Rzadko piszę o przeczytanych – a raczej wysłuchanych – książkach. Bo po pierwsze to nie jestem tzw blogerem książkowym i recenzje zostawiam innym. Po drugie – większość książek tak naprawdę nie odznacza się niczym szczególnym, by wzbudzić we mnie aż taki zachwyt, by o nich pisać. Po trzecie – snobizm z tytułu bycia czytelnikiem i pochłaniania literatury, jaka by ona nie była, raczej mnie śmieszy. Nie czytasz to nie idę z tobą do łóżka i takie tam… co za bzdury!
Owszem, czytanie książek jest ważne dla dzieci, choćby z powodu rozwijania słownictwa. Ok. Ale porozmawiajmy o dorosłych. Znam ludzi którzy czytają praktycznie 24/7, nie rozstają się z czytnikiem, ale są zwolennikami teorii spiskowych, anty wszystkiemu i światopogląd wąski, że hej. Znam takich, co to na randkę nie pójdą z facetem co nie czyta, bodaj by to były komiksy! I te zdjęcia STOSIKÓW na fejsie… Bardzo lubię książki, ale to jest forma rozrywki, a nie jakaś oznaka tego, że się jest oczko wyżej w jakiejś chorej hierarchi.
Owszem, niektóre książki kształcą, ale na pewno nie romanse typu Kolacja z Tiffanym 😉 Tak samo jak kształcą podróże, nawet te wirtualne (polecam ponownie Heygo.com), filmy, blogi, rozmowy z ludźmi. Nie czuję się od nikogo lepsza tylko dlatego, że czytam. Acha, jeszcze nie tylko jest snobizm na czytanie, ale podsnobizm na czytanie odpowiednich rzeczy. Na przykład można od czasu do czasu kryminały, ale jak się z lekkim przymrużeniem oka zaznaczy, że to tak tylko żeby się odmóżdżyć. No, to by był mój PRIVATE RANT 😉 Przechodzę do rzeczy.
Demon i Mroczna Toń – Stuart Turton.
Stuart Turton to jest ten autor, który zadebiutował książką Siedem śmierci Evelyn Hardcastle, idealną pozycją dla tych, którzy się snobują na tę „lepszą” literaturę. Język piękny, owszem, konstrukcja wyszukana, rozdziały stworzone jakby głównie po to, by autor mógł się wykazać elokwencją. Fabuła męcząca tak, że trzeba było dużo samozaparcia i wiary w to, że czytamy coś wyjątkowego, co warto mieć w STOSIKU, by skończyć. W pewnych kręgach przyznanie się do tego, że nam się Siedem śmierci nie podobało, to jak uznanie siebie za głąba.
Demona i mroczną toń czyta się dużo lepiej, choć im bliżej końca, tym bardziej zaczyna być męcząco i człowiek zaczyna sprawdzać, ile stron zostało. Ale ogólnie jest to powieść interesująca. Akcja dzieje się na statku płynącym z Indii Zachodnich do Amsterdamu, mimo że rok jest tu ściśle określony (1634) to nie doszukiwałabym się w powieści prawdy historycznej. Od razu można się zorientować, że jest to bardziej „fantasy” osnuta lekko wokół pewnej epoki. I to jest bardzo ciekawe rozwiązanie. Statek, czyli zawężone miejsce akcji, nie ma gdzie uciec, podczas gdy kursuje po nim demon… Niestety, wspaniały detektyw Pipps, który mógłby ocalić statek, siedzi w celi pod pokładem, więc demona musi tropić jego przyjaciel Arent.
Jest tu kilka ciekawych postaci, romans między piękną arystokratką Sarą, związaną z mężem tyranem, a Arentem, jest uzdolniona nastolatka, która musi ukrywać swą inteligencję i talenty, bo przecież kobieta jest z założenia głupia i ma rodzić dzieci. Jest urocza uwodzicielka Creesjie, obiekt zalotów każdego mężczyzny, który by sobie na to mógł pozwolić, przyjaciółka Sary i kochanka jej męża. No i jest demon, który wyrabia straszne rzeczy i usiłuje przekabacić załogę i pasażerów na swoją „złą” stronę.
