Cmentarz Glasnevin – irlandzkie historie.

Wycieczka z przewodnikiem po cmentarzu? Wciąż są tacy, których to szokuje. Natknęłam się na opinie, że na zmarłych się nie powinno zarabiać, oraz że cmentarz to nie miejsce na robienie zdjęć, fotografowanie grobów czy spacer, ale miejsce wiecznego spoczynku, gdzie nie powinni plątać się turyści. I aczkolwiek zgodzę się z tym, że jak najbardziej należy się tam zachowywać cicho i z szacunkiem, to nie uważam statusu atrakcji turystycznej jako coś niewłaściwego. Zwłaszcza, jeśli jest to teren pochówku znanych i wpływowych osób, o których przy okazji można dużo ciekawych historii opowiedzieć.

Glasnevin

Cmentarz Glasnevin to największy taki obiekt w Dublinie. Spoczywa tam około półtora miliona zmarłych i wciąż odbywają się tu pogrzeby, między jednym a ośmioma dziennie. Nie znajdziecie tam wielu grobów z interesującymi z punktu artystycznego nagrobkami czy rzeźbami, choć jest kilka/kilkanaście typowych dla okresu wiktoriańskiego kamiennych aniołów. Ale 90-minutowa wycieczka jest niezmiernie interesująca właśnie z powodu opowieści o rezydentach oraz o samym powstaniu cmentarza i dlaczego był on wówczas przełomowy. Gdyby ktoś się wybierał, to od razu zaznaczę, że trzeba się mniej więcej orientować w historii Irlandii. Jeśli ktoś nie ma absolutnie pojęcia o 800-letniej okupacji naszego kraju przez Anglików, o tym, jak Irlandczycy i katolicy byli trakowani i o walce o niepodległość, będzie się raczej nudzić, bo nazwiska osób, których groby zobaczy, będą się mu kojarzyć co najwyżej z nazwami ulic w Dublinie.

Glasnevin

Może nie każdy wie, że Anglicy podczas swojej okupacji ustanowili tzw PENAL LAWS, czyli prawa dyskryminujące katolików. Niby się to wiązało z religią, ale ponieważ katolik = Irlandczyk, więc celem było niedopuszczenie katolików (czyli Irlandczyków) do stanowisk, pieniędzy, władzy i tak dalej. Niektóre z tych praw to dla przykładu: zabronienie katolikom edukacji w Trinity College, zasiadania w Irlandzkim Parlamencie, pełnienia wielu funkcji urzędowych, zawierania małżeństw z protestantem, uczenia w szkołach czy posiadania konia o wartości powyżej £5. To ostatnie brzmi dziwnie, ale chodziło o to, by dobrej jakości koń, nadający się do działalności wojennej, nie był w posiadaniu Irlandczyka, jakby mu czasem do głowy przyszło (Irlandczykowi, nie koniowi) zorganizować jakąś grupę militarną.

Katolicy wg tych praw nie mogli też mieć własnych nekropolii, a pochówek na cmentarzu dla protestantów nie mógł być wykonywany w katolickim obrządku. Do czasu, kiedy Daniel O’Connell, wpływowy polityk i bojownik (w nie agresywnym znaczeniu) o prawa Irlandczyków, nie przepchnął ustawy o stworzeniu pierwszego cmentarza, gdzie można pochować każdego, niezależnie od wiary (i tych niewierzących również). Data otwarcia to 21 lutego 1832, a pierwszym pogrzebanym nieboszczykiem został 11-letni chłopak zmarły na gruźlicę. Nasza przewodniczka Lisa, na pytanie o tzw body snatchers, czyli złodziei ciał, odparła, że takie przypadki nie zostały w Glasnevin odnotowane. W czasach rozwoju medycyny ciała, na których można było robić sekcje, były bardzo w cenie. Może pamiętacie z moich postów o Edynburgu, że tam wykradanie trupów to była plaga. W Irlandii owszem, też się to zdarzało. Lisa, przewodniczka, opowiedziała nam ze szczegółami, jak cała procedura wyglądała.

