W oparach absurdów

Zacznę od opowiastki z życia wziętej, a konkretnie ze swojego życia.
Otoż zepsuł mi się kran połączony z prysznicem w łazience i nie dość że się z niego kapało non stop to nie dało się regulować temperatury więc leciał wrzątek. Znajomy hydraulik przyszedł – podkreślam że znajomy bo nielegalnie ponieważ taka rzecz to nie jest robota na tyle ważna by narażać życie swoje i innych – i powiedział że on to owszem naprawi ale kran z rurą prysznicową sobie muszę kupić online bo ponieważ naprawa nie jest ESSENTIAL to nawet jemu tego w sklepie nie sprzedadzą.
Ja nie wiem czy konieczność mycia się jest czy nie jest essential – może nie. Owszem , mamy drugą łazienkę ale co jakbyśmy nie mieli? C. poszedł do lokalnego sklepu w którym jest wszystko począwszy od kremu do krowich wymion po całe kabiny prysznicowe. I wiecie co? Owszem, mógł tam wejsć ale tylko w celu zakupienia żarcia dla ptaków bo to jest essential. Ale już iść pięć metrów dalej do innego działu po brakującą część nie mógł. Gdzie tu sens, gdzie logika?
Tak czy siak na zamówienie online musiałabym czekać najkrócej dwa tygodnie ale na szczęście moja pracodawczyni siedzi w biznesie budowlanym i jej robotnik mi taką część sprezentował za darmo. Naprawione.

Kolejny absurd – hotele w Irlandii. Owszem, nie muszą sie zamykać. Tylko że są puste i nikt nie może podróżować w celach innych niż essential job. Praktycznie nikt. Miało być tak że ludzie będą umierać masowo a pielęgniarki i lekarze spać w hotelach – też mieliśmy telefon od lokalnego szpitala w sprawie wzięcia 80 pokoi na cały kwiecień. Tylko że potem okazało się że szpitale są puste albo przynajmniej nie przepełnione. Co prawda jeśli miałeś iść na jakiś zabieg to nie pójdziesz bo jest odwołany. Jak masz objawy wirusa to tak, ale jak zdychasz z innego powodu to zdychaj. C. np miał iść na coroczny skan bo miał kilka lat temu wyciętą nerkę z powodu raka, ale skan odwołany. Pójdzie za rok a jak do tego czasu pojawią się jakieś problemy nie wykryte wcześniej no to trudno. No więc teoretycznie hotele są otwarte ale puste. Ale na przykład puby i bary są teoretycznie zamknięte ale mają obrót bo się wzięły za take away.

A piszę o tym dlatego że część krajów zaczyna się otwierać i publikuje co, kiedy i jak. No i jakie obostrzenia będą żeby się można było otworzyć. Na przykład biblioteki:

  • Ograniczenie wolnego dostępu do księgozbioru oraz innych przestrzeni.
  • Każdą osobę będzie obsługiwać dwóch pracowników filii z zachowaniem zasad bezpieczeństwa. Jeden bibliotekarz przyjmie książkę od czytelnika, drugi zaś wypożyczy książkę czytelnikowi. Po każdym kontakcie z książką będą dezynfekowane rękawice.
  • Pracownicy wykonują swoją pracę przy odpowiednim zabezpieczeniu i zachowaniu wszelkich zasad bezpieczeństwa, zaopatrzeni w rękawice jednorazowe, maski lub przyłbice, oddzieleni od czytelnika płytą pleksi.
  • W bibliotece, w wydzielonym miejscu, będzie mógł przebywać tylko jeden czytelnik w maseczce lub innym zabezpieczeniu. Pozostali powinni czekać na zewnątrz w odległości przynajmniej 2 m od siebie.
  • W każdej placówce wyznaczono, zabezpieczono i odpowiednio oznaczono miejsce do kwarantanny oddawanych książek, która potrwa 14 dni.
  • W każdej filii umieszczone zostaną informacje o przestrzeganiu zasad bezpieczeństwa przez czytelników oraz przerwach (co 2 godz. po 10 min) w celu zdezynfekowania pomieszczenia, w którym przebywają użytkownicy biblioteki (drzwi, klamek, pleksi i podłogi).

W sklepach odzieżowych skończy się przymierzanie ciuchów. W restauracjach będzie mniej stolików i prawdopodobnie partycje między nimi, a jak kelner będzie podawał to nie wiem. Taca na długim kiju? A jak fryzjer czy kosmetyczka mają pracować?

