Facet to sobie mysli ze jak cos przeskrobie a potem pokaze sie skruszony jak zajac na mrozie z mina szczeniaczka cocker spaniela i prezentem na przelamanie lodow to juz wszystko jest zapomniane i wybaczone i w ogole aj lawju.
No, wszystko to pewnie nie ale skoro poszlo o to zeby sie nie boczyc to sama przeciez tez nie moge sie boczyc ze facet sie boczy ;)))) Zreszta jedna z komentatorek bloga wystraszyla mnie piszac na gg ze bez seksu jej sie „zaczynaja zmarchy robic i cellulit” 😉 i zeby go „trzymac” 😉
A prezentem na przelamanie lodow nie byly zadne kwiaty czy wino (nie, IKS nie jest taki banalny;) ale kurczak i jakies pomaranczowe ziarna ktorych oczywiscie jako kobieta niegotujaca nie rozpoznalam.
-What is it?- pytam a on mi najczystsza polszczyzna odpowiada:
-SOCZEWICA.
W pracy lekkie zamieszanie z powodu wulkanu ktory sobie byl wybuchl w Islandii i zakurzyl cale niebo nad Europa. CZesc gosci musiala przelozyc pobyt a czesc odwolala rezerwacje. Ci z Anglii poplyneli promem i mysle ze promy przezywaja teraz okres prosperity. Dowcipkuje sie zreszta naokolo na ten temat, ze przytocze tylko jeden zarcik dzis uslyszany od Glena:
„What is the difference between Cheryl Cole and the vulcano? Cheryl doesn’t blow Ash anymore.”
O Glenie dawno nie pisalam ale oczywiscie jest, zyje i ma sie dobrze, rozbawiajac nas dowcipami sytuacyjmi:
Ja:-Glen, please go to the kitchen and tell the chef that one of the guests is celiac.
Glen (udajac ze na gra na gitarze) spiewa: -Ce-CILIAC you’re breaking my heart… na melodie popularnej piosenki o Cecilii.
Ale nie tylko ja mam w pracy wesolo bo np koledzy KMZ robia jej markerem tatuaze na ciele. Tak, teraz jak mieszkamy razem nic sie przede mna nie ukryje 😉
Kiedy wracam z pracy to wolam od progu:
HONEY IM HOME!!! a KMZ czeka z drinkiem;) Jak tak dalej pojdzie to chyba sie oswiadcze 😉
Naliczylysmy na razie trzy rozne koty ktore z gracja przemierzaja nasz taras – jeden nawet zagladnal do srodka przez otwarte drzwi. Nie obraze sie na czeste wizyty tych gosci.
Skrecilysmy rowniez ostatnia szafke z Ikei co okazalo sie najwiekszym wyzwaniem jako ze nie byla to jakas tam prosta robota jak przy Argosowskich wyrobach ale taka powiedzialabym dla „prawdziwych mezczyzn”;) Skrecala KMZ swiezo zakupionym na te okazje wrenchem a ja pracowalam rownie ciezko siedzac na ziemi, jedna reka przytrzymujac deske a druga popijajac drinka (co KMZ zlosliwie sfotografowala 😉
To byla taka szafka slusznego wzrostu gdzie sobie mozna samemu ustalic rozstaw polek i kiedy KMZ juz prawie konczyla ja zerknelam znad swego drinka i powiedzialam:
-Wiesz Skarbie a nie lepiej by bylo zeby jednak od dolu wiecej miejsca zostawic na butelki i rozne takie?
-No lepiej… tylko czemu mi to TERAZ mowisz? Ale wziela i zmienila 🙂 Jednym slowem jako pomocnik jestem swietna.
Jak dobrze pojdzie to jutro mi przyjda zalozyc internet ale po ostatnich przebojach z eircomem to nie wierze i nie uwierze dopoki go nie bede miec. A jak bede to doniose o tym na blogu:)