Enola Holmes czyli Sherlock nigdy nie był tak HOT – i inne przemyślenia ;)

Nie będzie to recenzja filmu bo uważam że nie jestem grupą docelową żeby się wymądrzać. O książkach wiedziałam że istnieją i zdawałam sobie sprawę że film będzie skierowany do starszych dzieci i młodszych nastolatków, mimo to z czystej miłości do Sherlocka i sympatii do Millie Bobby Brown (czy Wam też to nazwisko kojarzy się z seryjną zabójczynią z jakichś południowych Stanów Ameryki 😉 ) musiałam go obejrzeć.

Zacznę od tego że postać Sherlocka uwielbiam i czytałam (oraz posiadam) wszystko co Arthur Conan Doyle napisał o przygodach tego dżentelmena. Od lat oglądam też wszelkie możliwe adaptacje oraz wariacje na temat. Sherlocka grało ponad 75 aktorów między innymi tacy których byście o to nie podejrzewali, np John Cleese czy Charlton Heston. Sherlock był przeniesiony w czasy współczesne (seria z Cumberbatchem lub Johny Lee Millerem – gdzie Watsonem była kobieta) oraz kombinowano z tym jaki byłby we wczesnej młodości ( Piramida Strachu) i na starość (Mr. Holmes).

Jak do tej pory chyba najbardziej przypadł mi do gustu Robert Downey Jr w roli tego ekscentrycznego detektywa. Był seksowny, z poczuciem humoru, arogancki i trochę chamski… no, bezpośredni. Wydawało mi się że darzy Watsona bardziej niż przyjacielskim uczuciem. Nie przepadałam za serialem z Cumberbatchem – zobaczyłam jeden odcinek i nie miałam ochoty na więcej. Sherlock wyglądający jak wydra niespecjalnie do mnie przemawiał. Tak w ogóle to według książek to detektyw chyba za bardzo przystojny to nie był – miał być bardzo wysoki i chudy, o orlim nosie i cienkich wargach. Ja tam wolę go sobie wyobrażać … no właśnie, jako umięśnionego przystojniaka z falującymi lokami jak w filmie o Enoli.

Gdyby ktoś z Netflixa chciał zrobić serial z Henry Cavillem jako Sherlockiem w którym detektyw nie stroni od amorów i jest „lekkim” kobieciarzem jak James Bond, to ja już mówię że oglądałabym w ciemno. Walić za przeproszeniem Enolę. A Moriarty niech będzie kobietą… to by dodało ich rywalizacji smaczek.

No dobrze, ale może w końcu napiszę coś o samym filmie. Nie powiem żebym się nudziła i ziewała ale zdecydowanie czułam się za stara na taką historię. I dobrze bo jak już wspomniałam to film dla młodszych nastolatków. Jest bardzo ładny wizualnie, z pięknymi plenerami i dekoracjami no i kostiumami (ktoś kto ubrał Sherlocka w ten ciemnogranatowy surdut wiedział co robi 😉 ) Gra aktorska – bez zarzutu. Milly Bobby Brown to rewelacyjna aktorka i wróżę jej wielką karierę a fakt że jest współproducentką filmu świadczy o tym że chce się angażować po drugiej stronie i mieć wpływ na to w czym gra. Nie było tam dużo rozwiązywania intrygi kryminalnej i tego mi trochę brakowało. Przeszkadzało mi to że Enola zbyt często łamie czwartą ścianę czyli odnosi się bezpośrednio do widza. Za bardzo się to przekształcało w tłumaczenie akcji. Zniknięcie matki od którego cała rzecz się zaczęła pomijam milczeniem bo wystarczyło z córką pogadać i powiedzieć że się znika na jakiś czas niż wykreować cały ten cyrk no ale… od czegoś musiało się to zacząć.