Te sklepy i zakłady które ledwo co przetrwają lockdown nie przetrwają kolejnych etapów. Naprawdę ktoś będzie chodzić do sklepów żeby najpierw stać w kolejce do wejścia a potem nie będzie mógł nic przymierzyć? Ja mam dość jak idę na zakupy do spożywczego. A po co w ogóle kupować ciuchy, gdzie wyjść w nich, gdzie pojechać? Ktoś będzie stać na zewnątrz biblioteki i czekać na swą kolej? A restauracje i puby nie przetrwają po ograniczeniu liczby stolików, pubom w ogóle wróżę upadek bo tam się idzie po atmosferę i zabawę, pogawędki z obcymi ludzmi, nie po to by ktoś tam podawał piwo w kombinezonie Eboli i by siedzieć w plastikowych kabinach.

Turystyka. Założmy że samoloty zaczną latać zanim lotniska porośnie trawa i że kraje otworzą granice. Koncerty i inne wydarzenia odwołane. Muzea i galerie nie do przeskoczenia bo skoro w danym czasie tylko określona liczba osób może być w środku to ile trzeba będzie czekać na wejście? Restauracje i bary – wiadomo. Plaże poobwarowane parawanami i po wcześniejszej rezerwacji miejsca. Przy okazji kolejny absurd – Wyspy Kanaryjskie będą przyjomować turystów tylko z Hiszpanii aż do października, a potem spoza Hiszpanii. Jakby Hiszpan nie mógł przywieźć wirusa na wyspy, a obcokrajowiec tak.

Ogólnie wszystko pada. Miało być tak że gospodarka odrodzi się w modelu V czyli gwałtowny spadek i potem gwałtowny wzrost. Potem że to bedzie raczej U – czyli powolny i zakrzywiony wzrost. A teraz wygląda na to że będzie to I czyli jedziemy w dół…. a potem może za jakiś czas się coś zacznie wznosić. Nie wiem jak Wy ale ja nie chcę żyć w świecie jaki mi się funduje. Rozumiem że ograniczenie i zamykanie było spowodowane tym że nie było tyle miejsc w szpitalach by pomieścić chorych jeśli szłoby to w tempie niekontrolowanym. I rozumiem że trzeba wrócić do normalności mądrze ale to co się wykluwa z tych planów to nie jest normalność. To nie jest życie z wirusem jak się nam mówi ale życie podporządkowe wirusowi. Który, przypomnijmy, u około 80 procent zakażonych nie wykaże żadnych objawów, reszta przejdzie łagodnie, kolejny ułamek wyląduje w szpitalu a około 2% umrze. I który atakuje w większości konkretne grupy ryzyka więc wydawałoby się że to jest pomocne w ich ochronie ale nie. Bo jak na razie to przynajmniej tutaj (a z tego co wiem to nie tylko) to w domach starców ludzie padają jak muchy.

Nie wszyscy wiedzą – bo widzę że komentujący przeróżne posty lubują się w określeniu ” jesteśmy w środku pandemii” – że w pandemii żyjemy już od 1981 roku do teraz, a chodzi o HIV. Zmarło na nią około 32 miliony osób. Świńska grypa w 2009 zainfekowała około 1.4 bilion osób i zmarło na nią między 151,700 a 575,400 ludzi, głównie poniżej 65 roku życia. Nikt niczego nie zamykał i szczerze mówiąc ja nawet nie pamiętam nic z tego okresu.

Jak nic się nie zmieni to do czasu szczepionki (która też nie wykorzeni wirusa całkowicie) będą wkoło ruiny i zgliszcza. Bezrobocie, bieda, przestępczość, depresja i samobójstwa. I świat w którym ja osobiście nie chcę być. Dlatego mam nadzieję że do tego nie dojdzie bo wszyscy powoli przyzwyczają się że wirus jest i zabija.

Czytałam ciekawy wywiad z psychologiem Pawłem Droździakiem który linkuję TU. Oto fragment:

(…) Pamięta pani scenę z „Pamiętników” Gombrowicza? Autor leży na alpejskiej plaży u podnóża szczytu Jungfrau i widzi żuka, który bezradnie wymachuje łapkami, leżąc na grzbiecie. Postanawia mu pomóc i przewraca go do prawidłowej pozycji. Po czym widzi trzeciego i czwartego. I myśli: „Czyż miałem przemienić moją sjestę w karetkę pogotowania dla konających żuków? Jeśli już zacząłem to ratowanie, nie miałem prawa zatrzymać się w dowolnym miejscu. Byłoby to straszne wobec tego trzeciego żuka zahamować na progu klęski”.

