Rocznicowy wyjazd – Ring of Kerry

Dobry marketing to 2/3 sukcesu. Ring of Kerry jest tak samo piekny jak wybrzeze Donegalu, Dingle Peninsula czy Ring of Beara, ale to na Ring of Kerry niezmiennie ciagna hordy zwiedzajacych. To najbardziej turystyczne i jak na Irlandie zatloczone 190 km drogi, gdzie autokary maja nakaz poruszania sie w kierunku przeciwnym do wskazowek zegara zeby nie spowodowac ogromnych korkow. Niedawno krecono tam sceny do nowych Gwiezdnych Wojen (a konkretnie na wyspach Skelligs) i oczywiscie to rowniez jest az do przesady wykorzystywane w promocji regionu. Zreszta wplyw kinowych i telewizyjnych hitow na turystyke to bardzo ciekawy temat. Gra o Tron wpompowala do Irlandii Polnocnej tabuny milosnikow serialu, a takie np Dark Hedges o ktorych 10 lat temu nikt nie slyszal (kiedy tam bylam pierwszy raz to nawet miejscowi nie wiedzieli o co mi chodzi) teraz sa oblegane. Czy to zle czy dobrze – trudno stwierdzic. Dla mieszkancow i turystyki na pewno.

Ring of Kerry zaczyna sie od miasta Killarney ktore ktos okrzyknal najatrakcyjniejszym miastem Irlandii i tak sie przyjelo, aczkolwiek jest to opinia bardzo przesadzona. Polecam darowac sobie zatrzymanie sie tam i ruszenie w droge. Jesli ktos nie ma czasu na zrobienie calego ringu mozna przynajmniej zwiedzic przepiekny park narodowy, pojechac na slynny punkt widokowy Ladies View i przez przelecz Molls Gap zawitac do sympatycznego miasteczka Kenmare. My mielismy czasu az zanadto ale zanim ruszylismy w kierunku przeciwnym do wskazowek zegara, zboczylismy na Gap of Dunloe. Przelecz zostala uformowana 2 miliony lat temu przez cofniecie sie lodowca. Turysci odwiedzaja ja od roku 1860 kiedy to rozreklamowala ja wizyta Krolowej Wiktorii (no wlasnie, marketing istnial juz wtedy). Oczywiscie w tamtych czasach przejezdzalo sie ja konno lub w karetach. Teraz owszem mozna skorzystac z powozu ale mozna tez pokonac kreta i waska droge samochodem, ewentualnie sie przejsc. Trasa upstrzona jest konskimi odchodami ale zamiast patrzec w dol lepiej rozgladnac sie wokolo i podziwiac dramatyczny i dziki krajobraz, a takze kozy i owce ktore chetnie dolaczaja do turystow.

A kiedys bylo tak (zdjecie ze strony gapofdunloe.com):

Poczatkowo mielismy w planie zatrzymac sie w okolicy zanim objedziemy Ring, a to w celu nocnej wycieczki z przewodnikiem by obserwowac niebo. Bo wlasnie w Kerry znajduje sie rezerwat nieba – International Dark Sky Reserve. Niebo jest tam tak doskonale czarne (z powodu braku miejskich swiatel) ze wrazenia z ogladania go golym okiem sa takie jakby sie bylo gdzies na pustyni w Afryce czy w kanionie Kolorado. Niestety jak widac na zdjeciach bylo raczej pochmurnie (choc bardzo cieplo) wiec wycieczki byly odwolane. Nastepnym razem koniecznie. 

