Od świniopasa się zaczęło czyli Bath tytułem wstępu

Równo 10 lat temu odwiedziłam Bath po raz pierwszy. Miasto wydało mi się bardzo eleganckie i jeśli chodzi o to, nic się nie zmieniło. Nawet żulki w Bath mają wyższy standard niż normalnie (nie było ich zresztą dużo). Bath jest idealną opcją wyjazdową jeśli mieszka się w Irlandii – lot do Bristolu trwa 40 min i zazwyczaj jest bardzo tani, lecąc o 6.30 rano i wracając tego samego dnia ostatnim lotem, można sporo zwiedzić nawet nie zostając na noc. Ja wybrałam opcję z noclegiem i tu muszę pochwalić i polecić Z Hotel. Dzięki niebiosom za te wszystkie budżetowe hotele, które powstają jak grzyby po deszczu w turystycznych destynacjach. Już nie trzeba zatrzymywać się w jakichś zapyziałych B&B, żeby w miarę ekonomicznie się gdzieś przespać. Za nocleg w Z Hotel zapłaciłam £54, 5 min od Rzymskich Łaźni. Pokój bardzo nowocześnie urządzony, z panelem przy łóżku służącym do sterowania oświetleniem, AC/ogrzewaniem i żaluzjami, Smart TV, piękna i duża łazienka, dużo miejsca, cicho i spokojnie. Naprawdę byłam zaskoczona jakością. Z lotniska w Bristolu wzięłam autobus (około półtorej godziny do centrum Bath) ale można busem podjechać w 20 min na stację kolejową w Bristolu i stamtąd pociągiem 12 min.

Pulteney Bridge, inspirowany weneckim Rialtem i florenckim Ponte Vecchio, zbudowany w 1774.
Royal Crescent czyli 30 domów połaczonych z sobą, twz terrace houses, projektu Johna Wooda. Na zdjęciach z lotu ptaka widać, że piękna fasada z przodu jest zupełnie inna, niż tyły budynków. Poniżej zdjęcie z internetu.

Bath ma przeciekawą historię, mnie osobiście najbardziej interesują czasy georgiańskie, określane jako Age of Elegance, kiedy to miasto stało się XVIII wiecznym Las Vegas, gdzie się uprawiało hazard, balowało, piło, panowie chodzili na prostytutki a panny znajdowały mężów. O tym napiszę w osobnym poście, do którego zainspirował mnie walking tour The Bad of Bath, prowadzony przez entuzjastę tej epoki, Simona. Będzie też o Jane Austen, która Bath nie cierpiała, a teraz jej osoba jest używana do promocji miasta (choć teraz także Bridgerton, który był również tam filmowany). Mało kto natomiast zna legendarnego założyciela Bath, księcia Bladuda, ojca króla Leara. Celtycki książę zachorował na trąd, został więc pozbawiony swych przywilejów i tytułu i wygnany z zamku. W roku 863 p.n.e Bladud zajmował się pasaniem świń, które niestety zaraziły się od niego fatalną chorobą. Pewnego dnia eks-książę znalazł je tarzajace się w błocie, po wyjściu z ktorego ich skóra wydawała się ozdrowiona. Bladud nie namyślając się długo sam wskoczył do błota i również został uleczony. Powrócił triumfalnie do domu, został królem a potem odnalazł miejce, gdzie dokonał się ów cud, by założyć tam osadę. Ładna to legenda, ale nieprawdziwa, bo założycielami Bath, wtedy Aquae Sulis, byli w 60 roku naszej ery Rzymianie.

Ten łuk przypomina mi Most Westchnień w Wencecji. W tle Bath Abbey
Wśród odnalezionych artefaktów wpadła mi w oko irlandzka brosza.

Rzymianie pewnie bardzo ucieszyli się, że w zimnej Brytanii znaleźli gorące naturalne źródła, do tego o właściwościach leczniczych. Na miejscu zbudowali świątynię Minerwy oraz cały kompleks basenów, salonów masaży i łaźni, których pozostałości można zwiedzać. Przy okazji warto zauważyć, jak bardzo podniósł się poziom miasta, skoro laźnie są kilka metrów niżej niż obecne ulice. Polecam pójście tam, bo wykopaliska są intrygujące a dodatkowo można skosztować słynnej wody, która jest bardzo ciepła i paskudna w smaku. Przy okazji dowiedziałam się, że Rzymianie byli dość mściwi – w świątyni Minerwy można było składać wypisane na tabliczkach klątwy na tych, którzy im dali w kość, głównie ukradli ciuchy, podczas gdy ich właściciele moczyli się w wodach. Po upadku cesarstwa rzymskiego, upadły też i łaźnie w Bath. Dopiero w 1878 roku rozpoczęto prace archeologiczne i wydobyto tę część historii po tylu wiekach zapomnienia.

W Bath Abbey zawieszono Ziemię… to chyba jakaś akcja w całym kraju bo gdzieś w internecie widziałam inne kościoły z księżycem i innymi planetami.