Im bliżej końca, tym gorzej i bardziej skomplikowanie. Ale fakt, rozwiązanie jest nieoczekiwane. Powieść jest idealna dla snobujących się na posiadanie drukowanych książek, bo jest naprawdę ładnie wydana. Ja jestem z tych, którzy kochają Legimi i mają w domu tylko przewodniki i kilka egzemplarzy z autografem bądź dedykacją. Bardzo różne opinie krążą w necie – jak tu skrytykować coś, czym zachwycają się książkowe jutuberki i co ma patronat kogoś tam, kto uważa, że się zna? Ja wspominam o tej pozycji, bo uważam, że warto sprawdzić to osobiście.
Autor ma dużo wyobraźni, potrafi stworzyć postaci, do których się przywiązujemy i im kibicujemy, operuje pięknym językiem. Tylko że jak się rozpędzi w gmatwaniu intrygi i za bardzo kombinuje, to po prostu zaczyna męczyć czytelnika. Na pewno sięgnę po kolejną powieść, bo skoro pierwsza mi całkem nie podeszła, druga jest ok, to możliwe, że trzecia – uwaga, teraz będzie profanacja czytelnictwa – ZAŻRE 😉 Tak jeszcze dodam, że mógłby z tego materiału powstać dobry film, o ile scenarzysta i reżyser byliby w stanie historię nieco uprościć.
Księga utraconych imion – Kristin Harmel
Raz za czas bierze mnie na oglądanie i czytanie o drugiej wojnie światowej, głównie o pogromie ludności żydowskiej. Celowo nie dałam ponieść się fali ksiażek, które jakiś czas temu wydawano hurtem, o tytułach gdzie słowem kluczowym był Auschwitz, a dodatkiem słowo oznaczające przeważnie zawód, ale nie tylko. Jakby jakiś generator tytułów je tworzył. Mieliśmy więc tatuażystę z Auschwitz, lekarza, bibliotekarkę, sędziego, dziewczęta, położną i tak dalej. Natomiast całkiem przypadkowo, zupełnie nie spodziewając się po okładce, natknęłam się na ciekawą historię z czasów II wojny światowej, dziejącą się w okupowanej Francji.
Bohaterką jest Żydówka polskiego pochodzenia, Ewa, która musi uciekać z okupowanego Paryża z bardzo wkurzającą i egocentryczną matką, po tym, jak jej ojciec i około 15.000 innych Żydów zostało zaaresztowanych i wywiezionych do obozów podczas jednej z pierwszych takich akcji, mających na celu eksterminację lundości żydowskiej. Ewa ma bardzo przydatny talent, mianowicie jej zdolności plastyczne pozwalają jej na wiarygodne podrabianie dokumentów tożsamości. Dziewczyna ma zamiar uciec z matką do Szwajcarii, ale zamiast tego zacznie ukrywać się w niewielkiej miejscowości, gdzie prawie wszyscy kolaborują z ruchem oporu, by na masową skalę produkować fałszywe dokumenty dla przerzucanych przez granicę żydowskich dzieci.
Autorka wykorzystała w powieści informacje o prawdziwych fałszerzach i ich działalności. Opis ich działań i warunków życia w okupowanej Francji to największa zaleta książki. Wady? Wydaje mi się, że można było wycisnąć z tematu więcej. Pisarka jakby za bardzo nie wiedziała, czy ma tworzyć romans dziejący się podczas wojny, czy książkę o wojnie z elementami romansu. Ewa i jej matka to również strasznie irytujące bohaterki. Matka jest egoistyczną pindą, oskarżającą wszystkich za wszystko, wybitnie nietolerancyjną jak na osobę, która w końcu jest prześladowana z powodu nietoleracji. Za każdym razem, kiedy Ewa rozmawia z matką, miałam wielką ochotę przenieść się na karty książki i trzasnąć tę babę w łeb. Dodatkowo kobieta ma 48 lat, a jest uparcie nazywana przez autorkę (lub tłumacza?) staruszką lub starszą panią. Ewa natomiast jest jej za bardzo podporządkowana, o wszystko się obwinia i jest dość głupiutka. Mimo to słuchało się dosknonale, parę razy miałam mokre oczy i książka zachęciła mnie to poszukania więcej informacji o działalności ruchu oporu i fałszerzy dokumentów we Francji.
