Marzenia się nie spełniają

Na jednym z blogów jakie podczytuje ukazał się dość smutny post o tym że marzenia się nie spełniają. Jak najbardziej się z tym zgadzam. Marzyciel to osoba bujająca w obłokach. Taka Ania z Zielonego Wzgórza, co to marzy o tym by mieć czarne wijące się włosy i na imię Kordelia. To taka osoba która idzie przez życie zajęta mrzonkami i w zasadzie nawet nie ma nadziei że jej/jego marzenia się spełnią, bo marzenie samo przez się jest czymś niedoścignionym i niespełnialnym. O niebieskich migdałach na przykład.

Crossed dream word and plan word chalk drawing over blackboard

Marzenia się nie spełniają, ale plany i zamierzenia – owszem. Bo plany nie mogą dotyczyć czegoś oderwanego od rzeczywistości (marzę o tym by wygrać miliony w totka) ale tego co zrobić się da (skończę odpowiedni kurs by podnieść swoje zawodowe kwalifikacje i awansować oraz dostać podwyżkę).

Plan jest oparty na możliwościach. Mogę sobie marzyć o tym by zostać śpiewaczką operową ale co z tego skoro głosu nie mam i śpiewać nie potrafię. Ale mogę sobie zaplanować to że nauczę się francuskiego. Że do pięciu lat zostanę generalnym menadżerem w hotelu. Że otworzę B&B gdzieś w Szkocji. To wszystko jest w moim zasięgu i dużo więcej.

Problem w tym że niestety coraz częściej zauważam jak te wszystkie szczytne plany i cele jakie inni sobie stawiają, osiągajają efekt odwrotny do zamierzonego. Bo ludzie zamiast żyć i się cieszyć tym życiem stają się jakąś organizacyjną maszyną z długopisem i notesem w ręce (bądź notebookiem czy laptopem) odhaczającą co się zrobiło z zaplanowanych rzeczy, gdzie się doszło, co się nie udało i dlaczego, ile się nie zrobiło w danym roku czy miesiącu. A jak się nie zrobiło to stres i samobiczowanie się.

Tymczasem z planami może być tak jak z dla przykładu z budżetem rocznym dla hotelu, co zawodowo robię. Budżet ustala się w grudniu na kolejny rok, ale rewiduje co kwartał a czasem i częściej. Bo na przykład nagle Ed Sheeran ogłosi 3 koncerty i wiadomo że obrót skoczy o 50%, albo przez tydzień będzie śnieg i odwoła się połowa rezerwacji, albo ogrzewanie szlag trafi i 20 pokoi będzie wyłączone z użytku.

Moim głównym celem w pracy jest osiągnięcie najlepszego możliwego obrotu, dochodu, średniej raty i innych wskaźników którymi Was nie chcę nudzić, w danym miesiącu, kwartale i roku. Jeśli coś się po drodze wydarzy – budżet i plany zostaną zmodyfikowane. Tak samo w życiu moim głownym celem (planem) jest bycie szczęśliwą, spełnioną, z odpowiednim zapleczem finansowym osobą.

Dawno temu żeby to osiągnąć, zaplanowałam otworzenie firmy przynoszącej dochody i zrobiłam to. Ale kiedy po jakimś czasie stwierdziłam że szczęśliwa się już nie czuję, zmodyfikowałam plany i nastawiłam się na wyjazd. Nie postanowiłam sobie że wyjadę i będę robić karierę metodą małych kroczków w sprzedaży skoro to mi tak dobrze wyszło w Polsce, nie brnęłam w coś co już znam z klapkami na oczach. Pozwoliłam wszechświatowi nakierować mnie na właściwą drogę, nie precyzując dokładnie co chcę robić ale trzymać się celu głównego – szczęście, spełnienie, satysfakcja finansowa. I tak znalazłam się w hotelarstwie które mi się bardzo spodobało i dało mi to co chciałam. Mimo że zmodyfikowałam plany, osiągnęłam cel.

Dlatego – marzenia nie (no chyba że dla samego faktu pobujania w obłokach) – plany – tak.
Ale plany długofalowe do których dojdziemy nie tylko poprzez realizację poszczególnych celów jakie, jak nam się wydaje – w osiągnieciu ich pomogą, ale też otwarciem się na nowe szanse, możliwości, okazje które podsuwa Wszechświat. Bo Wszechświat, nie tak jak my, widzi więcej. I jak nam się może wydawać że szczęście i spełnienie osiągniemy np wyłącznie w zawodzie aktora, to On wie że jednak nie. I uparcie nie dostajemy tych ról, nie zapraszają na przesłuchania, gramy jak już halabardnika w lokalnym teatrzyku. Dałam taki przykład bo czytałam ostatnio na stronie Humans of New York o takim właśnie człowieku który uparł się że będzie aktorem. Po latach 20-stu wciaż kelneruje w knajpach, i mimo usilnych starań nic z kariery aktorskiej mu nie wychodzi.

Może wartałoby w takim przypadku zrewidować swoje cele? Może powiedzieć sobie – ok. Chcę osiągnąć sukces w zawodzie jaki wykonuję. Wszechświecie, skoro nie wychodzi mi w profesji aktorskiej, podeślij mi wskazówkę, otwórz inne drzwi. Najwyraźniej czeka mnie coś innego, lepszego dla mnie.

