Cabra to dzielnica domkow powstala w latach czterdziestych na polnocy Dublina, niedaleko okolicy w ktorej mieszkam. Wsrod innych wyroznia sie dwiema rzeczami: pierwsza to niespotykane zamilowanie mieszkancow do elementow greckiej architektury, a konkretnie do kolumn. Czesto wyglada to tak jakby dostawiono je znaczniej pozniej niz powstal sam dom, sa bielutkie i z reguly pasuja jak wol do karety.
A druga sprawa to swiateczne ozdabianie budynkow tysiacem lampek, figurkami balwanow, Mikolajow i reniferow, co sprawia wrazenie jakby w 1/3 domostw zamieszkiwala rodzinka Griswoldow.
Wybralam sie wczoraj z KMZ na objazd Cabry mimo iz zaczelo sypac i zrobilo sie cholernie slisko. Wszystkie najbardziej bogato ozdobione domy znajduja sie na trasie autobusu bo w koncu po co sie wysilac jak nikt nie ma okazji podziwiac… Kiedy pokonalysmy pierwszy zakret z glownej drogi, zobaczylysmy lune jak w Las Vegas, stworzona przez migajace roznymi kolorami lampki i inne dekoracje.
Zasada jest taka – im wiecej tym lepiej. Owszem, niektorzy sie wylamuja obwieszajac swiatelkami li tylko drzewko w ogrodzie badz spuszczajac je po rynnie i that’s it. Ale prawdziwi hobbisci maja na swej posesji wszystko co sie da, ci najlepsi nawet postacie Marii, dzieciatka i Jozefa w prawie naturalnych rozmiarach przed drzwiami.
Zreszta – zobaczcie sami:
Wszystkie zdjecia na filmie autorstwa KMZ 🙂