Posłuszna żona – Kerry Fisher
Zacznę od tego, że to, co można przeczytać na okładce, nijak się ma do samej książki.
” Powieść wyzwalająca emocje. Nie będziesz się mogła od niej odwerwać! Zwroty akcji, po których zaniemówisz z wrażenia!„
” Czy zaryzykowałabyś wszystko dla ukochanego? Nawet gdybyś wiedziała, że zrobił coś strasznego?”
Byłam w nastroju na thriller, więc te zwroty akcji bardzo mnie zachęciły, a to drugie zdanie sugerowało jakąś straszną tajemnicę. Może ten ukochany jest seryjnym mordercą? Albo zaciukał byłą? Tymczasem powieść jest zwykłą obyczajówką, dość przewidywalną, a sekretu straszliwego nie ma. Ktoś powinien przemyśleć sprawę zamiast wypisywać głupoty na okładkach.
Książka opowiadana jest z perspektywy dwóch kobiet, drugich żon dwóch braci: Massimo i Nico. Porusza wiele różnych spraw związanych z rodziną, a więc bycie drugą żoną i macochą, wpasowanie się w dość hermetyczną grupę ludzi jako ta kolejna, „gorsza” żona, wreszcie życie z psychopatą, terroryzującym partnerkę i własne dziecko. Słuchając tej książki nie po raz pierwszy myślałam sobie: po co kobietom ten cyrk? Czy bycie z kimś jest warte tej calej szopki, tych wszystkich problemów z tego wynikających, czy posiadanie rodziny jest aż tak super? Jak mnie znacie, to wiecie, jakie mam na temat zdanie. Chodzi mi tu o takie „tradycyjne” rodziny, głównie kształtowane przez same kobiety, wciskające się w role tych od wychowywania dzieci, sprzątania, dbania o siebie „dla męża”, tych własnych krytyczek, ciągle zastanawiających się czy są dość dobrym matkami, żonami, córkami i synowymi. Główną osią historii jest Lara, kobieta piękna, inteligentna i robiąca karierę, dopóki nie wpadła w pułapkę idealnego Massimo, który zmienił ją w wystaszoną i ciągle obwiniającą się o wszystko miągwę na antydpresantach, której mąż wylicza 10 funtów na dzień, kontroluje jej całe życie a i przed przemocą fizyczną się nie wzbrania.
Znam takie Lary i Massimów, i Maggie (druga bohaterka) z doświadczenia. Kobiety, da których wakacje są katorgą, które nigdy nie odpoczywają, które zapierdzielają ze ścierą od rana do wieczora, bo co jak teściowa wpadnie i będzie krytykować, które starają się być idealne, bo przecież inne już czyhają na mężulka. Znam takie, które się muszą tłumaczyć z wydatkow, nie pracują, bo przecież przedszkole więcej kosztuje niżby zarobiły, więc są całkiem zależne od partnera.
Ale na przykład moja koleżanka w nowej pracy, mająca 35 lat i dwoje dzieci, zostawiła ich ojca pięc lat temu i ciągle powtarza, jaka jest szczęśliwa będąc sama. Mówi, że kiedy dziewczynki idą spać o ósmej, to ona ma czas dla siebie, zamiast zajmować się trzecim dzieckiem czyli facetem. Jej eks oczekiwał bowiem podobnego traktowania, czyli napój mnie, nakarm mnie i zabaw mnie. I ja sobie zdaję sprawę, że są normalni mężczyźni i są normalne kobiety, którzy są w normalnych, zdrowych związkach. Ja jednak uważam, że samotność i niezależność jest lepsza od najlepszego związku, i już. I wiem, że niewiele osób się ze mną zgodzi 🙂
Wracając do książki – jeśli ktoś lubi niespiesznie rozwijające się powieści obyczajowe z optymistycznym zakończeniem, to polecam. Co prawda słuchając nie mogłam opanować się od przeklinania w duchu na Larę i na to, jak pozwalała się traktować, ale to tylko świadczy o zaangażowaniu w problemy bohaterów 😉 A tak w ogóle to podczas moich spacerów po okolicy przechodzę koło przepięknie utrzymanego domku z cudownym i super zadbany ogródkiem. Przeważnie kręci się tam kobieta, a to myjąca okna, a to podcinająca żywopłot. Po wysłuchaniu książki myślę sobie, że może to taka miejscowa Lara, którą terroryzuje mąż?

