Trzech panów w Bath, nie licząc Jane.

Nie wiadomo, jak potoczyłyby się losy Bath i czy byłoby to dziś tylko niezbyt ciekawe miasto z ruinami po Rzymianach, gdyby nie trzech panów (nie licząc Jane Austen 🙂 ) Owi panowie żyli mniej więcej w tym samym czasie i mimo niezbyt wyrafinowanego pochodzenia, swą pracą, pasją i sprytem zgromadzili ogromne fortuny i zmienili oblicze Bath na zawsze.

Zacznijmy od Johna Wooda Starszego, syna lokalnego budowlańca, który choć nie miał specjalnego wykształcenia, poprzez samoedukację, czytanie, praktykę i zapewne dzięki talentowi, stworzył Bath na nowo jako eleganckie miasto w stylu neo palladyńskim. John pasjonował się bowiem antykiem, ale i druidyzmem oraz był aktywnym masonem. Wiadomo nie od dziś, że masoni wzajemnie się promują i sobie pomagają, bardzo więc możliwe, że ambicje młodzieńca były wspomagane przez siatkę masońską. Ale i tak łatwo nie było, bo wizja Wooda spotkała się z niechęcią ze strony zarządców miasta. Architekt wpadł więc na pomysł, by od wojskowego chirurga i polityka Roberta Gaya odkupić należace do niego ziemie poza murami ścisłego centrum. Tam mógł zaprojektować eleganckie, smukłe budynki a do tego nieźle na tym zarobić poprzez ich wynajem. Jego pierwsza kreacja to Queen Square a najbardziej spetakularny kompleks to wspomniany w poprzednim poście Circus.

Wood był zafascynowany Stonehenge i pozostawił bardzo dokładne rysunki i wymiary tego monumentu. Według jego teorii są to pozostałości po szkole druidzkiej, gdzie wykładali kapłani. Circus ma taki sam obwód, jak wewnętrzny krąg kamieni w Stonehenge i reprezentuje słońce, a ciąg domów zwany Royal Crescent ma kształt księżyca. Droga między nimi jest ponoć naładowana specyficzną energią i występują tam zjawiska paranormalne. Circus jest ozdobiony symbolami pogańskimi ale i masońskimi, a jak pisałam w poprzednim poście, razem z Queen Square i ulicą do niego prowadzącą reprezentują kształt masońskiego klucza. To jest naprawdę niesamowite 🙂 John Wood zmarł dość wcześnie i zarówno Circus jak i Royal Crescent były dokończone przez jego syna Johna Wooda Młodszego.

Zdjęcie z internetu. Słońce i księżyc czyli Circus i Royal Crescent

Rzecz jasna wszystkie historyczne domy są zabytkami i nie można nic w nich zmieniać, jednakowoż podziwiając Royal Crescent i rząd śnieżnobiałych drzwi, zauważymy, że jedne są koloru żółtego. Ponad 50 lat temu, ku ogólnemu zgorszeniu konserwatora zabytkow i zarządu miasta, właścicielka spod numeru 22, pomalowała swoje drzwi na kolor żółty. Pani kazano je przemalować, a kiedy prośby nie poskutkowały, wezwano ją do sądu. I sąd uległ, przypuszczalnie dlatego, że kobieta była potomkinią księcia Wellingtona (tego od Waterloo). Od tego czasu żółte drzwi stały się atrakcją turystyczną. Obecny właściciel mieszka tam od około trzydziestu lat i nie zamierza przemalować ich na biało, by nie urazić pamięci poprzedniej lokatorki.