Co mnie jednakże najbardziej uderzyło to niekonsekwencja w ukazaniu Enoli jako buntowniczki wybierającej własną ścieżkę. W jednej ze scen jej matka mówi że mamy tylko dwie drogi w życiu – swoją własną i tę którą nam ktoś wybierze. No otóż tu mam problem bo Enola wcale sobie swojej ścieżki sama nie wybrała bo od dziecka była wychowywana przez matkę na buntowniczkę. Tak mi się od razu rzuciło w oczy że nakazywanie córce nauki wyszywania, szycia czy gotowania niczym się może nie różnić od kazania jej uczyć się judo, strzelania z łuku czy robienia eksperymentów chemicznych. Enola nie miała tu żadnego wyboru – matka naprowadziła ją na konkretną drogę. Enola została też w filmie pokazana jako ta super cool dziewczynka która gardzi innymi, tymi które chodzą w gorsetach czy wyszywają. Feminizm dla mnie był zawsze kojarzony z równymi prawami dla kobiet a nie z tym że jak wyszywasz i rodzisz dzieci to jesteś podporządkowana schematom a jak boksujesz i chodzisz w spodniach to świetnie.

Komentującym na różnych forach kobietom nie podobało się że Enola, taka niby buntowniczka i przyszła sufrażystka, robi slodkie oczy do młodziutkiego lorda którego wcześniej wyratowała z opresji. Ludzie… Enola ma 16 lat a chłopczę jest śliczne, wysokie, smukłe, o gęstych włosach i wystających kościach policzkowych… to chyba normalne że w tym wieku zaczynają się miłostki prawda? Czy feministka i buntowniczka musi być anty-mężczyznom i nie może się zakochać? A czemu nie? Bardzo denerwuje mnie utożsamianie feminizmu z wrogością do związków i płci przeciwnej.

No i oczywiście zrób film z kobiecą bohaterką o nazwisku Holmes to od razu odezwą się przeciwnicy „lewactwa” i poprawości uważający że teraz trzeba robić filmy czy seriale o kobiecie Holmesie zamiast o mężczyźnie…że niedługo Bond będzie kobietą itp. Te osoby pewnie ani nie zdają sobie sprawy że film jest na podstawie książek które zostały pisane od 2006 roku oraz że Enola nie jest Holmesem ale jego siostrą. Nie wiem co jest złego w przedstawieniu innego członka rodziny i jego przygód, i dlaczego kobieta a raczej dziewczyna nie mogłaby się wykazać taką samą inteligencją czy sprytem jak on sam. Co, że kobiety mają mniejsze mózgi??? Może wiecie że jestem przeciwniczką przerabiania istniejących filmów na takie same ale z bohaterami kobiecymi. Jak dla mnie to jest żenujące bo pokazuje że zamiast się wysilić i stworzyć nowe fascynujące historie z bohaterami kobiecymi to idzie się po najmniejszej linii oporu i przerabia stare scenariusze. Przykłady – Ghostbusters i The Hustle (przeróbka genialnej komedii Dirty Rotten Scoundrels). Ale co komu przeszkadza że wreszcie tworzy się filmy gdzie kobieta / dzieczyna nie jest damą w opałach tylko główną bohaterką ratującą innych z opałów? Ktoś też napisał że ten film jest dla dziewczynek i nastolatek – chłopcy tego nie będą oglądać. Trudno mi się do tego odnieść ale mam nadzieję że to błędna opinia.

No i wreszcie dochodzimy do najważniejszej krytyki filmu od polskich widzów – multi kulti i „wsadzanie na siłe murzynów”. To są ci z serii: czemu elfy w Wiedźminie są czarne, prawdziwe elfy były białe… Argumentem jest tu fakt że w czasach Holmesa inspektor Scotland Yardu nie mógłby być Hindusem, czarna kobieta nie mogłaby posiadać własnego biznesu a na elitarnej pensji dziewczynki byłyby wyłącznie białe. Zgadzałabym się z takimi argumentami dopóki nie pomyślałam że przecież nie o to tu chodzi. Lestrade nie jest tu pokazany jako Hindus który jest inspektorem – jego kolor nie ma żadnego znaczenia, to jest po prostu policjant. Tak samo czarnoskóra kobieta posiadająca własną kawiarnię nie jest czarnoskórą bizneswoman, jest businesswoman. Dzieci w szkole to dzieci, tam nigdzie nie ma tego pokaznego w takim kontekście że w XIX Londynie osoby kolorowe miały takie same prawa. Nie, kolor nie ma znaczenia i trzeba patrzeć na wszystkich jak na LUDZI.