Czytanie nałogowe częściej niż o byciu intelektualistą świadczy o tym, że ma się nałóg lub nerwicę. Jest to forma eskapizmu, wiele osób czytających nałogowo jest po prostu bardzo samotna. Bo nie da się być jednocześnie tu i tam, głową w książce i w rzeczywistości. Z tego względu nie potrafię czytać książki za książką albo nałogowo oglądać filmów. Czasami muszę dobre rzeczy omówić z mężem, żeby pozbyć się obrazów z głowy i złapać kontakt z rzeczywistością. Z drugiej strony na pewno jestem książkową snobką, mam listę książek, które muszę przeczytać, żeby je znać. I szkoda mi czasu na współczesne czytadła, zamiast tego wolę spędzić czas na innym zajęciu. Słuchania książek chcę spróbować. Pewnie będzie to coś po angielsku … coś z Jane Austen i Sherlock 😁 Tak w skrócie, moje zeznanie z czytelnictwa.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ja ksiazki, ktore uznalam, ze powinnam przeczytac, juz przeczytalam 🙂 Nauczylam sie czytac majac 4 lata, w wieku 10 lat znalam Pana Tadeusza i wiele polskiej klasyki, w wieku 12 czytalam sztuki Szekspira… czasem wrazam do pewnych ksiazek zeby sprawdzic czy po latach je inaczej odbiore, i czesto tak jest. Ja mam duzp czasu na wszystko, jesli cos mnie nudzi to odstawiam, jesli cos mi sprawia przyjenosc – czytam, ogladam, robie to 🙂 Ksiazek slucham glownie jadac samochodem i spacerujac, nie rozrozniam czy to Karenina czy wspolczesne czytadlo, ma mnie wciagnac na tyle, by kontynuowac 🙂 Ksiazki to dla mnei rozrywka i juz. Dlatego nie zmecze nigdy Ulissesa czy Buszujacego w zbozu, niewazne, na ilu listach figuruje 🙂 A samotnosc to nie jest nic zlego, ja np uwielbiam byc sama 🙂 Jesli ktos woli czytac niz rozmawiac z ludzmi, akurat to rozumie!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Przy „Buszującym w zbożu” śmiałam się jadąc komunikacją miejską, a miałam wtedy naście lat, więc … to nie może być aż tak głębokie 😆 Pana Tadeusza natomiast nigdy nie doczytam, zanudził mnie.
Samotności są różne, nie wszystkie wynikają z potrzeby charakteru, znam osoby, które gdyby mogły nawiązać sensowne relacje z innymi, czytałyby mniej, tak po prostu, choć one w tym momencie nie przyznałyby mi racji. A w książkach lubię piękne narracje (w sensie ciekawy jezyk autora) bardziej niż same fabuły. Stąd np. współczesne obyczajówki mnie nie wciągają, bo po co mi kupować książkę o tym, o czym moge przeczytać na blogu. Takie to są różne pomysły na czytanie, nie oceniam gorsze czy lepsze. Czasami nie mam na czytanie ochoty, wtedy mówię, że nie mam czasu 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tez mi sie zdarza czytac cos dla narracji:)
PolubieniePolubienie
Mam na Audible Diune ale jakos sie nie moge przemoc zeby zaczac sluchac.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Niedlugo bedzie film:)
PolubieniePolubienie
Uwielbiam książki od dzieciństwa ❤ Nie lansuje się na czytanie, tak jak to tutaj opisujesz, ale faktem jest, że bez choćby jednej książki byłoby mi w życiu bardzo źle. Mogę nie mieć telewizji ani netu – ale książki muszę mieć, bo bym się zanudził na śmierć.
