Zawsze bardzo podobalo mi sie brzmienie nazwy tego miasta, zarowno w wersji KADYKS jak i Cadiz. Wiedzialam ze jest najstarsze w Europie i ze Byron nazwal go „najpiekniejszym jakie kiedykolwiek widzial” – nic wiec dziwnego ze wyimaginowalam sobie wspanialy obraz jak z bajki z tysiaca i jednej nocy i z takim obrazem w glowie tam pojechalam.
Powiem tak – Kadyks przypomina mi bardzo Florencje. Jednym i drugim miastem tak samo ogromnie sie rozczarowalam.
Ruina, zaniedbanie, rdza, bieda – to sie rzuca przede wszystkim w oczy. Budynki bez okiennic, puste, opuszczone, i to zaraz przy molo. Rozpadajace sie rudery. Kadyks wywarl na mnie tak przygnebiajace wrazenie ze nawet nie za bardzo pamietam jaka trasa szlysmy i co widzialysmy. Na pewno doszlysmy do starych murow z ktorych roztacza sie widok na zatoke. Wielkie kamienie u ich podnoza to siedlisko kotow ktore wygrzewaja sie na sloncu. Nieliczni wedkarze otoczeni sa przez te stworzonka ktore wytrwale czekaja na kawalek rybki, choc czasem nadfruwa paskudna mewa i kradnie zdobycz.
Najwieksza atrakcja jest oczywiscie katedra z zolta kopula mieniaca sie w sloncu na zloto. Przed nia znajduje sie dosc mily placyk na ktorym jest troche zycia – knajpki, ludzie, sklepiki. Paskudne jedzenie zreszta choc tansze niz w Sewilli czy Kordobie.
Zgodnie z sugestiami mojego przewodnika ruszylysmy w strone ogrodu miejskiego w ktorym rosna draceny smocze – okazal sie on skrawkiem trawnika posrodku ulicy na ktorym owszem zielenily sie draceny. Pewnie bysmy nigdy na nie nie zwrocily uwagi ale skoro przewodnik napisal to wypadalo sie zachwycic.
Troche zabawy mialysmy w Parque Genowes, ulubionym miejscu kadyskich BIHABOW z pociechami. Bo oto wsrod ciekawie przystrzyzonych drzewek wygladajacyc jak Magnum na patyku dostrzeglysmy…dinozaury i inne zaury, ustawione w krzakach i kolo sztucznego wodospadu ku uciesze dzieci i naszej. Przynajmniej mamy fajne zdjecia w szponach gada, a co 😉
A jedyne muzeum do ktorego chcialysmy pojsc, Muzeum Wina, bylo zamkniete…no zesz!
ALe warto bylo jechac chocby po to by moc powiedziec: „taaaa, Kadyks… bylam, ch….owo jest…”






