Zastanawialam sie juz jakis czas temu czy przytoczyc te zabawna historyjke czy nie bo wydaje sie byc bardzo nieprawdopodobna 😉
Miala ona jednak dalsze konsekwencje ;)a poza tym jest zywym dowodem na poparcie mojej ulubionej teorii o potedze podswiadomosci i sile sprawczej wszechswiata.
Wiec od poczatku: lecimy do domu z Bolonii. Wygladamy bardzo au naturelle 😉 nie chcialo nam sie rano wstawac zeby umyc wlosy wiec obie mamy jakies kitki i opaski z chusty na glowie, zero makijazu, zmecznie w oczach – wiadomo, poprzednia noc to glownie pozegnalne campari.
W samolocie zajelysmy miejsca przy wyjsciu awaryjnym – nasze ulubione- potem zaczelysmy sie zastanawiac kto kolo nas usiadzie.
-Byle nie jakas baba z dzieckiem-KMZ rozgladala sie nerwowo a kiedy tylko jakas kobieta z niemowleciem zblizala sie podejrzanie patrzac w nasza strone zaczynalysmy sie krztusic i kaslac (dziala!)
-JA stawiam na starego oblesnego faceta-powiedzialam i wtedy zobaczylysmy wysokiego mlodego bruneta, BARDZO przystojnego. No – przystojnego, potem sie okazalo ze jak sie usmiecha zyskuje 50% dodatkowo na urodzie.
-No to ja prosze wszechswiat zeby on wlasnie kolo nas usiadl-powiedzialam i wtedy jakis przedziwny starszy pan kolo piecdziesiatki, ubrany w bardzo staromodnym stylu wcisnal walizke do szafki i klapnal na miejsce kolo mnie.
No coz, pomyslalam, moze dalam wszechswiatowi za malo czasu i juz nie zdazyl nic zorganizowac. KMZ tez zrobila niepocieszona mine, zaczelysmy cos szeptac miedzy soba i nagle – nie uwierzycie – patrze w bok a tu dziwacznego jegomoscia nie ma! No jakby sie rozplynal w powietrzu…. obie skamienialysmy doslownie a brunecik byl tuz tuz.
Ale co? Jakies ciemne moce zapragnely nam rzucac klody pod nogi bo oto steward stanal sobie akurat tak ze swoja cala osoba zablokowal wolne miejsce.
Juz mialam go czyms dzgnac w pupe 😉 ale wtedy brunet spojrzal na nas (a rzesy mial jak firanki) i spytal
-Is this seat free?
-YES,YES,YES!- potaknelysmy obie.
Juz sie nawet nie zastanawialysmy co sie stalo z dziadkiem (podroznik w czasie czy co?) bo Patrick (tak mial na imie) okazal sie byc bardzo rozmowny i sympatyczny. Drugi raz dopiero spotkalam Irlandczyka przystojnego, z normalnej dlugosci nosem i odpowiedniej wielkosci dlonmi, ktory dodatkowo NAWIAZUJE rozmowe bez wlania w siebie uprzednio pieciu piw. Oczywiscie wiek 26 lat, czyli jak najbardziej odpowiedni.
Czas zlecial bardzo szybko w milym towarzystwie, pod koniec lotu Patrick spytal czy just in case moglby dostac nasze numery telefonow – why not? I tak rozstalismy sie na lotnisku w Dublinie.
To bylo 31 maja i oczywsicie nie spodziewalam sie zadnego telefonu, po pierwsze:przeciez mam Iksa wiec jakby nie jestem zainteresowana przystojnymi brunetami mlodszymi o ponad dekade. (Jakby;)
A po drugie niby dlaczego przystojny brunet mialby dzwonic do starszych pan (he he ) ktore nie wygladaly tak bosko jak zazwyczaj gdy je poznal.
Ale w zeszly piatek KMZ spytala czy nie mialam przypadkiem od niego jakiegos smsa , przypomnialam wiec sobie o nim i postanowilam – z nudow- wyprobowac wszechswiat. Poprosilam go zeby Patrick sie ze mna skontaktowal.
Wiem ze to brzmi niewiarygodnie – tego samego dnia o 9.30 wieczorem dostalam smsa:
Hi Eva, tu Patrick bla bla bla czy mnie pamietasz i czy moze bysmy nie mialy ochoty na obiad bo on jest swietnym kucharzem. Po konsultacji z KMZ postanowilysmy Patricka zaprosic (czytaj: zwabic 😉 do siebie i raczej zamowic chinszczyzne niz go tak od razu wykorzystywac w kuchni… Ze tez sie chlopak nie bal tak przychodzic sam do dwoch kobiet, a moze mu podamy tabletke gwaltu, skujemy i zbiczujemy, a potem zmolestujemy ;))))
No chyba ze wlasnie na to liczyl : )
W kazdym razie spotkanie odbylo sie w poniedzialek, pozwolcie ze dla dobra ogolu zmilcze co sie dzialo haha 😉 W kazdym razie gdyby nasze spojrzenia parzyly to Patrickowi by z tylka dzis skora schodzila ze hej!
Ale mialo byc o wszechswiecie.
Zeszla sobota, siedze w pracy i mam straszna ochote na biale wino. Poniewaz jednak ostatnio sporo wydawalam na alkohol postanowilam sobie ze skocze do sklepu tylko jesli dostane jakiegos tipa, na co szanse tego dnia byly raczej niewielkie.
Ale od czego jest wszechswiat, prawda? Poprosilam go wiec o napiwek w granicach 10 e, ale do dziesiatej zebym zdazyla cos kupic. Niestety, zblizala sie 10.30 i nic. A tu nagle schodzi na dol czlowiek ktory mial na gorze przyjecie i pyta:
-Czy pani lubi wino?
-Oczywiscie.
-A biale czy czerwone?
-Biale.
Facet wyciaga butelke z reklamowki i daje mi:
-A to prosze bardzo.
Wszechswiat zrobil postepy i zaoszczedzil mi drogi do sklepu 😉 Tak sie teraz zastanawiam nad kolejna prosba : )