„Wszystko minie, minie, minie…”

Obojętnie jaką macie opinię na temat chaosu w którym żyjemy na pewno ciężko jest zachować spokój psychiczny i pogodę ducha. Nie ważne czy boicie się samego wirusa czy tego jak ogólna panika wpłynie na ekonomię i poziom życia (ja jestem w grupie drugiej), jest to najzupełniej zrozumiałe że dopada nas stres i przygnębienie.

A przecież nie mamy wpływu na pewne sytuacje. Nic nie poradzimy na to co się obecnie dzieje, z wyjątkiem przestrzegania zasad jakie nam narzucono odgórnie. Nie cofniemy się do przeszłości, nie zabijemy dziecka które się okazało Hitlerem jak i nie zatrzymamy zarażonych Chińczyków zanim przynieśli nam wirusa. Nasze sfrustrowanie, złość, przygnębienie ani nam w niczym nie pomogą, ani niczego nie zmienią. Jedyne co się stanie to będziemy chodzić zdołowani a przez to bardziej narażeni na osłabienie organizmu.

Nie jestem oczywiście żadnym specjalistą ani terapeutą ale chciałabym podzielić się z Wami sposobami na redukcję złego samopoczucia które stosowałam nie raz w innych okolicznościach.

Ograniczmy korzystanie z social media i w ogóle internetu. W sieci krąży mnóstwo tzw fake news. Trudno zachować spokój kiedy nie widzimy nic innego tylko statystyki zakażeń i śmierci oraz kolejne zdjęcia ze szpitali, pustych ulic czy przetrzebionych półek sklepowych. Do tego sieć pełna jest przeróżnych spekulacji z których większość jest negatywna, ludzie mają teraz wspaniałą okazję by raczyć innych katastrofalnymi wizjami. Ograniczyłam social media do instagrama i messengera i do niektórych grup i profili na FB i nie wchodzę na żadne blogowe wpisy o negatywnej tematyce wirusowej. Na mojej stronie FB na którą zapraszam od dziś co dzień będę zamieszczać TYLKO pozytywne rzeczy i żadnego linkowania do njusów, statystyk i opinii. Hasztag #achkochanyaugustyniewszystkominieminieminie 😉

Wszystko ma swój koniec. Zapiszcie sobie złote myśli i cytaty które o tym mówią na karteczkach samoprzylepnych i umieście je na lusterku, w samochodzie, na ścianie – gdziekolwiek:

Nic nie może przecież wiecznie trwać” (słowa z piosenki Anny Jantar)
Płacz może trwać i noc całą ale o poranku nadejdzie radość” (tekst z książki o Ani z Zielonego Wzgórza)
Jeszcze będzie przepięknie jeszcze będzie normalnie” (piosenka zespołu Tilt)
Wspomnianie już na tym blogu nie raz i moje ulubione od lat powiedzenie z baśni Andersena o Świniopasie „Ach kochany Augustynie wszystko minie, minie, minie
Wszystko mija, nawet najdłuższa żmija” (Stanisław Jerzy Lec)

Powtarzajcie je sobie, nućcie, podrzucajcie znajomym, róbcie memy 🙂 Szaleństwo skończy się bo musi, niekoniecznie dlatego że wirus zniknie na zawsze. Żaden kraj nie wytrzyma zamknięcia prawie wszystkiego i wypłacania zasiłków przez długi czas. Moim zdaniem wirus zostanie, wiele ludzi się uodporni i nie bedzie tylu przypadków śmiertelnych ale jak np grypą ludzie będą się wciąż zarażać i umierać, tylko że zamiast zbiorowej paniki bedą jakieś artykuły w necie na które nikt specjalnej uwagi nie zwróci, że tyle a tyle osób w tym sezonie wirusa złapało.

