Golden Globes 2024 – Czerwony Dywan

Jakoś tak cicho było o tegorocznych Globach. Mało co nie przegapiłam. O dziwo, czerwony dywan nawet całkiem całkiem. Było sporo kreacji, które prezentowały się dobrze, choć bez szału. Wygląda na to, że moda na chodzenie na takie eventy praktycznie na golasa, mija. Trochę majtasów gdzieniegdzie przebijało, ale w porównaniu z tamtym rokiem to skromnie.

Zacznę od najładniejszych looków. Wybrałam tylko te, które faktycznie jak dla mnie miały efekt wow. Najpierw niespodzianka, bo Heidi Klum to był pewniak jeśli chodzi o kategorię najgorzej ubranych pań.

Jennifer Lopez też pięknie, kolor ciekawy a krój w stylu old Hollywood.

Taylor Swift nigdy nie zawodzi, bardzo podoba mi się kolor. W ogóle było dość sporo kreacji w bardzo żywych, ekscytujących barwach.

Angela Bassett może niezbyt oryginalnie, to po prostu czarna dopasowana suknia uwydatniająca biust, ale wygląda super.

Nathalie Portman jest w drugiej ciąży, czego nie było absolutnie widać w tej prostej w kroju sukni wyszywanej cekinami, jak obraz impresjonisty.

Ayo Edebiri chyba debiutuje na takiej imprezie, więc plus za udany debiut.

Najbardziej podobała mi się Camila Morrone. Naturalny make up, te luźno puszczone włosy, bez biżuterii. Piękna kobieta zresztą.

Na wyróżnienie zasługuje Gilian Anderson, ona zawsze wygląda pięknie, tym razem jednak warto zwrócić uwagę na wzór na sukni. Przy powiększeniu widać, że to są waginy.

Wśród panów moda na Harry’ego Styles, czyli wysokie w stanie i szerokie portki oraz oversizowe marynarki, często zwężane w pasie. Nie specjalnie mi się to podoba, aczkolwiek Jonathan Bailey wyglądał bardzo dobrze i ode mnie zyskuje miano najlepiej ubranego pana.

Co do koszmarków – zacznę od zmarnowanego potencjału czyli Seleny Gomez. Od pasa w dół super. Góra do wymiany. Mogła być nowa wersja Marylin Monroe, z efektem podwiania od spodu 🙂

Nie mogło zabraknąć firanek. Ten motyw się pojawia zawsze, tak samo jak poszwy i „pożarte przez zwoje”. Tym razem w firanach paradują: Elizabeth Olsen, Riley Keough i Emily Blunt.

W poszwach natomiast wystąpiły: Greta Lee i Jillian Dion.

Fantasia Barrino – od pasa w dół tak, jakby krawiec nie mógł sie zdecydować, czy ten jasny wąski dół czy ten rozkloszowany lawendowy. Więc przyczepił oba. Keri Russell ma coś takiego, co ja kiedyś robiłam na ZPT – frędzelki z papieru. Elle Fanning nie dość, że wymięta, to ta kokarda jakoś smętnie zwisa.

Pożarta przez zwoje Lily Gladstone i Dua Lipa w przebraniu wiolonczeli.

Hannah Waddingham to bogini, uwielbiam ją, ale ta suknia strasznie przekombinowana i buduarowa. Odprułabym rękawy i górę, tylko gorset z dołem by został. Ale przynajmniej kształt jest, czego nie można powiedzieć o kreacji Cary Jade Myers. Jodie Foster – bez komentarza.

Rosamund Pike przypomniała mi Samanthę Jones z odcinka SATC, kiedy to Sam miała peeling chemiczny twarzy i na przyjęcie przyszła w czarnej woalce. Druga pani to Zoe Lister Jones, omotana belą wzorzystego materiału.

Billy Eilish, Bella Ramsey i Celine Song – jak najbardziej nie trzeba na Globy przychodzić w sukniach. Ale czemu zakładać coć takiego?

Pom Clementieff natomiast ma na sobie coś najbardziej „confused” – połączenie kelnerki z kurtyzaną. Bardzo mi się to nie podoba.

Kategoria osobna czyli: wyglądam na morskie żyjątko: Karen Gillan

A w wyścigu na najbardziej kuriozalny outfit: niewidzialny wieszak czyli Natasha Lyonne.

Ciekawe, jak będzie na Oscarach 🙂

4 uwagi do wpisu “Golden Globes 2024 – Czerwony Dywan

Dodaj odpowiedź do Jaga Anuluj pisanie odpowiedzi

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.