Pamietam jak kiedys jedna z moich kolezanek ogladajac Bridget Jones zdumiala sie:
-No ale jak to tak sie mozna zrazic do faceta tylko dlatego ze ma dziwny swetr z losiem?
Bo wiadomo ze sa rzeczy ogolnie uznawane za takie ktore nawet najwiekszego I najslodszego przystojniaka zdyskwalifikuja – np brudne paznokcie, skarpetki do sandalow, ogolny brak higieny, uzywanie slow “supcio” I “hejka” itp.
Ale swetr? Taki ladny w losia?
No a co powiecie np na buczenie pod nosem melodyjki? Nie wiem co sie dzieje ale ostatnio jakis wysyp jest facetow ktorzy sobie cos tam bucza, zeby jeszcze pogwizywali ale nie – BUCZA i to nie jakis caly konkretny utwor tylko fragmencik.
Przychodzi calkiem fajny gosc do hotelu, melduje go, pytam o cos, robie preautoryzacje z karty a ten nagle :
-Umm ♪♪mmm ♪♪♪ummmmm ♪♪ ummm – do tego na wysokich tonach. Tak sie to ostatnio czesto zdarza ze sie juz zaczelam zastanawiac czy to nie sa jacys kosmici ktorzy usiluja zawladnac nasza planeta i wysylaja mi zaszyfrowany sygnal buczac by sprawdzic czy nie jestem jedna z nich. Buczownicy sa wszedzie – slysze ich na stacjach benzynowych, przy kasie w sklepie I na lotniskach.
Inna moja znajoma byla na randce z takim co to w momencie kiedy rozmowa sie urywala buczal kawaleczek melodyjki a potem urywal i wracal do tematu. No Boszzzzzz….
Nawet gdyby to byl sam Jon Bon Jovi… choc jego mozna by przynajmniej wytlumaczyc ze np cos komponuje w glowie.
A tak w ogole to podejrzana sprawa z tymi hotelowymi goscmi ostatnio bo nie dosc ze bucza to jeszcze maja jakies dziwne nazwiska, w sensie – znane. W czasie dwoch tygodni mielismy Willa Smitha, Johna Kennedy’ego oraz Michaela Douglasa i ze dwoch innych ktorych zapomnialam. Szyfr jakis czy co? A dzis przegladam liste przyjazdow, patrze i oczom nie wierze bo oto widnieje na niej nazwisko slynnego agenta 007.
A zebyscie to widzieli:
Wchodzi maly, chudy, brzydki facet i mowi:
-My name is Bond. JAMES BOND…
Tylko profesjonalizm pozwolil mi nie zejsc ze smiechu na podloge;)