Ale gdy rozejrzał się wokół, zobaczył cały obszar żuków i zrozumiał, że nie uratuje wszystkich. Że któryś musi być tym pierwszym „nieuratowanym”. „Co chwila mówiłem sobie: »ten« i go ratowałem, nie mogąc zdobyć się na nikczemną prawie arbitralność. I dlaczego ten? Aż wreszcie dokonało się we mnie złamanie. Nagle gładko zawiesiłem w sobie współczucie. Stanąłem gładko, obojętnie. No, dość tego. Rozejrzałem się, pomyślałem: gorąco. I zabrałem się i poszedłem. A ten żuk, na którym się zatrzymałem, pozostał, wymachując łapkami, co właściwie było mi obojętne. Ilość. Musiałem abdykować z moralności, ludzkości, gdyż nie mogłem sprostać ilości. Przepraszam. Ależ to równa się stwierdzeniu, że moralność jest niemożliwa. Ni mniej, ni więcej. Gdyż moralność musi być ta sama w stosunku do wszystkich, w przeciwnym razie staje się niesprawiedliwa, a więc – niemoralna. Dlaczego ten jeden robak musi płacić, dlatego, że ich jest miliony?”.

O jakim micie tu mowa? O bardzo podstawowym przekonaniu, że możemy uczynić etyczność czymś rzeczywistym, że etyczność może być logicznie konsekwentna. I że możemy zredukować zagrożenie do zera. Ratując każdego od każdej krzywdy, usuwając każde zagrożenie i całkowicie zamieniając wiarę w wiedzę, czyli uzyskując pewność tam, gdzie jest niepewność.

(…) Nie jesteśmy w stanie uratować wszystkich osób słabszych, dla których wirus jest niebezpieczny. I wiemy to. Ale jest to naszym ludzkim rozumem nie do ogarnięcia. W naszym świecie, w którym istnieje wiara, że można osiągnąć całkowite i absolutne bezpieczeństwo, jest to wiedza niemożliwa do przyjęcia. Będziemy więc musieli tę wiedzę wyprzeć.

Mechanizm wyparcia jest zawsze taki sam: trzeba zadać sobie jakąś niewygodę. W tej sytuacji tę rolę odgrywa kwarantanna: wszyscy posiedzimy w domach dwa, może trzy miesiące, poniesiemy straty, krzywa umieralności na moment się obniży. Poświęcimy wakacje – dla wielu z nas pracujących ciężko w korporacjach wakacje to sens życia. Za chwilę pojawiają się nowe tematy. Na przykład pożary lasów. Będzie gorąco. Wyjdziemy do pracy. I wyprzemy, bo nie mamy innego wyjścia.

Jeśli szpitale się przepełnią, to znów się zamkniemy, a później krzywa opadnie na skutek zamknięcia, znów zaświeci słońce i znów wyjdziemy, znów wyprzemy. Coś nam w tym pomoże. Tej zimy też nie będzie śniegu, więc kolejna susza. Może ona? I spalenie się reszty lasów? To przyciągnie naszą uwagę i wyjdziemy. Część zachoruje, pozostali będą się starali nie myśleć o tym więcej, niż to konieczne.

W końcu nauczymy się wypierać to całkiem, skoro nie ma się na to wpływu, a nie będziemy gotowi całkowicie zrezygnować z tego, co daje życie – tylko po to, żeby mieć stuprocentową pewność bezpieczeństwa. Będziemy żyli z ryzykiem i wypartą winą, zamiast bez ryzyka i bez winy trwać. I chciałbym jedną rzecz zastrzec w tym miejscu – absolutnie nie twierdzę, że tak należy uczynić. Nie. Po prostu myślę, że tak prędzej czy później uczynimy.”

35 uwag do wpisu “W oparach absurdów

  1. Napiszę coś co nie jest popularne, ale trudno. Uważam, że takie przybytki jak biblioteki są słusznie zamknięte, bo jedna sprawa to kontakt tête-à-tête, a następną to bakterie, zarazki, czy wirus, na książkach. Poza tym sięgając po beletrystykę (nie piszę tu o badaniach naukowych, czy pracy w tym zakresie) jeśli tylko osoba ma taką możliwość warto sięgać do swoich zbiorów. Co jeśli sięgasz często po beletrystykę jest możliwe, bardzo często, nie piszę, że zawsze, albo, że tak jest w Twoim przypadku ludzie w swoich biblioteczkach podręcznych mają książki jeszcze nie przeczytane, może to jest moment, by po nie sięgnąć?