Mam parę audiobooków (Hobbit, Władca, Mistrz i Małgorzata), ale zdecydowanie więcej mam tradycyjnych, papierowych wydań. Do czytnikach do dzisiaj jakoś nie całkiem mogę się przekonać, a pasowałoby, bo w pokoju brakuje już miejsca na nowe książki:(
Pozdrawiam serdecznie!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
A widzisz, ja znow blogoslawie ebooki I audiobooki, a najbardziej Legimi, bo nie czuje potrzeby gromadzenia ksiazek w domu. Rozumiem ludzi ktorzy chca miec swoja biblioteke, ale tylko tych, ktorzy nie traktuja tego jakiegos pokazu swej inteligencji, w sensie: patrz czlowieku, ile mam ksiazek 😉 lubie wszystko miec w telefonie:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ja juz pisalam kiedys, ze mam fazy i czytam czasem kilka, kilkanascie ksiazek w ciagu tygodnia, a pozniej moge miec kilkutygodniowa przerwe w ktorej „rozdziewicze” kilka ksiazek, po czym kazda rzucam po kilku stronach. Wracam, jak mnie znow najdzie. Ja tez wczesnie zaczelam czytac i w podstawowce, a szczegolnie w liceum mialam fale na ambitna literature i przczytalam wiekszosc klasyki. A pozniej na polonistyce, na ktorej musialam czytac po kilka, kilkanascie ambitnych ksiazek na tydzien odechcialo mi sie przymusu czytelniczego kompletnie. Wtedy zaczelam dla rownowagi czytac kryminaly I inna „lekka” lekture. Teraz czytam co chce, kiedy chce, jak chce i pozwalam sobie przerwac ksiazke, ktora mnie nie wciaga.
Co do opisow na paskach/okladkach, to ja mam wrazenie, ze 90 % osob piszacych tam recenzje danej ksiazki wcale nie przeczytalo. Dlatego lubie blogi ksiazkowe (albo i nie, ale z polecajkami), bo tam sa recenzje duzo bardziej rzetelne (nawet, jesli nie zgodzimy sie z oceana).
A o kobietach, co to zrobia wszystko, byle spodnie byly w domu, to mi sie juz nawet pisac nie chce, ten temat nie raz, nie dwa walkowalysmy, nie kumam czaczy, za bardzo kocham siebie, zeby dac soba jakiemus burakowi rzadzic i mna pomiatac.
Oczywiscie, zawsze powiem, ze harmonijny, udany zwiazek, oparty na wzajemnym szacunki jest super, ale od bycia z bucem jest duzo lepsze bycie singielka, stara panna, rozwodka czy (czarna;) wdowa, jak zwal, tak zwal:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tak, recenzje na paskach sa bardzo podejrzane:) ja mam taka zasady ze jak ksiazka/ serial nie podejdzie mi tak po 10 min to daje sobie spokoj:)
PolubieniePolubienie
Ostatnio malo czytam bo organizuje swoje nowe zycie w Nowym miejscu.
I czuje sie zle ,Mam pretensje do samej siebie .
Wstyd mi ale jeszcze sie nie zabralam do Twojej Ewciu ..ale juz niedlugo przyjdzie na to czas:-)
Kiedy ktos z czyim zdaniem sie licze -odnosnie polecajek roznych .(Ty do tych osob nalezysz) zachwyci sie ksiazka.
Lece I kupuje ,bo lubie miec .
Nawet jesli przez rok do nich nie zajrze to s wiadomosc ze MAM dana ksiazke bardzo mnie cieszy.:))
Czytam tez polecajki na Lubimyczytac i tez czasami kupuje jesli skusi mnie temat.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Mam pytanie?
Czy aby korzystac z Legimi nalezy zakupic Pocketbook?
Przyblizysz troche ten temat ?
Jak to dziala?