Otóż kobiety, bo one chyba nie wzbudzały takich podejrzeń, jak mężczyźni, spacerowały sobie po cmentarzu udając, że odwiedzają groby. Zaznaczały świeżo pochowanych rozsypując wokół pokruszone szkło. W nocy zjawiali się mężczyźni, którzy znajdywali je po blasku, jakie odbijało się od szkła. Wystarczyło wykopać pionowy tunel za grobem, zrobić dziurę w trumnie i za pomocą kija z pętlą wyciągnąć nieboszczka za głowę. Nie brzmi to jak najlepsza robota na świecie. Aczkolwiek interes był dochodowy, to w Edynburgu ciało można było sprzedać jeszcze drożej. Niektórzy sprytni Irlandczycy pakowali więc ciała do beczek z whisky i płynęli z nimi do Szkocji. Truposz został sprzedany, a następnie też i whisky.

Z powodu body snatchers cmentarz w Glasnevin otoczono wysokim murem, a dookoła rozstawiono wieże obserwacyjne. Strażnicy mogli strzelać do podejrzanie wyglądającyh osób bez ostrzeżenia. Ale to nie złodzieje ciał okazali się problemem, ale ulokowany zaraz przy głównej bramie pub zwany Kavanagh’s. Pracownicy kopiący groby spędzali tam bardzo dużo czasu, a potem wykonywali robotę po pijanemu, często śpiewając czy zachowując się nieodpowiednio. Z tego powodu wszystkie pogrzeby odbywały się rano. Mimo to popijawy nadal dezorganizowały funkcjonowanie cmentarza, a już pewien incydent z trumnami ułożonymi pod ścianą pubu doprowadził do tego, że zlikwidowano bramę i otwarto nową, jak najdalej od poprzedniej. Mało tego, wykupiono ziemię po drugiej stronie tylko po to, by nikt nie mógł tam otworzyć nowego lokalu. Kavanagh’s sądził cmentarz za stratę zysków, ale sprawy nie wygrał. Istnieje zresztą do dziś pod oficjalną nazwą Kavanagh The Gravediggers.

Pierwszym odwiedzanym grobem podczas wycieczki, a właściwie kryptą, jest miejsce pochówku wspomnianego Daniela O’Connella. O’Connell był propagatorem praw dla Irlandczyków i Katolików, aczkolwiek nie był zwolennikiem idei niepodległości. Pochodził z bogatej katolickiej rodziny, co było wtedy rzadkością (jego rodzice posiadali majątek ziemski, który udało się zgromadzić dzięki jakimś kruczkom prawnym) i uważał, że walczyć o prawa nie należy zbrojnie, ale piórem i przemowami. Jego życiowym celem było ustanowienie irlandzkiego parlamentu oraz statusu Irlandii jako państwa co prawda podległemu Anglii, ale z własnym rządem. Wypowiadał się też głośno na temat praw Żydów, Aborygenów i Maorysów, ale najbardziej przeciwstawiał się niewolnictwu. Choć ogromne fundusze dla poparcia Irlandii pochodziły ze Stanów, to O’Connell nie przyjmował żadnych pochodzących od właścicieli niewolników.

Glasnevin

O’Connell jest też figurą dość kontrowersyjną, jak wielu polityków zresztą. Niektórym nie podoba się, że otwarcie negował język irlandzki i posługiwał się wyłącznie angielskim, choć irlandzki znał. Ponoć był dość próżny (kiedy wyłysiał, zaczął nosić perukę) no i był strasznym kobieciarzem. Mówiło się, że jak będąc w Dublinie rzuci się kamieniem, to na 100% trafi on w dziecko O’Connella. W początkach swej kariery adwokackiej stosował różne nie całkiem uczciwe chwyty. Jako osoba szanowana, mógł uratować oskarżonego tylko tym, że osobiście ręczył za niego i go dobrze znał. Jeden z jego klientów nie był mu absolutnie znany, kazał mu więc wejść do kołyski, po czym zaczął go w niej kolebać. Wszystko po to, by pod przysięgą zeznać, że zna oskarżonego od kołyski… Ale oczywiście nie umniejsza to faktu, że O’Connell jest wielką postacią na drodze Irlandii do wyzwolenia.