    Polubione przez 1 osoba

    1. Tez nie korzystam z bibliotek a zarazki, bakterie I inne swinstwa sa wszedzie. Mamy uklad odpornosciowy zeby sie przed nimo bronic. Nie da sie na dluzsza mete niczego nie dotykac I wszystkiego unikac. Jak bylam mala moja mama miala straszny lek przed tym ze sie czyms zaraze I nie pozwalala mi niczego dotykac. Raz jablko spadlo mi na podloge I zaczelam go jesc zanim mi go nie wyrwala z reki. Akurat byl u nas lekarz bo jako dziecko bardzo chorowalam. To on jej powiedzial ze jestem za bardzo wydelikacona I dlatego non stop choruje I ze jak mnie bedzie izolowac od wszelkich zarazkow czy wirusow to sie nigdy nie uodpornie.

      Polubione przez 1 osoba

  2. Szkoda gadac. Czzrno to widze, a do tej pary zawsze, w najgorszych momementach mojego zycia bylam optymistka i to mi pomagalo. Ale zawsze zmiana na lepsze byla zalezna ode mnie, a teraz czuje sie bezsilna. Mniej wiecej, jakbym sie znalazla w samym srodku Handmaid’s Tale. Nawet pozdrowienia sie zmieniaja, kazdy pyta, jak sie czuje na poczatku rozmowy (telefonicznej, bo glownie takie odbywam prywatnie i pracowo) i konczy slowami „Bleib gesund” (stay healthy), zamiast normalnego „Tschüss”.
    Pracuje sobie glownie w domu, na zakupy spozywcze chodzi H., spacery i bieganie na szczescie tu mam nieograniczone, szczegolnie, ze w okolicy masa pieknych zalesionych, pustych terenow. Wiec nawet tak tego nie odczuwalam. Do wczoraj:/
    W poniedzialki staram sie byc jeden raz w biurze, wczoraj zawiosl mnie do niego H., bo w drodze powrotnej mielismy zajechac do sklepu meblowego, w koncu otwarte, H. mial sluzyc za tragarza, dlatego byl potrzebny, chcielismy przy okazji jeszcze zobaczyc drewniane plytki na taras.
    Z racji pracy glownie w Home Office zmuszona zostalam do kupna krzesla obrotowego, biurowego. Nie chcialam takiego zwyczajnego, tylko wymyslilam sobie bardziej dizajnowskie, pasujace do moich krzesel jadalnianych, szare, z pikowanymi przeszyciami, taki kaprys;) O
    swieta naiwnosci;) Zamowilam, nie do konca takie, jaki mi sie podobalo, ale byl krotki okres oczekiwania. Drogie, jak diabli. I rownie niewygodna, wiec odeslalam.
    Poniewaz doszlam do wniosku, ze musze sobie posiedziec na probe, zanim kupie, pojechalismy do owego sklepu. No i okazalo sie, ze podobnie, jak z wasza hydraulika, otwarta jest tylko czesc, ta ogrodowa. Bo meble ogrodowe sa wazniejszesz od krzesla, ktore mi nie bedzie robic kuku w kregoslup. Najgorsze, ze tych plytek tez nie kupilismy, bo mieli za malo na skladzie:/ No i huk, zamowimy chyba w IKEA, mozna tu odebrac i to nawet dosc szybko, inny kolor, niz chcialam, ale za to o polowe tansze. Krzeslo juz zamowilam przez internet, powinno byc za tydzien, duzo tansze, bo akurat przecenione o 70 % i z dobrymi rezenzjami. I tak to o! Nie cierpie takich ograniczen i nikt mi nie powie, ze one wszystkie maja sens. Wczoraj pierwszy raz musialam chodzic w maseczce, bo przed praca podjechalismy do mojego derdermatologa (znow uczulenie:/, a po do tego meblewogo i myslalam, ze sie udusze.Termin u fryzjera odwolam, sama sobie wlosy ufarbuje, a na dlugosc, niech rosna;), bo na mysl o zabiegach fryzjerskich w masce az mnie wzdryga, z reszta, co to za przyjemnosc, bez cappuccino i kolorowych gazet;)
    Nie podoba mi sie ten swiat, w ktorym obecnie zyjemy i niech sobie mowia, ze to problemy 1-go swiata i blebleble, nie lubie i juz.

