for me, I expect something else. I ze bylo milo i good bye.
Wieczorem wyslal mi saznistego maila w stylu: I really like you, I want to be with you etc. I ze postara sie tak ulozyc swoj czas aby nigdzie nie ruszac sie w poniedzialki i wtorki kiedy ja nie pracuje i ze w kolejnym tygodniu spotkamy sie na pewno jesli jeszcze chce, prosi mnie tylko zebysmy poszli wczesniej na „coffee i chat”.
Na tego emaila zajmujacego caly ekran laptopa odpisalam mu zwiezle – ok, when?
No i musialam zrezygnowac z moich cwiczen, rozwalic caly dzien zeby sie spotkac z facetem by POGADAC i WYPIC KAWE! Gdzie sens, gdzie logika??? On jechal z drugiego konca Dublina zeby spedzic ze mna 60 minut – o so chozi?
No wiec nie tylko o to ze teskni i moglby ze mna byc non stop gdybysmy oboje mieli czas (o BOSZZZZZ…) ale tez: „nie chce zebym myslala ze on mnie traktuje jako obiekt seksualny”z ktorym sie spotyka tylko wtedy kiedy sie to konczy lozkiem.
Powiedzialam mu ze jesli o to chodzi to niech sie nie martwi bo JA go traktuje jak obiekt seksualny. Zaczal sie smiac i chyba nie wzial tego na serio… Tak samo kiedy oznajmilam ze jestem selfish i ja nie zmienie swego rostera, on musi dopasowac swoj rozklad tygodnia do mnie. Nie wiem co robic zeby brano moje slowa na powaznie???
W kazdym razie bylo calkiem milo na tej kawie bo ja go naprawde lubie i podoba mi sie sposob w jaki on mnie traktuje, jak sie zachowuje, co mowi. No i doszlo wreszcie do mnie ze kiedy jest ze mna i od razu nie ciagnie mnie do lozka to nie dlatego ze ma problem z potencja albo ja go nie pociagam. On chce mnie zabrac na kolacje, na drinka, rozmawiac, trzymac mnie za reke, calowac itp. Ja raczej wole od razu przechodzic do czesci wlasciwej i ewentualnie pozniej robic te inne rzeczy, no ale coz poczac…Nobody’s perfect 😉
Tak czy siak, zostalam z nim na noc do rana. Sama nie wierze. Bo moglabym sparafrazowac Barneya Stinsona z HIMYM i powiedziec:
„Musze uprawiac z mezczyzna seks CO NAJMNIEJ przez 3 lata zanim w ogole pomysle by spedzic z nim noc… Bo wspolna noc jest bardzo intymna czynnoscia ktora wymaga porozumienia i polaczenia ktorego seks nie wymaga…”
Nie wszyscy jednak traktuja moje slowa jako zart – nasz nowy DM bowiem bardzo sobie wzial na serio moja opowiesc o tym jaka to jestem przeciwna zwiazkom i ze popieram instytucje tzw FUCK BUDDY. To byla zupelnie luzna rozmowa a propos jakiegos filmu. Niedlugo potem musialam po raz pierwszy od wielu lat pracowac na popoludnie i na drugi dzien na rano wiec postanowilam sie przespac w hotelu. On tez.
Nie chce przytaczac calej tresci smsow jakie wymienilam z nim tej nocy, zaczelo sie od jego wiadomosci:
„Mam zapukac do drzwi czy dorobic sobie klucz?”
Potem facet doslownie zaproponowal mi swoje ze tak powiem uslugi jako friend with benefits.
Pewnie ze moglabym to uciac od razu piszac lub mowiac – sluchaj, odczep sie ode mnie, spotykam sie z kims, nie jestem zainteresowana. Ale mnie ta sytuacja po prostu bawi. Napisalam wiec tylko ze niestety nie nadaje sie na to stanowisko bo ma za maly staz jako moj przyjaciel i sama nie wiem czy go lubie czy nie, a poza tym juz spieprzyl wszystko pierwsza seria swych smsow (o czym juz wspomnialam w poprzednim poscie).
No ok, to co on ma zrobic zeby mnie do siebie przekonac, moze pojdziemy kiedys na drinka po prostu porozmawiac z dala od pracy i takie tam. No mowie Wam – NARCISO RODRIGUEZ dziala! Feromony w tym sa czy co…
Najlepsze jest to ze ja go naprawde lubie i switnie mi sie z nim pracuje, uwazam go tez za naprawde dobrego menadzera. Na razie odpuscil troche, przynosi mi kawe z kwiatkiem na spodku, dal mi swoje spinki do mankietow bo mi sie podobaly, jest niesamowicie mily i spedza ze mna duzo czasu kiedy razem jestesmy na zmianie (a o dziwo ma roster dokladnie taki sam jak moj…)
Moze jestem wredna ale wszystkie jego smsy mam zachowane…dobrze jest miec na kogos haka w razie gdyby… jesliby te teksty zobaczyl nasz HR to uznalby to na 100% za molestowanie seksualne.
No i jak juz wiadomo przyjemniej sie pracuje z pewna doza seksualnego napiecia w powietrzu…
Tymczasem IKS odzywa sie rzadko ale jak sie juz odezwie… Czatowalismy na gg na zupelnie luzne tematy i on znow udowadnial mi ze pieciu lat tam mu trzeba by osiagnac to co chce w hotelarstwie, na co ja zupelnie niezainteresowana rzucilam – ok, a co po tych pieciu latach?
-Wroce i oswiadcze ci sie.
No, troche mnie to zdziwilo ale musialam odejsc od komputera i nie odpisalam. Kiedy wrocilam zastalam pytania:
-Czy myslisz ze kiedy bedziesz miec 44 lata nadal bedziesz mogla miec choc jedno dziecko?
-Ok, jedno dziecko? Tylko jedno?
-NO KIDS!!! Odpisalam od razu na co sie zgodzil:)
Oczywiscie to takie tam sobie pisanie ale mimo wszystko zastanowilam sie czy ja bym aby chciala zaczac z nim od nowa. Klotnie, dasy, szarpanina, godzenie sie i znow walka – czy bylalbym w stanie znow sie w to bawic? W sumie – czemu nie 😉
PS – 28.11 to czwarte urodziny bloga. Jakies sugestie co do postu jubileuszowego?