Jakiś czas temu, szukając czegoś na temat mody w czasach regencji, natknęłam się w internecie na obraz prześlicznej kobiety, która wydawała się być wymarzoną Elizabeth z Dumy i Uprzedzenia. Tak bym sobie wyobrażała jej osobę, gdyby kreacja Jennifer Ehle z serialu BBC nie wryła się w moją wyobraźnię.

Będąc w Lyonie poszłam do Muzeum Sztuk Pięknych, które mnie trochę rozczarowało. Ogrom obrazów o tematyce religijnej i niewiele showstopperów. Nasze muzeum w Dublinie jakie jest, takie jest, ale mamy Vermeera i Caravaggia, plus wiele może mniej cennych, ale pięknych i ważnych dzieł. W Lyonie (jeśli chodzi o obrazy, bo kolekcja antycznych i średniowiecznych artefaktów jest świetna) tak naprawdę nie ma nic aż tak spektakularnego, by tam pójść, ale od razu moją uwagę przykuł niewielki portret, przedstawiający niewątpliwie tę samą uroczą istotę.

Madame Juliette Recamier urodziła się w Lyonie i tam też spędziła sporą część swojego życia. Była w swych czasach ikoną stylu, wzorem urody, muzą artystów i obiektem uczuć wielu mężczyzn. Ale w przeciwieństwie do innych wpływowych i pięknych kobiet, jakie zna historia, nie bawiła się w gry polityczne, nie wykorzystywała swej urody dla własnych celów i miała umiejętność trzymania zakochanych panów w bliskiej, ale nie za bliskiej odległości oraz bycia w przyjaźni z ich żonami. Może i była kokietką i flirciarą, ale ci, którzy ją znali, uważali ją za autentycznie dobrą i nieszkodliwą.
Nie wiem, czy powstały jakieś biografie tej pani, bo życie miała na pewno interesujące i niebanalne. Urodę niewątpliwie odziedziczyła po mamie, która sama miała w młodości wielu adoratorów. Najwyraźniej w tamtych czasach nie było niczym dziwnym, że zamężne panie otaczały się kółkiem oddanych wielbiecieli… przypuszczam też, że zdrady nie były niczym niespotykanym. Kobiety, wydawane za mąż dla różnych przyczyn, często prawdziwą miłość, a przynajmniej namiętność odnajdywały poza małżeńskim łożem. Nie tylko mężczyźni miewali kogoś na boku.
Rodzice Juliette często przyjmowali u siebie starego przyjaciela rodziny, Jacques’a Rose Recamiera. Chodziły plotki, że ów pan i mama Juliette byli długoletnimi kochankami i że to właśnie on był ojcem dziewczynki. Nie dziwota, że zapachniało skandalem i zaowocowało szeptami, kiedy 42 letni wówczas Jacques ożenił się z 15 letnią Juliette. Były to czasy rewolucji, arystokraci ginęli na gilotynie, pan Recamier był przekonany, że czeka go ten sam los. Ponoć chodził oglądać egzekucje, by się do tego przygotować. Aby jego fortuna przypadła córce z nieprawego łoża, jedynym wyjściem było szybko się z nią ożenić.
Sprytny mężczyzna jednak przeżył, terror się skończył a on wylądował na dobre z nastoletnią „żoną”. Oczywiście plotki o ojcostwie nie zostały stuprocentowo potwierdzone, ale to fakt, że małżeństwo nigdy nie zostało skonsumowane, o czym Juliette powiedziała paru osobom, między innymi adoptowanej córce. Nie było też większą tajemnicą, że pani Recamier pozostawała dziewicą aż do czterdziestki.
Panstwo Recamier zamieszkali w Paryżu, gdzie młoda pani domu mogła w pełni korzystać z fortuny męża. Jej niezwykła uroda i gościnność oraz umiejętność zjednywania sobie ludzi, przyciągały na jej salony tłumy. Może i Juliette nie była wielce elokwentna ani dowcipna, ale jej niekonfliktowe i miłe usposobienie, a przede wszystkim magnetyczny czar, przysparzały jej przyjaciół obu płci.
Mężczyźni oczywiście adorowali ją. Zakochiwali się w niej bez wzajemności, ale chyba nie być zakochanym w pani Recamier traktowane było jako faux pas. Autor i filozof Benjamin Constant napisał do kogoś: Pani Recamier postanowiła, że teraz moja kolej się w niej kochać. Moje życie będzie od teraz trudne. I faktycznie, pan ów miotał się przez kolejne kilkanaście miesięcy w swym uczuciu, ale nic nie wskórał. Jak mu przeszło, pozostał nadal wiernym przyjacielem Juliette, jak i inni panowie w podobnej sytuacji.
Wśród jej bardziej znanych adoratorów znalazł się brat Napoleona i generał Wellington. Z listów pewnej pani wiemy, że Juliette przyjmowała w swym salonie będąc prawie nieubrana, co zapewne oznacza zwiewne białe suknie jak na obrazach, półleżąc na meblu, który został potem nazwany recamier. Niestety małżonkowie zostali wyproszeni z Paryża na rozkaz Napoleona, któremu nie podobała się ich zażyłość z działaczami opozycyjnymi. Juliette zaczęła podróżować po Włoszech i Szwajcarii, gdzie wreszcie zakochała się z wzajemnością w księciu pruskim Auguście. Jej mąż w tym czasie stracił sporo fortuny i sam namawiał żonę na rozwód i ślub z księciem, ale nie wiadomo czemu do tego nie doszło.
Nawet księciu nie udało się jednak to, czego dokonał polityk i pisarz Francois Rene de Chateaubriand, czyli pozbawić Juliette cnoty. Była już wtedy po czterdziestce, co jak na tamte czasy uważało się za bycie posuniętą w leciech 🙂 mimo jednak starzenia się i chorób nie traciła ani urody, ani uroku, ani adoratorów. Po śmierci męża przeniosła się do klasztoru, co wtedy nie było niczym niezwykłym – panie bez wielkiego majątku mogły tam wynajmować pokoje i prowadzić normalne życie. Utraciła niemal całkiem wzrok i wreszcie w wieku 71 lat zmarła na cholerę.

Juliette nie była jednostką wybitną, niczego też specjalnego nie dokonała, nie jest więc postacią znaną. Kiedyś podziwiana w całej Europie piękność, teraz jest chyba całkiem zapomniana. Nawet nazwanie mebla jej nazwiskiem nie przysporzyło jej nieśmiertelności, bo kto teraz wie, co to jest sofa recamier. Ale kiedy przypadkiem trafi się na jej portret, Juliette wciąż uwodzi swym nieuchwytnym czarem, który nigdy nie zginie.
Inaczej mowiac celebrytka. W obecnych czasach mialyby o czym pisac gazety.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Celebrytka to mi sie kojarzy z Caroline Derpienski 🙂 Juliette miala klase 🙂 fascynuja mnie takie kobiety.
PolubieniePolubienie