Dziekuje bardzo i serdecznie Pozdrawiam z gorace Fl
PolubieniePolubienie
A co Evka, cos nie tak w nowym miejscu? Mam nadzieje ze jest ok 🙂
PolubieniePolubienie
Hehe, a ja czytałam ‚Siedem Śmierci’ i mnię się naprawdę podobały! i czoła chyliłam za pomysł:) Też nie jestem zbieraczem książek, bo moje mieszkanie ma 50m2 i mieszkają w nim 3 osoby, ale jest kilka książek, które mamy, bo je kochamy (na przykład Harry Potter albo Batarowa oraz z dawnych lat Jonathan Carrol). Dostaję też książki na urodziny – takie, które mi się podobały, trzymam, bo z tymi, kto mi je dał zazwyczaj jestem związana książkowo-uczuciowo:).
Audiobooka nigdy nie słuchałam, bo nie jestem w stanie ścierpieć myśli, że słowa, które będę słyszeć w głowie czyta mi ktoś inny niż ja. Może się kiedyś przełamię, ale chyba nie mam gdzie słuchać audiobooków – do pracy jadę 8 min, biegam, co prawda, znacznie dłużej niż jeżdżę, ale bez słuchawek, bo mnie od nich bolą uszy (tak wiem – nie dogodzisz 😉
Też mam czytnik i legimi, ale tak wiele osób pożycza mi papierowe książki, że w zasadzie ciągle czytam papierowe:).
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ja bylam bardzo negatywnie nastawiona do audiobookow bo jestem wzrokowcem, ale o dziwo po prostu pokochalam:) niektorzy lektorzy sa niesamowici:)
PolubieniePolubienie
Takie pytanie jeszcze?
Czy aby zaczac czytac z Legimi musze zakupic Pocketbook Czy Stary kindle wystarczy.?
Jesli trzeba kupic to kupie !
Czy to service tylko polski?
Dziekuje Ewciu i serdecznosci z Fl przesylam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Evka ja mam aplikacje Legimi na swoim telefonie Samsung I tak czytam I slucham. Sa rozne opcje I rozne abonamenty, ja place kolo 10 euro na miesiac za opcje unlimited. Najlepiej sobie wszystko sprawdz na ich stronie, maja tez bardzo dobry customer service. Oczywiscie prawie wszystkie ebooki I audiobooki sa po polsku. Mnie to odpowiada bo oprocz bloga to moj jedyny kontakt z jezykiem, oprocz pogaduszek z kolezankami:)
PolubieniePolubienie
Ewciu ,przyblizysz troche ten service Legimi?
Czy musze zakupic Pocketbook?(mam kindla ale Jesli trzeba to zakupie .
Serdecznie pozdrawiam z goracej Fl
PolubieniePolubienie
Wszystkie tytuły brzmią zachęcająco, muszę po nie sięgnąć, pozdrawiam serdecznie
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dzieki:)
PolubieniePolubienie
Nie ,nie ,wszystko jest super !
Unlimited vacation 🙂
Kiedys mnie odwiedzisz jak przylecisz zwiedzac Floryde ha ha !!!!!!
Jestes mile widziana !
Chodzilo mi o to ze za malo czytam ostatnio ,i wsciekla sie na siebie ,tyle innych spraw mjie zajmuje .
Ale Bede !!!Ogarne sie i Bede !
Dzieki za info z ta aplikacja !
Ja mam Iphone i Samsung Galaxy (ten Samsung to w Pl uzywam do ktorej notabene sie wybieram w lipcu.
Sorry za ten spam ,cos ten WordPress mi zarzuca ze haslo nie dobre I mnie wybijalo .
Sprobuje sprawdzic jak Tu dziala Legimi ,bo Ja kupuje na Woblink i Publio a tu by bylo taniej z Legimi .
Dzieki bardzo !!!!
Twoj Tarot przewidzial dla mnie ze bedzie git ,pamietasz ?
I tak jest !!!
Serdecznosci Evciu!!!!!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Pozdrawiam 🙂 na razie to my dopiero za pare dni mozemy jezdzic po kraju, o wyjazdach zagranicznych to jeszcze dlugo bedzie cisza. Rozmawialam wczoraj z tour operatorem z ktorym wspolpracuje, jest bardzo duze zainteresowanie podrozami jak sie ten cyrk skonczy I przewiduja duzy boom w turystyce. Ale zaloze sie ze my bedziemy ostatnim krajem w Europie ktory otworzy granice.