Krypta jest pięknie ozdobiona, na ścianach wypisane są ważne fakty z życia polityka ale też jego ostatnia wola. Otóż chciał był pochowany w Irlandii (ostatnie lata życia spędził z powodów zdrowotnych we Włoszech) no i tak się stało. Trumna jest widoczna spod marmurowego blatu i dotknięcie jej ponoć przynosi szczęście. Innym życzeniem było: My heart to Rome. Podobno miało to znaczenie nie dosłowne, ale na wszelki wypadek nieboszczykowi wycięto serce i w srebrnej szkatułce wysłano do Rzymu, gdzie było wystawione w irlandzkim college’u. Na szkatułę nie zwracano specjalnie uwagi, ale kiedy college zmieniał sidzibę, okazało się, że cenna relikwia zniknęła i do tej pory nie wiadomo, gdzie jest serce Daniela O’Connella.

Skoro o relikwiach mowa, to przewodniczka wskazała nam też grób niejakiego Johna Spratta, duchownego, który znany był ze swych wystąpień przeciw używaniu alkoholu. Zaproszono go nawet do Rzymu, by wygłosił na ten temat kazanie. Papież Grzegorz XVI sprezentował mu szczątki samego Świętego Walentego, które są teraz wystawione w Dublinie w kościele Whitefriar. Były i są nadal świadkiem wielu zaręczyn. Jakby ktoś chciał się oświadczyć, to jest to doskonała miejscówka.

W drodze do grobu kolejnego wielkiego polityka, mijamy miejsce spoczynku księdza Browne’a, o którym pisałam TU. Ojciec Browne jest znany z tego, że jako zapalony fotograf amator zdołał zrobić mnóstwo zdjęć w środku Titanika, zanim ten wyruszył w swą pierwszą i jednocześnie ostatnią podróż. Cytując własny post z 2018 roku: „dostał w prezencie bilet na podróż tym statkiem z Southampton przez Cherbourg aż do Cobh (zwanego wtedy Kingstown). Poznany na pokładzie milioner tak polubił księdza, że zaoferował się zapłacić za dalsza jego podróż do Ameryki. Nie zgodził się na to przełożony Browne’a który wysłał na statek telegram o treści: get off this boat! tym sposobem być może ratując mu życie.”

Grób Charlesa Parnella to nawet nie grób, ale ogromny kamień z wypisanym nazwiskiem. Parnell uważał, że wszyscy są sobie równi, chciał więc być pochowany między zwykłymi ludźmi i bez splendoru. Wrzucono go więc do tzw cholera pit, czyli miejsca, gdzie lądowały bezimienne ofiary plagi cholery. Zresztą po tej pladze wybuchła następna, bo szczątki zostały wymyte przez przepływające w okolicy rzekę Tolkę, dostały się do Liffey i tak oto zaraza się rozprzestrzeniła ponownie. Charles Parnell mimo bycia ziemianinem, spędził życie na organizowaniu reform, mających na celu oddanie ziemi tym, którzy ją jedynie mogli wynajmować, czyli chłopom pańszczyźnianym. Kolejnym jego celem było ustanowienie dla Irlandii tzw home rule, czyli posiadania własnego parlamentu i zarządzania krajem, będącym jednak wciąż podległym Anglii. Był zwolennikiem rozwiązań pokojowych i charyzmatycznym mówcą. Jego karierę zniszczył romans z Katherine O’Shea, żoną jego partyjnego kumpla. William O’Shea wniósł o rozwód, jako powód podając zdradę żony z Parnellem. W tamtych czasach to był wielki skandal. Charles musiał ustąpić ze stanowiska lidera partii, tym bardziej, iż podczas procesu rozwodowego wyszło na jaw, że Katherine była jego kochanką od lat i jej trójka dzieci to potomkowie Parnella.

Kolejny etap zwiedzania to groby tych, którzy nie chcieli słyszeć o home rule, ale pragnęli niepodległej Irlandii. Jest tam między znamienitymi mężczyznami i kobietami Joseph Plunkett, jeden z organizatorów Powstania Wielkanocnego (Easer Rising) w 1916 roku. Wiąże się z nim romantyczna i tragiczna historia miłosna. Plunkett został skazany na śmierć przez rozstrzelanie za udział w powstaniu. Jego narzeczona, Grace Gifford, poprosiła naczelnika o pozwolenie na ślub przez egzekucją. Narzeczeni pobrali się w więziennej kaplicy. Pozwolono im spędzić razem 10 minut, po czym Grace musiała opuścić męża i stała pod murem więzienia, dopóki nie usłyszała strzałów. Nigdy nie wyszła ponownie za mąż i zarabiała na życie pracą ilustratorki. Powstała piosenka o Grace, którą wykonywał sam Rod Steward. Artysta odwiedza grób Grace (pochowana jest niedaleko męża) za każdym razem, kiedy jest w Irlandii (można znaleźć zdjęcia w internecie) i przysyła kwiaty.