Wiecie co mnie nakierowało na takie zrozumienie tej sytuacji? Tarot. Może wiecie że w Tarocie jak i w normalnych kartach występują tak zwane karty dworskie czyli paź (czasem księżniczka), rycerz (walet), królowa (dama) i król. Tradycyjny tarot lata, lata temu odczytywał te karty jako postaci ludzkie o konkretnych płciach, cechach osobowych i nawet fizycznych. No wiecie że niby rycerz mieczy to blondyn między 20-40 lat, królowa kier – pucharów – to uczuciowa blondynka itp. No i wiadomo że król rządził czyli to był ojciec czy szef, królowa się zajmowała dworem, rycerz mężczyzna zapieprzał do walki a paź to było dziecko płci obojga. Obrazki w taliach klasycznych nadal pokazują karty dworkie jako osoby białe i w określonym wieku.

Tylko że mamy jakby XXI wiek i trzeba było odejść już od jakiegoś czasu od tradycyjnego spojrzenia na karty dworskie. No bo co jak wróżymy osobie czarnoskórej? Albo dlaczego kobieta ma być pokazana jako królowa, przecież od dawna już kobiety są szefami czy właścicielami firm. A rycerz? No przecież Brienne of Tarth była kobietą i została rycerzem 😉 Dlatego do kart dworskich podchodzi się już w inny sposób. Przede wszystkim nie muszą wcale oznaczać osób ale pewną energię, radę, akcję. A jak oznaczają osobę to nie ma znaczenia czy na obrazku jest starzec z brodą i w koronie czy dziecko z mieczykiem. Dana karta oznacza typ osobowości, po prostu. Ja na przykład jestem królem mieczy. I dlatego tak jak nauczyłam się patrzeć na karty dworskie jak na LUDZI o specyficznej osobowości a nie białych staruszków czy blondwłosych młodzieńców, tak nauczyłam się patrzeć na aktorów odtwarzających swoje role jak na LUDZI odtwarzających pewne role. Fakt że Lestrade jest zapewne grany przez Hindusa zupełnie mi umknął, zwróciłam na to uwagę dopiero po czytaniu komentarzy i aż musiałam się cofnąć do fragmentu filmu.

Tak dla przykładu napiszę że jak kiedyś nie wyobrażałam sobie by Bonda zagrał czarnoskóry aktor czy w ogóle BLONDYN a królewnę Śnieżkę np Hinduska, to teraz nie miałabym z tym problemu. Ale np gdyby Obamę miał sportretować biały aktor to nie, bo Obama był pierwszym czarnym prezydentem USA i kolor jego skóry jest tu ważny.

No dobrze, tak żeby podsumować to jest to przyjemny film dla młodej publiczności. Nie byłam w stanie za bardzo się w niego wczuć ale nie uważam że straciłam czas ogładając. Nudzić nie nudzi ale trochę męczy. Nie mniej jeśli będzie kolejna część to chętnie obejrze, aczkolwiek mam nadzieję że ukaże się również osobny serial o Sherlocku z Henrym 🙂

PS Zdjęcia znalezione w internecie.

16 uwag do wpisu “Enola Holmes czyli Sherlock nigdy nie był tak HOT – i inne przemyślenia ;)

  1. Na Piramidzie Strachu bylam w kinie jak mialam 12 lat i bardzo sie balam na tym filmie 🙂 Trailer Enoli mi sie nie podoba. Tez lubie Holmesy z Juniorem. Ciekawe spostrzezenia z tym Tarotem. Sadzac po pytaniach jakie dostajesz, dziewczyny nie sa zainteresowane buntem, feminizmem, prawami tylko niesmiertelnym ‚kiedy wyjde za maz’ i ‚kiedy zajde w ciaze’…Wsadzenie i tysiaca Hindusow, Murzynow i kobiet naukowcow do scenariuszy nic tu niestety nie daje 😦