Bath uzyskało rozgłos jako SPA już w erze elżbietańskiej. Królowa Elżbieta I nadała mu status miasta w 1590 roku, a sama królowa Danii Anna dwukrotnie odwiedziła źródla. Ale prawdziwy boom rozpoczął się w XVIII wieku, kiedy to królowa angielska Anna zaczęła przyjeżdzać do wód, ciągnąc za sobą dwór oraz całą arystokrację. Trzech panów, o ktorych będzie mowa w kolejnym poście, a mianowicie Richard Beau Nash, John Wood i Ralph Allen przyczynili się do rozkwitu Bath, czyniąc go stolicą stylu i elegancji. Wtedy powstały stojące prawie bez uszczerbku do dzis wspaniałe budowle w stylu neo-palladyńskim, z kamienia wydobywanego w niedalekiej okolicy, mającego przepiękny, miodowy odcień. Podczas II wojny światowej Niemcy postanowili zbombardować Bath w odwecie za atak na Lubekę. Na szczęście mimo zniszczeń, większość budynków przetrwała. W latach 70tych miasto pogrążyło się w recesji, miodowy kolor kamienia z powodu zanieczyszczenia powietrza i braku dbałości zmienił się na czarny, a w słynnym kompleksie Circus, gdzie mieszkania teraz chodzą za minimum 5 mln funtów, pomieszkiwali hippisi. Dopiero w latach 80-tych rozpoczęto projekty konserwatorskie i Bath ozdyskało sławę oraz status zabytku Unesco. Obecnie co rok odwiedza go ponad 6 mln turystów.

Bardzo trudno zrobić zdjęcie kompleksowi Circus, poniżej foto z internetu:
Nie dość, że ozdobiono go elementami masońskimi, to ponoć architekt zaprojektował go tak, by z sąsiednimi ulicami tworzył kształt masońskiego symbolu klucza. Zdjecie z internetu.

Bath jest bardzo odmienne od wszystkich innych miast, jakie w Wielkiej Brytanii zwiedzałam. Po rzymskiej i średniowiecznej tkance nic nie zostało, ale georgianski splendor jest tak żywy, że gdyby nie samochody na ulicach, możnaby spokojnie poczuć się przeniosionym w czasie. Nigdzie nie poczuje się ducha powieści Austen tak, jak tam.

Atrakcja nieoczywista czyli Sham Castle (fałszywy zamek) oraz widok na Bath ze wzgórza, na którym jest położony. Około 30 min spacerkiem w gorę z centrum.

11 uwag do wpisu “Od świniopasa się zaczęło czyli Bath tytułem wstępu

  1. Sam B. Arron's awatar Sam B. Arron

    Podoba mi się to, że starasz się zawsze przekazać rzeczywiste informacje o danym miejscu, a Twoje wpisy są bardzo ciekawe. Zawierasz w nich dużo informacji na temat sztuki i architektury, które są mi bliskie, nie tylko z tego powodu, że mieszkam pod jednym dachem z architektem 🙂 Myślę, że Bath jest jednym z piękniejszych miejsc w Anglii, a zwiedziłam ją wzdłuż i wszerz, jako że od lat tu mieszkamy. I w istocie łatwo mi uwierzyć w to, co napisałaś, że „Rzymianie pewnie bardzo ucieszyli się, że w zimnej Brytanii znaleźli gorące naturalne źródła, do tego o właściwościach leczniczych.” Każdy, kto spędził niejedną zimę czy nawet jesień na wyspach z pewnością łatwo utożsamiłby się z tamtymi Rzymianami. À propos Rzymian, to zostawili oni tu trochę mniej lub bardziej znanych śladów swojej bytności. Ostatnio widziałam jeden z takowych w londyńskim garażu podziemnym — kawałek rzymskiego muru sprzed wieków.

    Informacja na temat zaplecza hotelowego też jest bardzo przydatna. Gdy zrobi się cieplej, to może znowu się tam udamy i zatrzymamy w polecanym przez Ciebie miejscu, bo brytyjskie hotele, to osobny temat. Na przykład takich hoteli sieci Marriott, na jakie można naciąć się tutaj, to chyba próżno szukać na całym świecie. Brrr…

    Polubione przez 1 osoba

  2. Kolezanka nocowala w hotelu w Bath naprzeciw tego z basenem na dachu, tragedia, wszystko sie sypalo. Ja w moim Airbnb czyli mieszkanku w townhouse zamarzlam bo idiotyzm tego kraju zabrania upgradowania starych budynkow (a wszystko tu jest stare…) do wspolczesnych standardow, wiec od okien wieje na kilometr a te nedzne ilosci reglamentowanego ciepla uciekaja w nicosc 😅 Bath jako miasto jak najbardziej, geby ludzkie tez z wyzszej polki, ale na zakwarerowanie trzeba uwazac.

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj odpowiedź do tessa Anuluj pisanie odpowiedzi

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.