Zanim pojdziemy do Eamona De Valery, trzykrotnego premiera i prezydenta Irlandii, przewodniczka pokazuje grób Maude Gonne, rewolucjonistki, sufrażystki i aktorki, najbardziej znanej jako muza poety W.B. Yeatsa. Yeats oświadczał się Maude pięć razy i za każdym razem został odrzucony. A to powód, jaki podawała Maude: „(…) you make beautiful poetry out of what you call your unhappiness and are happy in that. Marriage would be such a dull affair. Poets should never marry. The world should thank me for not marrying you„. Kobieta wyszła za mąż za innego, ale to okazało się fiaskiem i skończyło rozwodem. Maude i Yeats w końcu skonsumowali swój dziwny związek, ale jedna noc razem zamiast ich zbliżyć, zakończyła znajomość. Może poeta był kiepskim kochankiem.

Eamon de Valera, jeden z najważniejszych polityków irlandzkich XX wieku, dzierży bardzo nie irlandzkie nazwisko. Urodził się w Nowym Yorku, matka była Irlandką a ojciec albo Kubańczykiem, albo Baskiem. Prawda jest taka, że matka Eamona nigdy nie poślubiła De Valery, ale sfabrykowała akt ślubu. Fakt bycia nieślubnym dzieckiem był przez polityka skrzętnie skrywany. Matka wysłała syna do Irlandii, gdzie wychowywał go wuj. Chłopak zapałą wielką miłością do nowego kraju, co potem zaowocowało jego karierą polityczną i walką o niepodległość.

De Valera brał udział w powstaniu wielkanocnym, ale nie został rozstrzelany ze względu na amerykańskie obywatelstwo. Wyrok zamieniono na więzienie. W 1919 został powołany na stanowisko prezydenta Irlandzkiego Zgromadzenia Narodowego, oczywiście nieuznanego przez władze brytyjskie. Zgromadzenie to proklamowało niepodlegość kraju, czego oczywiście również nie poparli Anglicy. W 1921 roku brał udział w rozmowach pokojowych między Irlandią a Anglią, z których wycofał się, zostawiając pełne pełnomocnictwo Michaelowi Collinsowi i Arthurowi Griffithowi. O tym jeszcze wspomnę, bo to jest kontrowersyjna kwestia powiązana z Michaelem Collinsem. Osiągnięte porozumienie nie satysfakcjonowało De Valery i wielu innych, bowiem dzieliło Irlandię na Południową i Północną, oraz nadawało Republice status dominium, czyli niby niezależność, ale pod władzą korony.

Konflikt między De Valerą a Collinsem zapoczątkował wojnę cywilną, w której polityk oczywiście opowiedział się po stronie przeciwników porozumienia. Założył własną partię i w końcu doprowadził do zniesienia przysięgi wierności koronie (1933) i uchwalenia nowej konstytucji (1937). Podczas II wojny światowej utrzymał neutralność Irlandii. Trudno wymienić wszelkie jego zasługi, był zdecydowanie wybitnym politykiem i mężem stanu. I bardzo wierzącym katolikiem.

Wreszcie dochodzimy do okazałego grobu Michaela Collinsa. Spytajcie Amerykanina, kto to jest De Valera, to prawdopodobnie odpowie, że może jakiś tancerz salsy. Spytajcie, kto to jest Michael Collins, a usłyszycie: Liam Neeson! Ireland! Independence War! Siła Hollywoodu jest tak wielka, że dwie zupełnie niezwiązane z Irlandią kobiety, jedna ze Stanów, druga z Francji, po obejrzeniu filmu zapałały taką pasją do Collinsa, iż kilka razy w miesiącu przysyłają na grób świeże kwiaty (premiera Michaela Collinsa była w 1996).