    Polubione przez 1 osoba

      1. Ewa nastepny przyklad, mamy taki turecki lokal, w ktorym robia pyszny falafel i w ogole wegetarianskie danie,zamawiamy czasem, jak jestesmy w drodze i wracamy glodni, odbieramy, bo miejsce srednio przyjemne (dworzec;), ale bardzo fajni ludzie to prowadza. No i wczoraj tez zamowilisym, podjechalismy, al tam przed lokalem scisk, tlok, masa samochodow, autobusy trabia (bo tam tez przystanek autobusowy jest), jacys ludzie na schodach, poczekalismy z 15 minut i zwinelismy. Pol godziny pozniej-telefon, dlaczego nie odebralismy zamowienia. Wyjasnilam i powiedzialam, ze mozemy odebrac, ale pod warunkiem, ze nie bede czakac. Faktycznie, ludzi juz nie bylo tak duzo, przecisnelismy sie kolo tych czakjacych do prowizorycznego oddzielenia, odebralismy, zaplacilismy i poszlismy. Gdyby lokal byl normalnie otwarty (nawet z ograniczeniami, co do zachowania odstepow i przymusu noszenia maski przy opdbieraniou), to byly by duzo lepsze warunki do zorganizowania tego W SRODKU. No, al nie moga i kit. My juz na pewno tam nie zamowimy, bo zbyt to chaotyczne i niewygodne, nie mam zamiaru sie przeciskac przez tlum czekajacy na zwenatrz. Takich przykladow jest masa, chyba w kazdym kraju, choc w Polsce oczywiscie te opary absurdu najbardziej stezone sa…

        Polubione przez 1 osoba

      2. Irlandzka organizacja zrzeszajaca bary, puby I restauracje oznajmila ze te nie beda otwierac sie pod takimi restrykcjami jakie sa planowane bo to nie ma sensu. Wydaj kase na przepierzenia I inne pierdoly, wywal 2/3 stolikow… lepiej sie nie otwierac I juz. Wszystko sie rozpierdoli I tyle.

        Polubienie

      3. dramat! Gdyby mi ktos pol roku temu powiedzial, ze bede marzyc o pojsciu na koktajl, albo do tapas bar, bez mozliwosci realizacji, to bym sie w glowe puknela i nie uwierzyla. Mam chwilam nadzieje, ze sie obudze i znajde w dobrym, starym swiecie. Zastanawiam sie, czy w koncu ktos powie stop. Jedyny nadzieja, ze szwecka opcja sie sprawdzi i pojda za nimi inne kraje.

        Polubione przez 1 osoba

  3. świechna

    Wywiad z psychologiem byłby ciekawszy bez rozważań z Gombrowicza, bo czuję, że pisarz zmyślił ten przykład. Większość żuków i tak przewróci się z pleców na nóżki bez naszej pomocy 🙂 Osobiście buntuję się. Buntuję się, że niektórzy twierdzą, że mam się nie uśmiechać, bo we Włoszech ludzie umierają. Poczucie winy … oni umierają, bo nie są dość silni, ale ich rodzice nawet nie zajmują się taką myślą, że dzieci im umierają, bo dostały beznadziejne, do niczego nie przydatne geny … czy to znaczy, że tak świetnie wszystko wyparli? Stąd mam problem z rozważaniami pana psychologa, za dużo snucia hipotez, za mało realiów.

    Sposób w jaki różne kraje sobie radzą jasno pokazuje, że to nie prężenie muskułów przez polityków ma znaczenie, tylko mentalność danej społeczności – Szwecji udaje się wypłaszczyć zachorowalność tak, jak Irlandii, bez irlandzkich obostrzeń. A zakazy we Włoszech długo nie przynosiły efektów, bo przecież bez emitowania śliny na prawo i lewo o rzeczach zbędnych przeciętny Włoch żyć nie może. Jeśli gdzieś jest sprawczość i wina, to tylko tutaj.

    Polubione przez 2 ludzi

    1. Swiechna ja podobnie jak z tym zukiem to mam z pomaganiem zwierzetom. Staram sie pomagac finansowo jak moge I kiedys np dorzucilam sie do zbiorki na siano dla koni czy cos. Potem wyslano mi prosbe o pomoc dla innego zwierzaka, potem innego itd. Nie stac mnie zeby pomoc wszystkim potrzebujacym zwierzetom I tez w pewnym momencie z bolem musialam przestac. Nie mozna uratowac wszystkich. A to ze sie nie mozna smiac bo ludzie umieraja… ktos komentowal na fb ze jak mozna myslec o wakacjach jak ludzie umieraja. Ano tak juz jest ze jak ktos zyje to I umrze. Ludzie umieraja non stop z roznych przyczyn. Ja tez umre tylko ze najpierw chce pozyc I owszem doczekac sie nie moge wyjazdow I robie przerozne glupie rzeczy czesc z nich mozna zobaczyc na fb 😉 ubieram peruke I tanczac robie drinki.