Sięgnijcie do swojej przeszłości żeby z tych wspomnień czerpać siłę i mądrość życiową.
Obojętnie jak świetnie się każdemu układa, przypuszczam że każdy przechodził w życiu trudne chwile. I w tamtym konkretnym czasie wydawało się Wam że to się nigdy nie skończy, że nie wrócicie do normalności, że już nigdy nie będzie dobrze. A teraz patrzycie wstecz i z perspektywy lat widzicie że życie potoczyło się dalej, daliście sobie radę, bardzo często wyszliście z tego wzmocnieni a bywa i tak że to co się wtedy wydawało takie złe w rzeczywistości obróciło się na dobre.
Ja od zawsze daje sobie radę z tego typu sytuacjami właśnie dzięki afirmacjom, pozytywnemu myśleniu i tym wszystkim rzeczom o których w tym poście piszę. A też przeszłam przez różne nieciekawe etapy w życiu. Komunizm, szalony rynek pracy w latach 90-tych, zwolnienie z powodu jak sie okazało tego że szefa siostrzenica potrzebowała pracy, w innej z kolei pracy wrobienie mnie w bardzo niefajną aferę przez kolegę przez co odeszłam, znów szukanie pracy w czasach kiedy jedyne oferty to były: ankieter albo pani do lat 25ciu atrakcyjna ze znajomością 5 języków i z wyższym wykształceniem jako sekretarka prezesa. Po zawieszeniu własnej działalności problemy ciągnące się latami w powodu pewnego nieuczciwego dostawcy. Recesja w Irlandii, w poprzednim hotelu zwolniono wszystkich na 4 tygodnie z tego powodu, z perspektywą całkowitego zamknięcia… i tak dalej i tak dalej. A teraz o tych wszystkich rzeczach nawet nie pamiętam i tylko przy takiej okazji jak obecna wyciągam je na wierzch by sobie powiedzieć: jestem tu gdzie jestem, nic mnie nie załamało, nic nie zniszczyło. Dam radę i teraz.

Uświadomcie sobie że nie jest aż tak źle i są ludzie w gorszej sytuacji.
Pomyślcie ile osób w ostatnim czasie dowiedziało się że ma złośliwego raka. Ilu z nich musi przechodzić bolesne i wyczerpujące leczenie. Ilu ludzi żyje z niepełnosprawnością bądź zmaga się z poważnymi przypadłościami. Ilu straciło właśnie kogoś bliskiego. Ile osób mieszka w krajach ogarniętych wojną i głodem. Nie chodzi mi o to by cieszyć się że ktoś ma gorzej ale o to by spojrzeć na swoją sytuację z innej perspektywy.

Utrzymujcie wirtualny kontakt z bliskimi, twórzcie pozytywne grupy wsparcia. Technologia jest tu po naszej stronie. Czatujmy z koleżankami i bliskimi których nie możemy odwiedzić. Jest facetime, jest whats up, znam takich którzy robią sobie wirtualne nasiadówki przy lampce wina, tylko każdy jest w innym kraju albo mieście 🙂 Dzielmy się z innymi pozytywnym nastawieniem. Dyskutujmy o książkach, filmach, śmiejmy się razem.

Moja ulubiona metoda – wizualizacja. Wyobraźcie sobie że jesteście w czasie o pół roku, rok, pięć lat poźniej od tego momentu. Jest 17 marca 2021. Siedzę sobie przy kieliszku wina w Bari i otwierając fejsbuka widzę przypomniane mi posty z poprzedniego roku. Wpis o tym że z powodu wirusa mój lot do Bari został odwołany i muszę siedzieć w domu. I myślę sobie…ech, to były czasy, ten pieprzony wirus. Koniec marca 2021. W pracy moja szefowa mówi że WOW revenue w tym miesiącu już przekroczone o 100.000 euro w porownaniu do 2020, na co ja odpowiadam: tak, ale to dlatego że w tamtym roku mieliśmy duże straty z powodu wirusa, na co ona: masz rację. I obie wspominamy co się działo i jak się szybko skończyło.
To naprawdę działa. Wyobrażajcie sobie jak będzie już niedługo kiedy będziecie normalnie pracować i podróżować.

