Kolejna wizyta w Polsce za mną. Bardzo krótka, miałam tylko czas na dentystę – odbudowa kości i implant – a także udało mi się spędzić bardzo miłe popołudnie z eks-mężem którego nie widziałam od prawie czterech lat, od rozwodu. Nic ciekawego nie zobaczyłam ani nie zwiedziłam ale o czymś chcę opowiedzieć.
Z lotniska w Pyrzowicach do centrum Katowic jechałam mini busem. Kiedy weszłam do środka był już pełen. Pewien jowialny pan w wieku około 45 lat z szerokim uśmiechem powiedział do mnie: dobry wieczór. Ruszyliśmy. Pan zagadywał kierowcę o tym jak się biznes kręci i w ogóle sprawiał dobre wrażenie. Po jakichś 10 minutach słyszę jak ten sam człowiek mówi do kobiety siedzącej obok:
– Coś ci się znowu nie podoba? Jak ci się coś nie podoba to się k.wa goń.
Busik był mały i mężczyzna mówił tak donośnym głosem że na 100% każdy słyszał, zresztą nie silił się na dyskrecję.
Jego partnerka coś wymamrotała pod nosem a on znów na cały głos:
-Weź już zamknij tą jadaczkę.
Potem nastąpiła przemowa skierowana do niej okraszona ch.jami i k.wami o tym mniej więcej jaka jest głupia i jak on ma jej dość.
Chwila ciszy a poźniej on jakby nigdy nic rzucił miłym głosem do kierowcy: panie kierowco, a o której mniej więcej będziemy w Katowicach? Dziekuje panu bardzo – uśmiechnął się po uzyskaniu odpowiedzi.
Byłam tą sytuacją bardzo – nie wiem jak to opisać – zasmucona? Zbulwersowana też bo takie głośne chamstwo i absolutny brak jakiegokolwiek wstydu przed wyrażaniem się w wulgarny sposób publicznie zawsze mnie będzie bulwersować. A smutno z powodu tej kobiety. Było mi smutno że pozwala mu na takie traktowanie siebie. Ja nie wiem czy ta pani była chodzącym aniołem bo mogła być też wredną suką. Nie chodzi o to. Chodzi o to na pozór miły i normalny facet gnoi publicznie partnerkę a ona mu na to pozwala. Że jemu zwisa to że inni go słyszą. Że wydaje się mu może że jest taki wspaniały i władczy bo upokarza inną osobę przy innych a ona siedzi cicho.
Kiedy wysiadaliśmy w Katowicach pan z uśmiechem pomagał w wyciąganiu walizek z bagażnika. Wyrwałam mu swoją z ręki i nawet nie podziękowałam. Ona stała z boku ze wzrokiem utkwionym w ziemi.
Domowi terroryści często wydają się być czarujący i dopiero za zamkniętymi drzwiami pokazują inne oblicze. Inni nie wahają się obrażać bliską osobę przy obcych bądź w towarzystwie znajomych. Najwyraźniej ów pasażer należał do drugiej kategorii.
Żeby nie było – fajnych ludzi (przynajmniej na takich wyglądali bo kto wie, może nocą mordują bezdomnych w bramach 😉 też spotkałam. Np pana sprzedającego w bardzo sympatycznym sklepie z książkami i innymi pierdółkami na rogu placu Miarki i ulicy Kościuszki (o ile dobrze pamiętam lokalizację). Weszłam i zaczełam się rozglądać, tymczasem jedna z osób podeszła do kasy z towarem. Zaczęła się rozmowa o książce, pan wykazał się wiedzą o ilustratorce i samej książce, kobieta stała tam dość długo po prostu sobie gawędząc. Kolejna pani rownież po zapłaceniu wdała się ze sprzedawcą w dyskusję na jakiś temat. Trochę się już zaczęłam niecierpliwić i pomyślałam że ja to zapłacę po prostu i sobie pójde, ja nie jestem taka skora do pogaduszek z obcymi.
Musiałam jednak spytać o coś czego szukałam i nie wiem jak się to stało ale 10 minut pózniej wciąż tam byłam, wspominając z panem Muminki i Dzieci z Bullerbyn, przeglądając książeczkę o panu Maluśkiewiczu i wielorybie oraz opowiadając o Irlandii 😉 Na pewno tam znów wpadnę kolejnym razem.
A w busie na lotnisko pogadałam sobie z panią która jest starsza ode mnie i podróżuje sobie po Europie i świecie ze znajomymi poznanymi przez internet, bo jak mówi jej koleżanki to tylko dom, rodzina, wnuki, a ona owszem ma czas na to również ale nie tylko wokół tego życie się kręci. Pani leciała do Bari.
Żulki jak zwykle pełna kultura. Kiedy szłam z walizką na dworzec ta wymsknęła mi się z ręki i kłapnęła przodem na mokry chodnik. Jeden z nieogolonych dwóch panów o „zmęczonej” twarzy odstawił butelkę taniego wina i rzucił się na pomoc. Wytarł mi nawet walizkę rękawem. A celnicy na lotnisku po polskiej stronie serio są chyba trenowani by się nie uśmiechać i traktować każdego jak potencjalnego kryminalistę. To się raczej nie zmieni.