Nie chcę nikogo zniechęcać do planowania kolejnych kroków w życiu czy karierze i dążeniu do nich w sposób jak polecają blogerzy na swoich motywacyjnych blogach. Ale czytając o tym jak zdewastowani są niektórzy tym że przecież wszystko robią jak należy, a mimo to coś nie wychodzi, myślę że nie widzą oni różnicy między pozytywnym myśleniem i wiarą w potęgę Wszechświata a motywacyjnym i zadaniowym samonapędzaniem się.

Pozytywne myślenie i wiara we Wszechświat to przekonanie że cokolwiek się będzie dziać to dlatego by było nam dobrze i byśmy osiągnęli szczęście. To wiara w siebie samego i swoje możliwości. Przeczucie że jeśli coś nie wychodzi, to najwyraźniej tak ma być bo coś lepszego nam jest pisane. Poniżej przypominam zasady pozytywnego myślena które stosuje, a o których pisałam już w 2008 raku na poprzednim blogu i w 2014 na tym:

– Myśle pozytywnie. Wiem że nawet jeśli jest źle to tylko po to żeby było lepiej. 
Nic się nie dzieje bez przyczyny, los szykuje mi wspaniałe, wspaniałe niespodzianki, tylko trzeba nie bać się zmian.

– Jeśli po przebudzeniu powiem sobie: To będzie paskudny dzień – to będzie paskudny dzień! 
Ale jeśli powiem ze dzień będzie wspanialy – tak się stanie. 
Dlatego zawsze po przebudzeniu uśmiecham się i mówię że to będzie piękny dzień,!

– Nie przejmuję się głupotami. Problemy w pracy, zepsuty samochód, zatrucie pokarmowe – to jest marność nad marnościami! Wiecie co sobie powtarzam wtedy? Cos z Andersena, z jego bajki o Świniopasie: „Ach kochany Augustynie, wszystko minie, minie, minie…. 
Bo wszystko mija. I nie trzeba się martwić czymś o czym zapomnę za pare dni.

– Daję z siebie tyle ile mogę i w pracy i w życiu osobistym. Ale nie za wszelka cenę. 
Daję i wymagam. A także wiem ze nie zadowolę wszystkich, ważne żebym ja sama była zadowolona i w porządku z sama soba.

– Pozbywam się ze swojego otoczenia ludzi którzy mnie dołują, ludzi o negatywnym nastawieniu, zazdrosnych, ściągających mnie w dol.

– Nie boję się nowych wyzwań. Bo co się może stać? Najwyżej się zbłaźnię, pośmieję się i już : ) Do odważnych swiat należy.

– Nie ma żadnych ograniczeń. Nigdy się nie jest za starym na coś, nigdy nie mówię ze na coś jest za późno. Dopóki nie leże w trumnie mogę wszystko.

-Jestem zdrowa. Moi bliscy sa zdrowi. Świat jest piękny. Cała reszta przyjdzie sama.

-Co dzień, tuż za rogiem może zdarzyć się coś co odmieni moje życie, może nie na lepsze bo nie narzekam, ale na inne! Trzeba tylko wyjść za ten róg i rozglądać się.

-Nie trzeba płakac że coś się skończyło ale cieszyć się że się to przydażyło. Każdy koniec to początek nowego.

– Żyję w zgodzie z samą sobą. 
Nie chcę mieć dzieci, nie chcę mieć meża. W porządku. 
Nie muszę trzymac się reguł ustalonych przed tysiącami lat kiedy to mężczyzna przynosił mamuta a kobieta gotowala i rodziła potomstwo.

-Nie zazdroszczę innym, życzę dobrze każdemu, cieszę się z osiągnięć przyjaciół, znajomych, krewnych.

– I przede wszystkim – mierzę wysoko i trafiam wysoko. Kto mierzy nisko trafia nisko. 
Zasługuję na wszystko to co mnie dobrego spotkało w życiu. I na to co mnie jeszcze dobrego i wspaniałego spotka.


4 uwagi do wpisu “Marzenia się nie spełniają

  1. Jakoś nie mogę się zgodzić z twoim odbiorem marzeń jako czegoś oderwanego od rzeczywistości. Nieuchwytnego i nierealnego do spełnienia. Marzenia dane nam są z siłą odpowiednią do ich spełniania. Oczywiście jeżeli marzysz o czym jak Ania. By być kimś kim być nie możesz bo jesteś już sobą i tyle to tak. Ale marzyć o rzeczach niespełnialnych z pozoru, z perspektywy swojej własnej percepcji i mieć w ręku namacalny produkt swych marzeń to najpiękniejsze co można dostać. I mobilizuje by marzyć, marzyć więcej. A plany i ich realizacja są jak najbardziej okej, ale marząc nie oczekujesz że to się spełni. A planując już niestety tak. I gdy tylko w trakcie realizacji jakiegoś z planów coś pójdzie nie tak (wypadek losowy), to nadchodzi frustracja i rozczarowanie.

    Polubienie

    1. Kazdy odbiera tego typu rzeczy inaczej. Dla mnie marzenia sa frustrujace bo nie sa realne jak plany. Wypadki losowe zdarzaja sie, pisalam kiedys o znajomym mojego partnera ktory mial byc slawnym pilkarzem, doznal powaznej kontuzji i na tym sie skonczylo. Zamiast skorygowac plany i zajac sie inna kariera pograzyl sie w depresji ktora trwa do dzis.

      Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.