Na koniec 10 dobrych wiadomości ze strony CP-MediBed:

1. Najprawdopodobniej nie zachorujesz. Nawet w Chinach czy Włoszech w tej chwili najpewniej większość ludzi jest zdrowych. Wirusem może zarazić się co prawda w długim czasie nawet 70% ludzkości (jak innymi grypopodobnymi chorobami) – ale dzięki naszym działaniom mocno to ograniczamy i rozkładamy w czasie.

2. Jeśli zachorujesz – najprawdopodobniej przejdziesz to łagodnie – masz na to aż 80% szans.

3. Jeśli nie przejdziesz łagodnie – to najprawdopodobniej i tak przeżyjesz – nawet, jeśli jesteś z grupy ryzyka. Realna szacowana śmiertelność wirusa jest znacznie niższa i może wynosić np. 0,3-0,5% (ze względu na niedoszacowaną liczbę zakażonych).

4. Przechodząc infekcję COVID-19, wyrobisz sobie (przynajmniej na jakiś czas) odporność – bo będziesz miał przeciwciała. Znane są co prawda przypadki ponownych zakażeń, ale stanową promil promila ogółu.

5. 35 zespołów naukowych dniami i nocami pracuje nad szczepionką. Postęp prac jest imponujący. Pierwsze szczepionki wchodzą w fazę testów klinicznych.

6. Z obiecującymi efektami stosuje się już od lat znane leki. Część z nich jest tanich i powszechnie dostępnych. Jeśli się okażą choć trochę skuteczne na większych grupach – zostaną niezwłocznie użyte.

7. Naukowcy na celowniku mają już substancje, które mogą go zatrzymać – w tym np. białko, które już i tak występuje w naszych ciałach. Zatem powinno być dobrze tolerowane przez chorych.

8. W wielu krajach wygrywa się walkę z wirusem – np. na Tajwanie, gdzie początkowo sądzono, że będzie drugim po Chinach centrum pandemii, a tymczasem zachorowało tylko 47 ludzi. Wdrożono mocne środki, ale opłaciło się. Jeśli rządy będą do tego zmuszone – to zastosują takie same, sprawdzone środki także w innych krajach.

9. Na całym świecie wdroży się w końcu niezbędne procedury, które w przyszłości zapobiegną w większym stopniu kolejnej pandemii – być może znacznie gorszych patogenów niż koronawirus (tak, są gorsze).

10. Cały świat w końcu nauczy się myć ręce! Ograniczymy w ten sposób liczbę przypadków wszelkich chorób zakaźnych nawet o 50%!

29 uwag do wpisu “„Wszystko minie, minie, minie…”

  1. boskajana

    🙂
    Fajny wpis 🙂 (Ja też jestem w grupie II :)). Moim systemem na coronę jest a) Wodecki i Rodowicz w samochodzie – zamiast radia; b) płyty w pracy – zamiast radia; c) wortblitz (niedawno odkryty; kieruje umysł na układanie słów, a nie jęczenie; d) bieganie.
    Przeżyjemy 🙂

    Polubione przez 1 osoba

  2. W niedziele wieczor rozladowal mi sie telefon totez sila rzeczy odcielam sie od wiadomosci i od razu poczulam sie lepiej 🙂 Wyczerpalam juz limit na zmartwienia – Brexit, praca, wiec przyjmuje co sie dzieje ze wzglednym spokojem. Polacy w kraju sie intensywnie modla wiec na pewno wkrotce bedzie lepiej 😁

    Polubione przez 1 osoba

  3. Evka

    Dziekuje Evciu za ten post !
    Tez staram sie myslec w ten sposob .I nie trace nadziei ze juz wkrotce ten koszmar sie skonczy .Faktem jest jednak ze ten ekonomiczny aspect mnie martwi .Zobaczymy za dwa tygodnie Czy wirus wyhamowal ….Oby tak !

