Nawet fajnie bylo w strefie kibica w Dublinie w klubie The Village (oprocz przepoconego smierdzacego pana obok).
Troche dziwnie bo dawno nie bylam otoczona tyloma Polakami…kibicowali sympatycznie, nie bylo zadnego ku..wania ani h..wania. A moze nie slyszalam bo trabki zagluszaly 😉
Jaki wynik to wiecie.
Przed samym wyjsciem napisalam Ciachu na fb ze przegraja bo sa za pewni ze wygraja i zlekcewaza przeciwnika, a i niestety tak to jest ze czasem sie niespodziewanie zwycieza z ciezszym przeciwnikiem zeby byle patalach rozgromil.
Polacy zaczeli super, w pierwszej polowie byli lepsi od Czechow i w obronie i w ataku i mieli pare swietnych sytuacji podbramkowych. Niestety druga polowa to juz inna bajka – juz nie Reksio tylko Krecik… Zmeczeni juz byli, nie wiem, w kazdym razie Czesi zlapali wiatr w zagle i gol padl.
W miedzyczasie Grecja wygrala z Rosja co jest wielka niespodzianka i co sprawilo mi radosc ogromna. Tak wiec to Czesi i Grecja wychodza z grupy.
Na tym konczy sie moje emocjonalne kibicowanie a zacznie sie ogladanie meczy dla samej przyjemnosci zobaczenia dobrego futbolu bo juz mnie nie rusza kto wygra a kto nie. Przewiduje ze mistrzem Europy bedzie Hiszpania choc jej tego nie zycze (zemsta za Irlandie 😉
Tymczasem dobre wiesci z Polski – sprzedaje wreszcie mieszkanie wiec we wtorek musze sie tam udac by poupowazniac meza do wszelkich czynnosci z tym zwiazanych – wracam w czwartek. Pozbylam sie juz firmy, domu, tylko rozwod jeszcze do zalatwienia.