Nieciekawie w Limerick

Przeważnie wszystkie moje podróże i mini-wypady są wspaniałe i godne polecenia. Tym razem tak nie było, ale też tego właśnie się spodziewałam. Limerick, mimo bardzo bogatej historii, nazywany kiedyś „małym Londynem”, jest – według mnie – pozbawiony wszelkiego uroku. Miasto robi dużo, by na tej historii „jechać”, na przykład wszędzie są tabliczki wyjaśniające, co tu wcześniej było. Tylko wiecie, to tak, jakby zburzyć Sukiennice, postawić jakiś paskudny budynek i wstawić tablicę, że na tym miejscu kiedyś owe Sukiennice stały. Nie dość tego, Limerick słynie z największej w kraju przestępczości.

Znalazłam się tam z bardzo przyziemnego pododu, a mianowicie porządkując biurko w pracy, znalazłam voucher na 2 noce B&B w jednym z hoteli w Limerick, którego ważność kończyła się we wrześniu. Hotele często wymieniają się takimi voucherami, choćby po to, by były nagrodą dla staffu podczas loterii na Christmas party. Dałam go mojemu GM, ale ten powiedział, żebym sobie wzięła i wykorzystała. Wiedziałam, że dwóch nocy w hotelu nie zdzierżę (nie lubię hoteli) a dodatkowo dwóch nocy w Limerick, zarezerwowałam więc jedną noc. I stąd się tam wzięłam.

Hotel był 4*, bardzo znany z organizowania ślubów. Jest coś strasznie dziwnego i zabawnego zarazem w byciu gościem hotelowym, kiedy prawie wszyscy inni goście są uczestnikami wesela. Wyodrębnić nas było łatwo, bo w przeciwieństwie do innych nie mieliśmy wizytowych ciuchów. W drzwiach wejściowych stał kelner z tacą pełną kieliszków z prosecco, który nawet oka na nas nie zawiesił, podobnie jak cała reszta staffu. Człowiek w takiej sytuacji jest niewidzialny. Moglibyśmy być jakimiś terrorystami, wejść do środka opasani materiałami wybuchowymi, przejść spokojnie wśród lawirujących wkoło osób w kreacjach wieczrowych, tudzież muzyków z harfami i gitarami, i nikt by nawet nas nie zauważył.

Na środku lobby było takie duże drzewko, na którym goście mieli wieszać wypisane karteczki. Było też drzewko namalowane, a obok farbki. Ludzie maczali w nich palce i odbijali je na drzewku… miałam nadzieję, że jakiś bachorek wpadnie tam i umaże farbkami zarówno siebie, jak i obrazek;) Mieliśmy tzw executive room. Nic specjalnego, ale w końcu pokój hotelowy to zawsze tylko pokój z łazienką, nieważne, jak urządzony. Śniadanie ok. W sumie – do zapomnienia.

W drodze do Limerick zahaczyliśmy o Jezioro Gur (Loch Gur), zwane „irish highlands„. No cóż, byłam w Highlands i od razu mówię, że to bardzo na wyrost. Zatrzymaliśmy się też w Adare, miasteczku słynącym z wiecznych korków, braku parkingu, kilku pięknie zachowanych thatched cottages (domków pokrytych strzechą) oraz pięciogwiazkowego hotelu, gdzie nocleg kosztuje od 1800 euro w górę. W Adare znajduje się też kilka innych, równie znanych (ale nieco tańszych) hoteli, gdzie zatrzymują się celebryci, zamożni Amerykanie i znani Irlandczycy. W takiej mieścince z dwiema ulicami na krzyż 😉

Jeśli chodzi o Limerick, do którego dotarliśmy późnym popołudniem, to jak już wspomniałam – nic godnego uwagi. Nawet zjeść w zasadzie nie ma gdzie – niby mnóstwo knajp, ale wszystko jakieś takie meh… Choć udało nam się w końcu znaleźć fajne miejsce – Hook and Ladder. I veganie, i wegetarianie, i mięzożercy znajdą coś dla siebie. Poza tym fajna atmosfera i miła obsługa.

W niedzielę rano natomiast postanowiliśmy zajrzeć do największej atrakcji miasta, a mianowice zamku, którego okazałe ruiny rozciągają się nad rzeką. Byłam na kilku fascynujących wycieczkach po irlandzkich zamkach, gdzie mimo, iż sama budowla była praktycznie szczątkowa, to sam tour niesamowicie ciekawy, a to z powodu świetnie i z humorem oprowadzającego przewodnika (szczególnie polecam wycieczki w Trim, Dalkey i Ferns). W Limerick najpierw chodzi się po ogromnej wystawie, gdzie na planszach znajdują się opisy historii zamku i całej okolicy. Owszem, jest dużo nowoczesnych, interaktywnych zabaw, filmiki z aktorami itp, ale ogólnie to jest to dość nudne. Można o tym samym poczytać w internecie.

Wreszcie wchodzi się na zamek, a raczej na dziedziniec, z którego można wejść do kilku mniejszych pomieszczeń, gdzie niegdys- urzędowali kowale czy inni rzemieślnicy. Można też zabawić się tak, jak ongiś bywało, a mianowicie rzucając podkowami do celu, bądź porozmawiać z ubranymi w stroje z epoki pracownikami muzeum. Wstęp kosztuje około 11 euro i chętnie zapłaciłabym więcej, żeby mieć porządną wycieczkę z przewodnikiem. Niestety, w takiej formie jaka jest, uważam pieniądze za wyrzucone w błoto.

Nie mogłam się doczekać, żeby wrócić do domu, rozsiąść się na tarasie z drinkiem i z kotami i coś pooglądać, bo taka aktywność jest zdecydowanie bardziej atrakcyjna niż spanie w przeciętnym hotelu, zwiedzanie przeciętnego miasta i nieciekawie zorganizowanej atrakcji. W najbliższy weekend będę w ciekawszym miejscu, nocując w kościele 🙂

6 uwag do wpisu “Nieciekawie w Limerick

  1. Dammar

    Nie bylam w Limerick, jakos mnie to miasto odpychalo. Moj syn tam byl, mowil ze jest szare, ponure, i nic ciekawego tam nie ma.Przynajmniej dla niego.Nic dzwnego, pojechal do dziewczyny ktora wlasnie stamtad wyjezdzala, to troche przygnebiony wrocil.
    Przez Adare przejezdzalismy, oczywiscie ze stalismy w korku, jakby inaczej. Ale w przeciwienstwie do Limerick, to miasteczko mi sie podobalo. Widzialam te domki kryte strzecha, tam sa chyba dwa zameczki przy rzece. Jeden to ruina, ale drugi wygladal dosc dobrze. Widzialam tez ogromny park i z tego co pamietam chyba sa wyscigi konne.Najbardziej podobal mi sie wyluzowany wedkarz, ktory lowil ryby na moscie, jakos jego wyluzowany widok utkwil mi najbardziej w pamieci.
    O tym kosciele cos slyszalam, nie moge sobie przypomniec gdzie to jest, ale cos mi sie obilo o uszy. Wiec czekam z niecierpliwoscia na relacje.

    Polubione przez 1 osoba

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.