    Polubione przez 1 osoba

  4. Ewan, piękny wpis:)
    Jestem w 90 % Ww twoje grupie,a w 10 w tej panikujacej, przez moja chorobę immunologiczna, która zmasakrowala mi (i ta będące moim słabym punktem) płuca. Jestem w grupie wysokiego ryzyka, ale nie daje się 😉 Przeszłam te chorobę i mase innych równie ciężkich rzeczy, dam rade i teraz:) Jestem w tej dobrej sytuacji, że mogę pracować w Home Office. Ponieważ podchodzę w miarę rozsądnie do sprawy mam troche zapasów, ale świeże rzeczy kupuje na bieżąco. Byłam dziś w przerwie obiadowej dokupić trochę warzyw i przed kasą trafiłam na (w miarę mlodego) pana na wózku inwalidzkim..przepuscilam go, pomogłem wyłożyć rzeczy na taśmę, później zapakować i zapytałam, czy chce mój nr telefonu, gdyby był w tym trudnym czasie w potrzebie ale okazało się, że to była wyjątkowa sytuacja, bo ma (jak większość osób tu w Niemczech) kogoś do pomocy. Ale i tak był wzruszony. Moja prosba-pomagajmy! Jakby źle nam nie było, są osoby które są w czarniejszej (wiem, niepoprawnie politycznie;) dupie , niż my…zróbmy zakupy komus, kto nie powinien wychodzić, wyprowadzmy psa, zapytamy w schronisku, czy nie potrzebują wsparcia. Albo-usmiechmy się, powiedzmy „jeszcze będzie normalnie ” i polecmy dobry flim/serial/książkę…

    Polubione przez 1 osoba

    1. Dammar

      Tessa, nie wiem czy widzialas moj wpis do ciebie pod wczesniejszymi postami, ale polecam czarnuszke na podniesienie odpornosci. Udowodniono naukowo jej skutecznosc, tylko dlatego ja kupuje. Najlepiej w kapsulkach bo smak jest niedobry. Po angielsku nazywa sie black seeds oil, nie wiem jak jest po niemiecku.

      Polubione przez 1 osoba

      1. Dzięki, mama też mi to mówi. Odporność ogólnie dużo lepsza, poprawiłam sobie parametry pojemności płuc przez sport (głównie jogging), ale jednak po sarkoidozie i przy wywołujących astmatyczny kaszel uczuleniach jestem może nie tyle przewrazliwiona, ale jednak ostrożna;) Ja, jak ja, ale mój mąż szaleje i traktuje mnie jak porcelanowa laleczkę;) Na szczęście koty zachowują równowagę i pokazują mi moje miejsce na ziemi;)

        Polubione przez 1 osoba

      1. spofco

        Naokoło sobie mówię, ze jeszcze nie było tak, zeby jakoś nie było. Niestety borykam sie jeszcze z innym problemem, który wywrócił mi zycie do góry nogami, i to po raz drugi w ciagu kilku miesięcy.
        I to teraz w takiej sytuacji.
        Jakby Cię zainteresowalo… http://www.welniscie.blogspot.com albo de, sama juz nie wiem końcówki.
        Nadaję z Niemiec.

        Polubione przez 1 osoba

  5. Monika

    Od razu lepiej po przeczytaniu takiego wpisu. Fejsa chwilowo usunęłam z telefonu bo nie da się czytać tego co tam jest. IG jakis taki bardziej pozytywny. Za oknem wiosna, rodzinka w domu w komplecie, praca z domu wiec można się wyspać, kilogramy spadają mimo 24-h dosępu do lodówki… i tylko ten wirus niepotrzebny 😜 pozdrowienia z Donegalu.

    Polubione przez 1 osoba

  6. A ja napisałam jakiś czas temu,
    tak:

    (611+2). #zostańwdomu.


    rzucam cumę, może komuś się przyda.
    I jeszcze jedną, muzyczną (a propos minie)

    W kraju nastąpiło rozprężenie, więc… Oby nie.
    Też jestem zdania, że ludzie nauczą się, w końcu, myć ręce…
    Odnośnie wieszania karteczek na lusterkach, a raczej samych luster, a może, nie, nie będę się rozpisywać, rzucę sznurek:

    [614]. Sen Stefana, albo wehikuł czasu.


    Pozdrawiam.

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.