      Polubienie

      1. świechna

        Ja mam podobnie, przeprowadzam ślimaki przez drogę i wspieram fundacje, ale … nie pozwalam, aby ktoś mnie szantażował winą. Przelewam kasę, gdy chcę i nie deliberuję nad tym, a już z pewnością nie mam poczucia winy, gdy czegoś nie robię. Rozumiem ludzkie zaangażowanie w pomoc, ale w Polsce, jak zwykle przybiera to karykaturalną formę – ludzie uważają, że jak pojojczą (a jak to niby komuś pomaga), to już swoje odrobili i teraz mogą się komuś rzucić do gardła, bo „zobacz ile trumien, a Ty tu o wakacjach myślisz! Jak możesz!”. No mogę, jeszcze żyję.

        Polubione przez 1 osoba

      2. Wlasnie opublikowano ze raczej nie bedzie zadnych zmian w obostrzeniach w Irlandii bo nie ma wystarczajacego spadku zachorowan. Czyli idziemy w recesje ogromnymi krokami. Pewnie bedziemy ostatnim krajem ktory na cokolwiek pozwoli bo spoleczenstwo sie do pracy nie garnie bo wola siedziec w domu na zasilkach I save lives.

        Polubione przez 1 osoba

      3. świechna

        Szukam pracy i widzę, że to jest dla mnie zły moment. Ogarnia mnie już trochę zniecierpliwienie. Ale spadek zachorowań jest, między – 700 a 229 jednak jest spora różnica. Trzeba czekać, choć to trudne. Mąż na szczęście zrobił sobie badania w lutym (jeździ co roku, bo miał kiedyś guza z przerzutami), a sąsiadka 70+ zaczęła codziennie chodzić na spacer. Musi, bo groziłaby jej śmierć z niewydolności serca – trzy tygodnie zamknięcią dobiły ją zdrowotnie bardziej, niż cukrzyca i astma razem wzięte.

        Polubione przez 1 osoba

  4. Evka

    Widzialam Twoje fotki na FB ,
    Wygladasz zabojczo ,I ociekasz sexem szczegolnie w pozach p.Lampickiej .:-)
    Niezla zabawa dla Ciebie a i ja z przyjemnoscia obejrzalam .Dzieki !
    Odnosnie IKEA .Jako ze bede zmieniac miejsce zamieszkania (o kilkanascie pietrr nizej,wiec zegnaj widoku,) zamowilismy kanape ,stol I kilka jeszcze innych rzeczy .
    Nie mozna odbierac samemu ale musze powiedziec ze service jaki oferuja jest bardzo sprawny ..Zamowione rzeczy przywoza pod dom I nawet przywiezli mi je do doku budynku do srodka .Oczywiscie maski I rekawiczki in place .
    Da sie !
    Dzis widzialam ze niektore loty zostaly wznowione ..Nowe prawo to takie aby maseczke miec caly czas na sobie ,w trakcie lotu tez .
    Moge to zniesc choc nie cierpie bo ciezko mi oddychac .Niech tylko wroci jako tako normalnosc to sie dostosuje .
    I tak jak mowisz Ewciu obojetnie jak to moze zabrzmiec ,ktos kto jest slaby I nie czuje sie bezpiecznie Niech siedzi w domu .
    Taki stan jaki jest teraz nie moze trwac dlugo bo ucierpi na tym caly system spoleczny I zalamie sie ekonomia a wtedy straty beda niewyobrazalnie wieksze .
    W NYC krzywa sie wyplaszcza ,co prawda Nowe przypadki sie pojawiaja ale nie ma przeladowania w szpitalach (plywajacy szpital tez odplynal bo nie bylo chyba nigdy takiej potrzeby aby Tu w ogole byl-puste lozka) Problem z ktorym miasto bedzie musialo sie zmierzyc to bezdomni ktorzy zadomawiaja sie w metrze.