Ruszylismy wiec w kierunku Killorglin, miasteczka ktore slynie z Puck Fair organizowanego w poczatkach czerwca. Festiwal ma ponad 400-letnia tradycje i obchody polegaja glownie na zlapaniu dzikiej kozy, umieszczeniu jej na wysokiej platformie, koronowaniu na krola i tancach oraz muzykowaniu przez 3 dni.  W dawnych czasach koze po zakonczeniu hulanek zabijano ale obecnie oczywiscie sie tego nie praktykuje. Na noc zatrzymalismy sie w Cahersiveen gdzie w knajpie Frank’s Corner zjadlam najlepsza zupe jaka mi bylo dane kiedykowiek probowac. Poniewaz jestem na diecie juz ponad 24 lata zazwyczaj jak juz cos jem „na miescie” to jest to wlasnie zupa. Irlandzkie zupy podawane sa w postaci gestego kremu z obowiazkowym chlebem i przewaznie sa bardzo smaczne. W Frank’s Corner mieli zupe z pomidorow, chilii, papryki i jakiegos czwartego skladnika krorego nie pamietam, i bylo to niebo w gebie. Zachwalajac ja w stylu bohaterow serialu „Jak poznalem wasza matke” – ta zupa byla tak boska ze chcialam wziac z nia slub i spedzic z nia reszte zycia. 

Tymczasem nastal drugi dzien wycieczki i jak pierwszy byl dniem pochmurnym ale z przeblyskami slonca i bez deszczu, tak drugi juz byl znacznie gorszy. W sumie to nie przeszkadzalo nam to w ogole bo krajobraz jest piekny i w deszczu, tylko zdjecia kiepsko wychodza. Pojechalismy promem na Valentia Island. Cala „przeprawa” trwa kilka minut a terminal prezentuje sie jak z jakiegos odcinka sitcomu Father Ted:

Valentia jest piekna i ma mnostwo punktow widokowych z ktorych mozna ogladac klify i ocean. Najwiekszym miastem jest Portmagee ktory laczy wyspe z ladem poprzez most. Z Portmagee jechalismy dalej wzdluz oceanu przystawajac na chwile by podziwiac turystow ktorzy nie baczac na porywisty wiatr i siekajacy w twarz deszcz usilowali robic zdjecia.

Musze tam wrocic kiedy bedzie slonce chocby po to by zjechac na te wszystkie malutkie plaze i do miasteczek z miniaturowymi marinami. Ech, co sie odwlecze to nie uciecze 🙂 Kolejnym wiekszym miastem po drodze jest Waterville znany z tego ze odbywa sie tam festiwal filmow komediowych imienia Charlie Chaplina. Jest tam duzy sklep z pamiatkami dla turystow gdzie znajduje sie kacik dla wielbicieli Gwiezdnych Wojen – mozna sie poprzebierac w kostiumy Dartha Vadera i innych bohaterow a takze zaopatrzyc sie w rozne gadzety. 

Kolejne wieksze miasto to Sneem i wreszcie Kenmare ktore moim zdaniem jest duzo atrakcyjniejsze niz Killarney. Stamtad o rzut beretem do punktu widokowego z ktorego mozna podziwiac jeziora parku narodowego, zwanego Ladies View na czesc krolowej Victorii ktora zatrzymala sie tam ze swymi dworkami kiedy odwiedzala Irlandie w 1861 roku. Pisalam o tym miejscu kilkakrotnie, zwlaszcza o restauracji w ktorej serwuja jedna z lepszych Baileys i Irish Coffee w calym hrabstwie. Kiedy tam bylismy nad jeziorami pojawila sie ogromna tecza (na zdjeciu niestety nizbyt widoczna).

Kusi mnie perspektywa wynajecia domu w Kerry  na tydzien i porzadnej eksploracji. Bardzo mozliwe ze w koncu tak zrobie ktoregos lata. Wracajac C. wlaczyl nawigacje i usmialismy sie za wszystkie czasy, bo nawigacja nie jest w stanie wymowic niektorych irlandzkich nazw i je literuje. A juz do spazmow doprowadzilo mnie to ze biedne urzadzenie chyba calkiem poleglo i jedna z niewymawialnych drog nazwalo sobie HAHA. Turn left into THE HAHA. Continue on the HAHA for another 10 minutes. Wyrazenie The Haha istnieje naprawde i oznacza ukryta granice miedzy ogrodem a posiadloscia. Zadaniem HAHA bylo uniemozliwienie bydlu przekroczenie terenu na ktorym nie bylo mile widziane.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.