Michael Collins założył słynne IRA i jako człowiek czynu, nie gadał, ale działał. Opracował taktyki walk z Brytyjczykami, które polegały na zasadzkach i świetnie zorganizowanej siatce wywiadowczej. Do tego Brytyjczycy, choć wiedzieli o nim, nie mieli pojęcia, jak wygląda. Collins słynął z tego, że zagadywał brytyjskich policjantów na ulicy o ogień i komentował pogodę, choć ścigano go jako wroga korony numer 1. Collins brał udział w Easter Rising i został ministrem finansów w nowym, nieuznanym przez Anglię rządzie. Z wielkim sukcesem organizował pieniądze dla IRA i był niezwykle popularny, co powodował zazdrość innych polityków. Zaczęły się też pierwsze nieporozumienia między De Valerą a Michaelem. Kiedy De Valera wyjechał na ponad rok do Stanów, by zabiegać o poparcie dla kraju, Collins praktycznie rządził Irlandią. Polecam Wam TEN artykuł, który doskonale opisuje wszystkie niuanse jego kariery.

Przejdę do sprawy kontrowersyjnej, czyli wspomnianego traktatu pokojowego. Wiele osób uważa, że De Valera specjalnie wycofał się z rozmów, przewidując taki koniec, jaki rzeczywiście nastąpił. Nie chciał jednak brać za to odpowiedzialności i „wystawił” Collinsa. Ten miał dwa wyjścia – podpisać ugodę albo otwarta wojna, czego Irlandia by nie uniosła. Ale przewidział też, że ta niepopularna decyzja będzie go wiele kosztować. „Podpisałem swój wyrok śmierci” – napisał w liście do przyjaciela.

Glasnevin

Konflikt między zwolennikami a przeciwnikami Unii spowodował dwuletnią wojnę domową, która Collins przypłacił ogromnym stresem i wyrzutami sumienia. Część członków IRA, nie popierająca traktatu, odwróciła się od swojego lidera, który teraz stał się wrogiem. 22 sierpnia 1922 Michael Collins przebywał w hrabstwie Cork, niedaleko miasta, gdzie się urodził. Tam zorganizowano na niego zasadzkę, w której został zastrzelony. Miał zaledwie 31 lat, W ten sam dzień jego narzeczona, Kitty Kiernan, wybierała suknię na ślub.

Kitty leży pochowana kilka metrów dalej od swego ukochanego. Nigdy nie zapomniała o Michaelu, choć wyszła za mąż za Felixa Cronina. Miała dwóch synów i kto zgadnie, jakie mieli imiona? Pierworody oczywiście Felix junior. A drugi syn Michael Collins Cronin. Synowie już jako dorośli mężczyźni wspominali, że portret Collinsa wisiał na ścianie nad kominkiem. Mąż Kitty był zaprawdę tolerancyjnym człowiekiem.

Byłabym zapomniała o skromnym miejscu pochówku Constance Markievicz, rewolucjonistce, polityku i wspaniałej kobiecie, o której szczegółowo pisałam TU. Niedługo mają być organizowane wycieczki o znanych paniach pochowanych w Glasnevin i wtedy chętnie pójdę drugi raz.

15 uwag do wpisu “Cmentarz Glasnevin – irlandzkie historie.

  1. Agnes

    Uwielbiam chodzic na spacery po cmentarzach. We Wroclawiu jest piekny cmentarz Zydowski ktory zwiedzalam z przewodnikiem w 3 godziny. W Paryzu godzinami wloczylam sie po Pere Lachaise. W latach mlodosci pilismy na Peksowym Brzysku.

    Polubione przez 1 osoba

  2. Glasnevin to jedno z miejsc, które bardzo chciałbym odwiedzić, jeśli kiedykolwiek dane mi będzie pojawić się w Irlandii 🙂 A tam obowiązkowo groby hrabiny Markiewicz oraz Collinsa. DeValera też tam spoczywa?

    Co do tego ostatniego, czy zdjęcie jego grobu jest Twoje? 🙂 Jeżeli tak, chciałbym prosić o pozwolenie na wykorzystanie go we własnej notce o Collinsie, którą zamierzam opublikować w rocznicę jego śmierci – 22 sierpnia.

    Co do filmu z Neesonem, dawniej raz go oglądałem. Ale było to tak dawno, że chyba muszę sobie odświeżyć, bo niewiele pamiętam 🙂

    Polubione przez 1 osoba

  3. nayenezgani

    Bardzo lubię film „Micheal Collins”. Uważam, że podobnie jak np. „Braveheart” popularyzuje historię i zachęca do jej poznania. Dziękuję za cmentarną wycieczkę 🙂
    Mam pytanie, czy inny przywódca powstania wielkanocnego Patrick Pearse też został pochowany na tej nekropolii?

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.