    Polubione przez 1 osoba

    1. No niestety u nas to jedziemy w ratowanie zyc bo wlasnie nasz premier powiedzial zeby nie liczyc na zlagodzenie restrykcji od maja. Ludzie sie ciesze bo nie lubi sie tu ogolnie pracowac. Przewiduje czesciowe otwarcie we wrzesniu jak jeszcze bedzie co wtedy otwierac

      Polubienie

  5. Agnes

    Nam zamkneli szkoly do konca czerwca, dzis maz uslyszal ze tez posiedzi do czerwca co ma robic pracownik naukowy z laboratorium w domu….. Ja siedze w domu tez mni zamkneli a tak mi sie podobala moja nowa praca w sklepie. Jakos wojna, czy wlasnie HIV o ktorym piszesz nie zatrzymal zycia. Wole umrzec z niewydolosci oddychania niz siedziec w domu. Realizm i pasja zycia biora gore. Co by to bylo jak by w wojne ludzie w domach siedzieli. W obozach tak mieli . Czekamy na wizyte u dentysty, corka ma 10 dziur bo ma zeby bez szkliwa tak zdarzaja sie takie chorobska. Co 3 miesiace mozna dorobic sie kilkunastu dziur jedzac tylko zwykle jedzenie i myjac zeby po kazdym posilu. Bronimy sie przed schematem aby wprawili 6 metalowych koron corce ale jak tak posiedzimy kolejne miesiace to nie bedzie innego wyjscia odwapnienie zebow to nie przelewki. Ma 8 lat jak bedzie sie usmiechala, jako nastolatka prawie pewne ze bedzie miec depresje czy nawet mysli samobojcze. Jak przetrwac czas pomiedzy 8 a 18 rokiem zycia z zebami jak …… Nie spie, cisnienie mi skacze i w d. mam wirusa na k.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Tez wybieram zycie z narazeniem sie na wirusa badz na cokolwiek innego niz taka egzystencje. Do tego podczas kiedy inne kraje maja juz jakis plan przywracania jakiejs tam normalnosci to nasz premier ma podejscie: lockdown nie dziala ale wezmy go przedluzmy, zobaczymy co sie bedzie dzialo… tymczasem prawie polowa smierci to ludzie w domach starcow wiec ja nie widze zwiazku miedzy mna w zamknieciu a rozprzestrzenianiem sie wirusa tam. Najbardziej narazona jest tez sluzba zdrowia. Najgorsze jest to ze nikt tak naprawde nie wie jak to dlugo potrwa. Jak masz rzad czeka az nie bedzie nowych przypadkow czy smierci to poczekamy z rok…

      Polubione przez 1 osoba

  6. Mnie najbardziej fascynuje to, jak sobie ludzie myśleli, że będzie? Że do, załóżmy, listopada, będą siedzieć w domach, a potem ktoś im krzyknie, DOBRA, TEREN CZYSTY i wtedy wylezą? A kasa to niby skąd? Rządy, do ktorych, przy zatrzymanej produkcji wpływają znacznie mniejsze podatki, czy zatrzymane firmy będą im płacić pieniążki, a oni w domkach będą bezpiecznie zza firaneczek wyglądać i badać teren, a dobra, jeszcze nie, jeszcze siedzimy? Jeśli ktoś ogarnia liczenie do 10 chyba jest w stanie wymyślić, że to się nie uda. Wirus zostanie z nami, podobnie jak została świńska grypa, ptasia grypa, czy sars, ale one pojawiły się akurat przed tym jak Internet był ogólnodostępny, w zwiazkunz czym przeszły bez histerii. Teraz, co już wielu ludzi (w końcu, kurwa) zauważa, sytuacja jest taka, że wirus nadal jest i będzie, że ludzie umierali i umierać będą (na wszystko, wszak mimo tego, co od 2 miechów zapodają media choroby inne niz coronavirus naprawdę istnieją🤪), czyli nic się nie zmieniło, mamy tylko kompletnie zrujnowane gospodarki, miliony ludzi potraciło pracę, a większości z nich NIKT w niczym nie pomoże, mamy rzesze rozhisteryzowanych, przerażonych ludzi przekonanych, że jak tylko wyjdą z domu, umrą natychmiast, no i mamy, prawda, the szczepionkę, którą w swej trosce (bo przecież nie, żeby się dorobić🤪) szykuje nam Biluś i która bez badań i testów od razu będzie znakomita i miliardy durnych ludzi na świecie natychmiast ją kupią i się zaszczepią. Ciekawe czy za skutki uboczne i powikłania też im Biluś zapłaci.
    Jak pisze Dublinia: mamy swoją odporność, wiekszosci z nas nic nie będzie, to raz. Wszystkich nie da się ochronić, to dwa. Kasa się już kończy lub skończyła (w PL była już elegancko rozdana cała, na długo przed pandemią, więc jeśli ktoś z rodaków liczy na pomoc państwa, to teges🙂), więc trzeba wyjść, NRMALNIE żyć i pracować.
    I nie popadać w zbiorowe histerie – to PRZEDE wszystkim.
    I im szybciej to zrobimy, tym dla nas wszystkich lepiej.