Kolejny z trzech panów to Ralph Allen, również jak Wood niezamożny z pochodzenia (ojciec był chyba właścicielem gospody) i także bardzo młodo dorobił się fortuny. Pracując na poczcie jako urzędnik, wpadł na pomysł takich reform, by urząd ten przynosił niezłe profity. Z zarobionej na kontraktach kasy kupił lokalny kamieniołom, gdzie wydobywano ów piękny, miodowy piaskowiec, z którego Wood zbudował swoje wymarzone Bath. Możecie się domyślić, że obaj panowie bardzo się lubili i cenili. Majątek Ralpha pomnożył się o dochody z kamienia i wkrótce posiadał kilka domów i posiadłości w Bath i okolicy, a także stał się filantropem i nawet burmistrzem miasta. Zasłynął z patronatu nad poetami i literatami oraz datkami na budowę szpitali i szkół. Dożył zacnego wieku 71 lat.

Ten sklep zagrał salon modystki w serialu Bridgerton

Na koniec ktoś o całkiem innej osobowości i reputacji, za to zwany Królem Bath i uważany za tego, który uczynił miasto XVIII-cznym Las Vegas, gdzie ściagała śmietanka towarzyska z całej Anglii (i nie tylko). Richard Nash, zwany Beau, był dandysem, kobieciarzem i hazardzistą, obdarzonym jednak nieprzepartym urokiem i zdolnością do nawiązywania pożytecznych znajomości. Jego ojciec, choć zwykły rzemieślnik, był na tyle dobrze sytuowany, by wysłać syna na naukę do Oxfordu, gdzie Richard sie mało uczył, a dużo imprezował. Wywalony z uczelni, próbował kariery wojskowego, a gdy to nie wyszło, postanowił spróbować z prawem. W 1704 Beau znalazł się w Bath, w którym dostrzegł ogromne możliwości dla swych talentów organizacyjnych i ostentacyjnego stylu życia. Idąc na przekór trendom w modzie – choćby nosząc kruczoczarną perukę, gdy modne były białe i upudrowane – mianował się sam Mistrzem Ceremonii i zaczął zmieniać senne miasto w stolicę hazardu, uciech, rozrywki, narkotyków oraz polowania na mężów.

Taksówka z czasów georgiańskich

Nie myślcie sobie, że w eleganckich czasach jak z książek Jane Austen się nie piło i nie używało życia – gin lał się strumieniami a laudanum, czyli rozcieńczone opium, było lekiem na wszystko. Beau Nash decydował, kto może pojawiać się na najlepszych eventach, dostarczał używki i alkohol, kojarzył pary, organizował bale, angażował muzyków i innych artystów. Nic się nie mogło odbyć bez aprobaty króla Bath. Był celebrytą i influencerem swoich czasów. Niestety, choć udało mu się zbić niezłą fortunkę, stracił ją całą poprzez swe zamiłowanie do hazardu. Przygarnęła go do siebie jedna z jego kochanek, pod której opieką dożył prawie 90 lat. Miasto wyprawiło mu huczny pogrzeb i Beau spoczywa obecnie w Bath Abbey.

Pisząc o Bath nie sposób nie wspomnieć o Jane Austen, która choć miasta nie lubiła (ponoć nawet bardzo) to jak najbardziej wykorzystywana jest do jego promocji. Nie polecam zakupu drogiego biletu wstępu do Jane Austen Center. Byłam tam 10 lat temu i niestety nie nauczona doświadczeniem, poszłam ponownie. Nie ma tam napawdę nic ciekawego, oprócz pomieszczenia, gdzie można poprzymierzać ciuchy z epoki i zrobić sobie zdjęcie z manekinem pana Darcy’ego w słynnej koszulinie, jak wyszedł ze stawu. Podczas około 10 minutowej prezentacji dowiemy się tego, czego się możemy dowiedzieć z wikipedii.

Najstarszy dom w Bath , należący kiedyś do hugenockiej emigrantki (1482) Sally Lunn, prowadzącej piekarnię

Jane zamieszkała w Bath długo po śmierci trzech panów. Miasto było nadal bardzo popularne, choć zaczęła się moda na wyjeżdżanie do miejscowości nadmorskich, jak Brighton czy Ramsgate. Pisarka wydaje mi się osobą dość tajemniczą. Przede wszystkim nie wiemy tak naprawdę, jak wyglądała. Jej podobizna z banktonu 10funtowego powstała na podstawie niezbyt pochlebiającego szkicu, jaki wykonała jej siostra Cassandra. Ponoć rodzina Jane była tym szkicem zniesmaczona, bo Jane była do siebie alsolutnie nie podobna. Czemu ukochana siostra złośliwie zbrzydziła Jane, można się tylko domyślać.