    Polubione przez 1 osoba

    1. Tez bylam na Piramidzie Strachu w kinie jak byla premiera I pamietam ze film mi sie podobal, ciekawe jakbym go teraz odebrala:) tak, wciaz duzo kobiet to uwaza za cel I ja naprawde uwazam ze nie jest nic zlego w tym ze chce sie z kims byc I razem przejsc przez zycie o ile to nie jest jedyny cel I o ile to kobiety w jej oczach nie definiuje. Trzeba miec wlasne zycie, zasady, pieniadze, przyjaciol I wlasne zdanie, nic wtedy nie stoi na przeszkodzie by to zycie z kims dzielic czy miec dzieci, problem sie zaczyna jak to jest jedyny wyznacznik szczescia I jedyny cel.

      Polubienie

  2. Serialu nie widziałam, to się wypowiem tylko w kwestii mojego podejścia do postaci Sherlocka. Wolę go w wersji klasycznej – Jeremy Brett jest tutaj ideałem. Jeśli podrasowany współczesnoscią, to np. zagrany przez Ruperta Everetta. Nie mam nic do Sherlocka w wykonaniu Downeya, poza tym, że Sherlock jest tu Downeyem, a nie Downey Sherlockiem. Wersja z Cumberbatchem była całkiem entertaining, bo lepiej przyjmuję scenariusz, gdzie Sherlock jest psychopatą, a nie tylko przystojnym chamem (Downey).

    Polubione przez 1 osoba

  3. Moim faworytem tez jest Downey, ale ja go lubie od zawsze, mimo jego potkniec i dolow.
    Cumberbatch nie przemawia do mnie kompletnie, nie rozumiem tych zachwytow nad nim, choc w niektorych rolach sie sprawdza jak najbardziej, ale nie w tej, jest taki bezbarwny.
    Serial pewnie kiedys obejrze, ale nie jest na mojej pro-liscie;)
    Co do zarzucanego tak chetnie teraz lewactwa i feminizmu w produkcjach, to sie nawet nie wypowiem, bo co mam sie wkurzac.
    Ja tam lubie, zeby bylo kolorowo i roznorodnie.
    Cieszy mnie, ze coraz wiecej bajek, filmow dla dzieci jest robionych tak, ze role kobiece nie przedstawiaja tylko bezradne sierotki, tylko girls power:) Co nie znaczy, jak juz pisalas, ze nie moga nosic warkoczy, ladnych sukienek i sie zakochac;)

    Polubione przez 1 osoba

  4. Ja film obejrzałam z 15 letnim wnukiem.
    A coraz trudniej znaleźć film/serial który nad połączy tzn ogladamy do końca bez narzekania i znudzenia
    Więc daje Enoli plusa.
    Co do kwestii “rasowych” , to jednak bym wolała żeby było zgodnie z realiami. Choć spojrzenie że to tylko aktor i jaka postac gra jest ciekawe i przy kolejnym filmie spróbuję to od tym kontem przemyśleć

    Polubione przez 1 osoba

  5. Pingback: Angielski kolonializm. – mysz galaktyczna

  6. Powiem tak – ta notka (jak i cały Twój blog zresztą) bardzo przypadły mi do serca <# Podobnie jak Ty, ja też Sherlocka od dawna uwielbiam i mam sporo książek:) Filmy z Downeyem bardzo fajne (chociaż wolę go jako Iron Mana), a moim ulubionym jest Cumberbatch. Ostatnio udało mi się też nabyć przygody detektywa z 1991 roku, z Jerremym Brettem (jeszcze nie oglądałem). Nie widziałem też jeszcze Gandalfowego Sherlocka.
    O Enoli słyszałem, ale jeszcze nie widziałem 🙂
    Mam dla Ciebie małą niespodziankę, zapraszam i pozdrawiam serdecznie 🙂 https://zyciecelta.wordpress.com/2021/03/24/nowosci-blogowe-czesc-1/

    Polubione przez 1 osoba

  7. Pingback: Lista pana Malcolma – Dublinia pisze

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.