    Polubione przez 1 osoba

  7. mrwebpack

    Cała sytuacja pokazuje pewne zależności oraz realia w jakich funkcjonujemy. Jedna organizacja o nazwie WHO przekazuje rządom wytyczne co mają robić. Politycy są na tyle głupi, że nie potrafią nawet kalkulować czy stać państwo na wprowadzanie przywiezonych w teczce regulacju. Po nocach na kolanie tworzone są rozporządzenia, które dają szerokie pole do interpretacji i wprowadzają olbrzymi bałagan.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Masz calkowita racje. Po swinskiej grypie WHO sie oberwalo za wzniecanie paniki i zle wytyczne. Nasz rzad np glosno mysli juz od kilku tygodni , calkowicie sprzeczne rzeczy sa wypowiadane jak pewniki. Publika I prasa to lapia a potem na drugi dzien rzad mowi ze to wcale nic pewnego… masakra.

      Polubione przez 1 osoba

      1. mrwebpack

        Najbardziej śmieszy mnie fakt, że w jednym kraju skumulowana jest produkcja niemalże większości artykułów potrzebnych nam każdego dnia. Ten zachodni kapitalizm nie ma sensu skoro na koniec dnia wszyscy jesteśmy nie tyle klientami co zakładnikami komunistów.

        Polubione przez 1 osoba

  8. Dammar

    Na poczatku pandemii nigdzie nie moglam kupic mydla, zadnego. Wszedzie trabili zeby myc rece ale w sklepach nie bylo mydla. I nie bylo go przez ok 2 tygodnie. Potem mialam problem zeby kupic make. Okazalo sie ze Irlandia sciaga make z UK i w UK maka jest ale nie ma opakowan bo sa produkowane w Chinach. To pokazalo jak bardzo jestesmy zalezni od Chin.
    Juz na poczatku pandemii sluchalam wywiadu z ekonomista ktory mowil ze virus to objaw spadku gospodarczego, recesji. Jakby nie Covid to byloby cos innego.
    Ja juz sobie nawet teorie snuje dlaczego mamy takie obostrzenia, jesli virus jest niebezpieczny raczej dla osob starszych. I wymyslilam sobie, ze tu nie chodzi o nasza ochrone ale o to by ci ktorzy nami rzadza byli chronieni. Rzadzacy sa najczesciej ludzmi starszymi, czyli bardziej narazonymi. Teorie moge sobie snuc, i tak to niczego nie zmieni.
    Ja jednak staram sie pozytywnie patrzec w przyszlosc. Chcemy wziac kredyt pod koniec roku i mam nadzieje ze ceny nieruchomosci spadna. Jesli bedzie trzeba zaczekamy do nastepnego roku.
    Dalej nie wiemy czy Leaving Cert sie odbedzie, ale moj starszy syn juz dostal miejsce w collegu w Niderlandach. Mial interview online, i w tym tygodniu dostal odpowiedz ze jest przyjety. Musial tylko wyslac swoje predicted grades.
    Duzo ostatnio slysze o tym, ze lydzie zostaja zwalniani z pracy a to znaczy ze sporo firm zostanie zamknietych.
    Ja korzystam z biblioteki online. Czytalam, ze zwiekszyla sie liczba uzytkownikow bibliotek o 80% w ciagu ostatnich tygodni. Mozna rowniez korzystac z darmowych kursow ktore biblioteki oferuja online.
    Ja tez nie chce zyc w takim swiecie jak teraz, po prostu nie chce.

    Polubione przez 1 osoba

      1. Dammar

        Ewa, ja wbrew wszystkiemu wierze, ze wszystko bedzie dobrze. A to dzieki tobie. Na poczatku roku zrobilam mape marzen i teraz realizuje to co chcialam osiagnac w tym roku. Trzymam sie tego jak tonacy brzytwy ale tyle lat napelnialas mnie wiara i otucha, ze teraz wierze iz cokolwiek sie stanie, ja i tak osiagne co sobie zaplanowalam. Czytam twojego bloga od lat, i wiem ze bedzie dobrze. Dobrze ze jestes.

        Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.