Nie wiemy więc, jak naprawdę wyglądała, większość jej korespondencji z Cassandrą została zniszczona. Co takiego było w tych listach, oprócz złośliwości na temat znajomych i krewnych? Tajemnicą pozostaje, dlaczego Jane, w „podeszłym wieku” 28 lat, najpierw przyjęła a kolejnego dnia odrzuciła propozycję małżeństwa od młodego, miłego, przystojnego i zamożnego mężczyzny. Biografowie snują teorie, że nie chciala rodzić dzieci, wolała poświęcić się pisaniu. W końcu o żonie brata, mającej 11 dzieci wyraziła się jak o zwierzęciu, które się tylko rozmnaża.

Wreszcie jej tajemnicza śmierć, co do przyczyny której do tej pory nie ma pewności, a objawy przypominają zatrucie cyjankiem. Jane Austen zmarła w wieku 41 lat. W porównaniu do jej talentów, które musiała jako kobieta ukrywać i jej powieści za jej życia nie były podpisane, kariery mężczyzn, którzy mogli robić, co chcieli i piąć się w hierarchii, sa przykładem nierówności płci. I tak John Woods, Beau Nash i Ralph Allen bez specjalnego wykształcenia wspięli się na wyżyny, a Jane udało się to dopiero długo po śmierci.I choć bez tych mężczyzn Bath nie byłoby takie piękne i znane, prawdopodobnie Jane nawet by tam nie zamieszkała, to jednak jej nazwisko jest znane na całym świecie.

Smutna tablica pamiątkowa w Bath Abbey. Co takiego spowodowało, że czery córki zmarły tak młodo

Miało być tylko o trzech panach i Jane, ale zbierając materiały do posta natknęłam się na dość zabawną historię, jaka odgrywa się teraz w arystokratycznych kręgach Bath. Otóż istnieje tytuł Markiza Bath. Obecny markiz Ceawlin Thynn mieszka w posiadłości rodzinnej Longleat, ale to jego ojciec, 7my Markiz Bath, Alexander Thynn, jest tematem na łamach brytyjskiej prasy. Alexander, wychowanek Eton i Oxfordu (był przewodniczącym Bullington Club, o którym pisałam w poście o Oxfordzie) umarł w 2020 roku z powodu powikłań po covidzie, w wieku 87 lat. Lord zasłynął ze swego niekonwencjonalnego życia prywatnego, a mianowicie oprócz legalnej żony z którą doczekał się dwójki dzieci, posiadał ponad 70 kochanek, które nazywał wifelets. Panie przewijały się przez całe jego życie, zostając na terenie posiadłości krócej lub dłużej. Niektóre odeszły i założyły rodziny, inne po prostu miały dość, ale cześć została przy Alexandrze do końca. I to nie tak, że owe panie były utrzymankami. Musiały płacić czynsz a także finansowały sobie taksówki i inne środki transportu, jeśli musiały do swego lorda dojeżdżać. Żadna też nie została uwzględniona w testamencie. Po śmierci Alexandra jego syn zaczął eksmitować z posesji te najbardziej wytrwałe kobiety, z których dwie mają zamiar sądzić się o jakiś procent z wielomilionowego spadku.

2 uwagi do wpisu “Trzech panów w Bath, nie licząc Jane.

  1. O trzech panach uslyszalam na Bath free tour, ktory na pewno
    moge polecic. Bylo tylu chetnych ze podzielino nas na kilka grup. W Jane Austen nie bylam i widze ze niewiele stracilam. Anglicy na punkcie niezmieniania niczego maja hopla dlatego jest jak jest 😉

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.