Kolejnego dnia postanowilysmy powloczyc sie po najblizszej, niedocenianiej dotychczas okolicy.
Zapakowalysmy do torby wino i winogrona (lunch i obiad 😉 i ruszylysmy w strone slynnego z okladki ksiazki “Toskania, Umbria i Okolice” Mostu Diabla.
Oczywiscie bardzo okrezna droga przez Montecarlo, tylko dlatego ze spodobala sie nam nazwa.
Droga prowadzila przez polozone na wzgorzu San Miniato – bylysmy tam rok temu i ponownie zachecam do odwiedzin tego przepieknego miejsca.
Samo Montecarlo nie jest az tak atrakcyjnym punktem dla turysty – ot kolejne urokliwe malutkie miasteczko jakich w Toskanii wiele.
Historycznie odegralo duza role w XIV w wojnach miedzy Piza, Luka i Florencja, to z murow jego fortecy Castruccio Castracani (zwany Wykastrowanym Castracanim;) kierowal swa armia ktora zwyciezyla w bitwie pod Altopascio.
Miasteczko ma przyjemna glowna ulice i przyzwoita liczbe sklepow z widokowkami, ogolnie sprawia dosc senne wrazenie.
Przyuwazylysmy tez jedna z ekscentrycznych mieszkanek na spacerze – pani kolo siedemdziesiatki, ubrana ze staroswiecka elegancja w biala spodnice, rajstopy (upal byl!) i szpilki, chudziutka i drobna, w pelnym mocnym makijazu i fryzura jak Diana Ross. A moze to byla Diana Ross???
Kolejne na trasie znalazlo sie Collodi, miasto w ktorym spedzil dziecinstwo autor Pinokia. Rzecz jasna fakt ten zostal maksymalnie wykorzystany w celach promocyjnych – na kazdym kroku mozna sie natknac na obrazy, rzezby i pamiatki przedstawiajace bohaterow ksiazki, w tym na ogromna statue samego drewnianego pajaca. Chcialysmy wejsc do Villi Garzoni by zwiedzic ogrody ale odstraszyla nas wycieczka pelna dzieciarni. Zblizylysmy sie rowniez do parku Pinokia ale szybko zawrocilysmy z powodu wrzasku i pisku jaki dochodzil zza murow.
W Bagni di Lucca jest bardzo fajny most na ktorym zrobilysmy sobie sesje fotograficzna z cyklu “wyginam smialo cialo” ale wlasciwie nie ma sensu spedzic tam wiecej czasu niz wymaga zaciagniecie polprzytomnej KMZ do knajpki na podwojne esspresso po ktorym ozywi sie na nastepne 2 godziny jak nakrecona laleczka ;))))
A jak sie wyjezdza z miasta w strone Borgo a Mozzano pojawia sie glowna atrakcja czyli absolutnie niewiarygodny most Ponte della Maddalena inaczej zwany Mostem Diabla.
Nazwa -ta druga- pochodzi od legendy wedle ktorej budowniczy mostu poprosil diabla o pomoc w jego ukonczeniu. Diabel zazadal w zamian duszy pierwszej istoty ktora przez niego przejdzie, byl to bardzo glupi deal bo oczywiscie sprytny Wloch przegnal po moscie swinie – wedle innych zrodel psa.
Most w wersji drewnianej istnial juz w XI wieku a trzy stulecia pozniej przerobiono ja na zlecenie naszego dobrego znajomego Castruccia. Wyjatkowosc konstrukcji lezy w asymetrii – jeden z lukow jest tak stromy ze latwo uwierzyc iz sam szatan maczal w tym palce.

Reszta dnia nalezala do czarujacej i cichej Bargi, najpiekniejszego miasta w regionie zwanym Garfagnaga. Stare centrum pelne jest waskich, kretych i stromych uliczek i naprawde podziwiam mieszkancow ktorzy poruszaja sie po nim terenowkami oraz parkuja pod niewiarygodnym katem. Nad miastem goruje ogromne duomo w ktorego wnetrzu znajduje sie przepiekna kazalnica z XIII wieku wsparta na lwach (bedzie na jednym ze zdjec).
Ze szczytu mozna podziwiac wspaniale widoki Alp i Apeninow oraz czerwone dachy Bargi. Krecac sie tu i tam natrafilysmy na ratusz w ktorym wlasnie udzielono slubu, przed progiem ktos ulozyl serce z ziaren ryzu w ktore oczywiscie wlazlam by KMZ mogla mnie sfotografowac jak robie mine typu : bleeeeeeeeeee Iiwkladam palec do ust w wymownym gescie 😉
No dobra, przyznaje ze jak juz isc w niewole to wlasnie w takim stylu: spacerujac sobie po sredniowiecznym miescie, pozowac do zdjec, kupowac lody w lokalnym sklepiku. Jak mi sie kiedys zachce miec trzeciego meza to na pewno ceremonia odbedzie sie w taki sposob (choc wlasnie przed chwila wpadlam z KMZ na swietny pomysl by zorganizowac sobie taki fikcyjny slub – mniej problemow i kupa fajnych fotek a o to w koncu chodzi 😉



W Bardze znajduje sie tez ciekawy most, dochodzi sie do niego Via dell Aquedotto. Wziela go we wladanie zaborcza roslinnosc obrastajac swym gaszczem i wyglada to niezwykle interesujaco (rowniez jest na zdjeciach).
Gdyby ktos byl w okolicy – zdecydowanie warto zajrzec.