PolubieniePolubienie
Czytelnictwo bywa przyjemnoscia dla jednych dla drugiej miara a jeszcze dla innych uciazliwa zmora. Jako dziecko nie czytalam dysleksja I brak odpowiednich technik radzenia sobie z nia znaczaco Daly mi sie wyznaki. Na literature powszechnej przeczytala znane pozycji z kazdgo prawie kraju. Czytam bo lubie. Gorzej jesli musze czytac z ekranu. W literature amerykanskiej za duzo jest dla mnie bestsellerow. Czytanie ze zrozumieniem to sztuka. Wtorny analfabetyzm ma coraz wieksze wskazniki procentowe. Lubie dobrevwydania edytorskie czyli kiddy patina ja jest na gorze, kiedys czcionka jest przyjemna dla oka. Lubie przeczytac pol akapitu Tak ze srodka ksiazki. Rynek czytelniczy I edytorski oraz wydawniczy to wielka galaz. Zaluje bardzo ze jezyk Polski ma ubogi asortyment do nauki jako jezyka obcego czy chocy nauczania tego jezyka poza granicami kraju. Konkurencja z amerykanskim rynkiem czytelniczy dla dzieci jest ogromna. Czytam po polsku angielsku I francusku. Corke nauczylam czytac z elementarza polskiego. W kazdym jezyki czytam innego rodzaju publikacje.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Lubie pagine gorna. Nie cierpie slownika w telefonie bardzo utrudnia mi pisania po polsku.
PolubieniePolubienie
Moj partner mial dysleksje wiec dla niego tez czytanie bylo tortura.
PolubieniePolubienie
Mam nadzieje ze tak bedzie !
Bo plany podroznicze i apetyty maja sie dobrze !
Serdecznosci sle 😘
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Cichutko potwierdzam twoje odczucia dot. samotności. Pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
❤
PolubieniePolubienie
Byłam właśnie ciekawa pozycji “Posłusznej żony” ale teraz nie koniecznie chce mi się tracić czas na słuchanie tego audiobooka.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Mnie sie podobal tak bardzo ze wysluchalam kolejnego audiobooka tej autorki The secret child- sorry zapomnialam jaki jest polski tytul. I choc tematy macierzynstwa sa mi obce to ksiazka jest naprawde dobra.
PolubieniePolubienie
Bez fetyszyzowania czytania/ nie czytania, myślę, że czytanie, ze zrozumieniem jest dla mnie ważne, że mogę kolegować się z osobami, które nie podejmują takiej aktywności i dobrze im z tym, tak po prostu, jednak, czy mogłabym zawrzeć bliższe związki? Nie wiem, kiedyś odpowiedziałabym, że nie, teraz nie wiem, to wszystko zależy, czy ktoś ma inną pasję choćby sklejanie okręcików, czy liczenie żab jesienną porą. Dla mnie czytanie jest o tyle ważne, żeby móc podyskutować na dany temat, czy widzieć uzasadnienie wydawanych pieniędzy na książki, to sposób na poznawanie i uczestniczenie w świecie, ale stanowcze nie mówię czytanie dla samego czytania, czy też kolekcjonowanie książek, wiele z nich rozdałam za darmo, a że są albo nowe, albo bardzo dobrze utrzymane, to pewnie ktoś skorzysta- przynajmniej sama bym chciała by tal było.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tak, wazne jest, by miec pasje, zainteresowania, tematy do rozmowy:) ja nie rozumiem kolekcjonowania stosikow tylko po to, by ich zdjecie dac na insta I moze cos z nich przeczytac za jakis czas.
PolubieniePolubienie
Nie podzielam tego, jeśli chodzi o insta, może to kwestia mody? Może to kwestia tego, że na książkach najłatwiej się wybić (nie trzeba się na niczym konkretnym znać, jest to temat w miarę niszowy, a przynajmniej był pięć lat temu) może to kwestia leczenia swoich kompleksów? A może zupełnie czegoś innego?
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Racja:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba