Przemyślenia po wizycie w Kraju Przodków

Spędziłam 3 noce i dwa i pół dnia w Kraju Przodków, a konkretnie w Katowicach. Jeżdżę tam regularnie raz na rok na kontrolę dentystyczną i powoli przyzwyczajam się do Rzeźni czyli lotniska w Pyrzowicach, do tego że panie w kiosku nie mają wydać (tym razem płaciłam głównie telefonem) oraz do tego jakie to miasto jest brzydkie i szare. Wiem że czytają mnie miłośnicy Katowic a może i obecni lub byli mieszkańcy – sorry ale moje zdanie na temat stolicy Śląska jest właśnie takie. Rok temu odnowione kamienice jakoś się prezentowały, nie uwierzylibyście jak poszarzały. Smog, kurz, zanieczyszczenie powietrza – widzi się czym się oddycha. Znów wróciłam z chrypką i zapchanym nosem.

Katowice
„O jak ładnie” zachwyciła się znajoma widząc to zdjęcie z widokiem z okna airbnb…
Katowice
… Wystarczy jednak pokazać obciętą część widoku i już tak ładnie nie jest… Wszystko można pokazać w lepszych barwach.

Ludzie są bardzo smutnie poubierani. Serio byłam jedyną osobą jaką widziałam podczas tych dni w czerwonym płaszczu, oprócz małych dzieci. Królują szare, ale takie ciemno/smutno szare, czarne i granatowe okrycia. Żadnych kolorowych akcentów. Kamienice jak już wspomniałam nawet te odnowione już zszarzały, reszta ledwo się trzyma. Obok sklepiku „Wszystko po 5 złotych” ekskluzywny (i pusty) butik z markową odzieżą. W takim miejscu gdzie nigdy nie spodziewałabym się czegoś ekskluzywnego. Niektóre lokale które jeszcze w styczniu zajmowały jakieś butiki, już są pozamykane na cztery spusty.

Centrum czyli właściwie glówna ulica z dworcem i galerią handlową lepiej nie wygląda, mieszanina sieciówek i sklepów obuwniczych, kantorów i aptek, co krok zionie dziurą czyli wejściami na podwórze gdzie gnieżdżą się jakieś podejrzane przybytki. Ogólnie wszędzie w miarę pusto, żadnej gorączki zakupowej przedświątecznej, a już w Centrum Handlowym Silesia przez który przechodzę by dostać się do kliniki dentystycznej, jakby wszyscy wymarli. Tyle tam sklepów, knajp i stoisk, a trochę ludzi tylko w Tesco. Sprzedawcy stoją, gadają, patrzą przez witryny. Czynsze trzeba płacić, wypłaty też, jak te interesy zarabiają na siebie – trudno powiedzieć. Smutno tylko jak się widzi te tony ciuchów z których pewnie spora część zostanie wyrzucona na śmieci i spisana w straty.

Mieszkanie które zawsze wynajmuję na swój pobyt w Katowicach było niestety już zarezerwowane, więc znalazłam inne w bardzo podobnej lokalizacji i cenie. W starej kamienicy, dzieki czemu małam okazję zobaczyć jak wyglądają one w środku – klatki schodowe duże i przestronne ale prawie w ruinie. Aż strach po schodach iść. Część mieszkań przerobiona na airbnb ale też część zamieszkana i to przez żulownię. Na parapetach poustawiane słoiki z petami a na podwórzu na który miałam widok z mieszkania panowie cały dzionek stoją i popijają. Pewnego wieczoru odbyła się kłótnia między, jak się zorientowałam, bratem lokatorki a jej absztyfikantem. Brat się darł: pieprzyłeś ją chuju, teraz do roboty i zarabiaj na rodzinę, nie żeby cię moja siostra z 500+ utrzymywała. Ogólnie był koloryt.

Byłam na miejscu poźno i już jak zamknięto Żabkę która zresztą znajdowała się w tym samym budynku, zorientowałam się że nie zabrałam z sobą żelu pod prysznic, szamponu i pasty do zębów. W mieszkaniu było mydło do rąk a miałam też płyn do płukania ust więc trudno, przeżyłam. Wstałam rano i od razu z tłustą głową i bez przysznica postanowiłam zejść do Żabki w nadziei że mają jakieś środki do higieny. Tylko że Żabka zamknięta. I nagle uderzyło mnie jak obuchem w głowę: NIEDZIELA NIE HANDLOWA! Obeszłam całe centrum i wszystko pozamykane. Na szczęście znalazłam aptekę otwartą 24/7 gdzie były kosmetyki, szampony itp. Później niektóre Żabki się pootwierały ale rano przeżyłam horror.

Katowice mnie z jednej strony przygnębiają tą szarocią i brzydotą a z drugiej uszczęśliwia mnie myśl że jestem tam teraz tylko przelotem. Mieszkałam tam około 8 lat, może więcej, i tak bardzo się cieszę że to przeszłość. Najlepiej czuję się słysząc dzwięk kółek mojej walizki kiedy już zmierzam na autobus którym będę oddalać się w stronę domu, Irlandii.

Nie żeby wszystko było niefajnie – spotkałam się z mamą i z koleżanką której na oczy nie widziałam około 30 lat aż do momentu kiedy znalazła mnie na fejsie i pogadałyśmy najpierw przez fejsbuka przez kamerę a teraz właśnie w Polsce. Kiedyś B. była mi bardzo bliska i spędzałyśmy z sobą dużo czasu jako dzieci i potem jako nastolatki. I jakoś tak wyszło że się o coś posprzeczałyśmy, a potem jej mama z moją też. O co poszło – nie pamiętamy obie. Ona znalazła mnie na fejsbuku już dość dawno ale myślała że ja się na nią gniewam (???) i nie odpowiem jak mnie doda do znajomych. Ale w końcu wysłała mi zaproszenie które przyjęłam oczywiście, potem wysłała wiadomość i nagle z sobą gadamy przez kamerę, i ja jestem strasznie zdziwiona że my się niby nie odzywamy do siebie, gniewamy o coś??? Żadna z nas nie pamięta ale chyba chodziło o jakiegoś chłopaka który jej się podobał a ze mną się umówił czy coś. Takie durne nastolatkowe obrażania się.

Ja nie chowam żadnych uraz więc nawet gdybym wiedziała o co poszło to z chęcią odnowiłabym znajmość tak czy siak, szkoda że przez taką bzdurę nie miałyśmy z sobą kontaktu 30 lat. Oczywiście jest w tym też moja wina bo mogłam się z nią pierwsza dawno skontaktować. No cóż.

Jak się zobaczyłyśmy to obie miałyśmy łzy w oczach. Streściłyśmy sobie wzajemnie 30 lat i ciągle się nie mogłyśmy nadziwić że przez jakąś głupotę dopiero po 3 dekadach znowu z sobą rozmawiamy. Dlatego posłuchajcie dobrej rady cioci Dublinii – nie ma sensu się boczyć i obrażać o pierdoły. Warto wyciągnąć rękę na zgodę, jak śpiewa Elton „sorry” seems to be the hardest word, ale nie warto tracić dekad a powodu głupich niesnasek między przyjaciómi.

25 uwag do wpisu “Przemyślenia po wizycie w Kraju Przodków

  1. Birmingham i Luton jeszcze brzydsze 😉 Ludzie poubierani na ciemno bo jak taki pyl i kurz to praktyczniej zapewne 😉 Dziwia mnie pustki w galeriach, przeciez narod podbudowany przez 500 + wydaje pieniadze jak oszalaly, przynajmniej takie mialam wrazenia z Wroclawia i Krakowa. Tlumy nastolatek w Costach i Starbucksach wydajace po 20 zl na kawe, supermarkety pekajace w szwach i pani ekspedientka w Douglasie informujaca mnie, ze perfumy Jo Malone po 800 zeta schodza jak cieple buleczki. A Zabka w starej Nowej Hucie jest otwarta 24/7/365, serio. Jakies dziwne te Katowice 🙂 Ale za to mialas udane spotkanie po latach 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    1. Tessa

      A wiesz, że niedawno miałam tu na miejscu spotkanie po latach (nie aż tylu, bo bodajże 4-5), gdzie też się rozeszlo nie widomo z jakiego powodu:) Ja byłam zajeta zmianami i szybkim tempem w moim zyciu, ona-myślała, ze jestem obrażona, choć od niej wyszło zerwanie kontaktów. Na szczęście mamy wspólną przyjaciółkę, która to spotkanie zorganizowała i bylo-jak 5 lat temu, a nawet lepiej:) Ja też należę do osób, które wychodzą z założenia, że życie jest za krótkie na fochy, obrażania i ciche dni (lata;).
      A co do kraju przodkow-ja mam swoje ulubione miejsca i chetnie do mojwgo rodzinnego miasta jeżdżę (bo głównie robią je dla mnie tam mieszkający, bliscy i ludzie) , ale na stałe wrocic-nie ma mowy. Katowice zawsze działały na mnie przygnębiająco, od czasu, kiedy na dworcu głównym porzygalam się w delikatnym wieku lat 5 pieczarkami w śmietanie, zjedzonymi w ichniejszej restauracji;)

      Polubione przez 1 osoba

  2. Tessa przynajmniej dworzec lepiej wyglada od tamtego czasu 🙂 pamietam jak strach bylo przez niego przechodzic bo narkomani napadali ludzi ze strzykawkami straszac ze jak im nie dasz kasy to cie zaraza hiv, a moczem tak smierdzialo ze nie mozna bylo oddychac. I to nie tak dawno temu bylo. Na szczescie stary dworzec zburzono choc jacys zapalency protestowali bo to byl ponoc unikalny przyklad architektury socjalistycznej;)

    Polubione przez 1 osoba

    1. Tessa

      to bylo taaaak daaawwno temu, ze chyba nie bylo tam jeszcze narkomanow ze strzykawkami, zaczeli sie dopiero pokazywac pod koniec lat 80, z tego co pamietam z mojego miasta;)
      Nowego dworca jeszcze nie widzialam:)

      Polubione przez 1 osoba

  3. Ostatnio zdarzyło mi się odwiedzić Katowice po prawie 20 letniej przerwie i byłem pod wrażeniem jak to miasto zmieniło się na plus. Sporo fajnych restauracji, no i jakby czyściej, chociaż nie tak jak we Wrocku czy w Opolu. No i takie małe sprostowanie, stolicą Śląska od kilku stuleci jest Wrocław, a Katowice to co najwyżej największe miasto wschodniej jego części.

    Polubione przez 1 osoba

  4. m

    Bylam ostatnio w Gdansku i sytuacja jest odwrotna, centra handlowe pelne klientow, swiateczny market juz rozstawiony. Ciekawa sprawa jest taka ,ze w Polsce jest wewnetrzna migracja i ludzie z Krakowa , Slaska przenosza sie do Trojmiasta, ze wzgledu na panujacy smog i zanieczyszczenie w ich okolicach….moze stad te pustki w Katowicach. Rodzina taty jest ze Slaska…pamietam jako dziecko ,ze kiedy tam jezdzilismy tracilam apetyt i nie moglam sie wyproznic i fatalnie sie wszyscy czulismy. Moj tata ostatnio sie dowiedzal ,ze ze swojej klasy zostal tylko On, a ma zaledwie 69 lat.

    Polubione przez 1 osoba

  5. Piękną białą zimą przejeżdżałam przez Katowice. Nie! to było inaczej. Jechaliśmy autami do domu, po świątecznym czasie w śnieżnych górach, i jechaliśmy pięknymi drogami, pamiętam choinki przykryte czapami śniegu, było uroczo!!
    I nagle znaleźliśmy się w mieście, tam też był śnieg, o tak! ale czarny, znaki drogowe czarne, całe miasto czarne. Tylko przejeżdżając chwilę to miasto załamałam się tym, jakie tu powietrze.
    I jeśli piszesz w ten sposób o swoim mieście, to cię bardzo rozumiem. Jest wiele pięknych miast w Polsce, ale to i te sąsiednie są po prostu czarne, szare, smutne… i nie chce się tam być i oddychać ichnim powietrzem.
    Pozdrawiam z Poznania, i troszkę zazdraszczam tych brytyjskich przestrzeni tej małej przecież wyspy.

    Polubione przez 1 osoba

  6. Mnie polska w te święta przeraziła. Spaliny. Smród z kominów. Brudno wszędzie. Szaro. Śmieci. Ludzie niemili. Opryskliwi. Niefajnie. Wróciłam do siebie znów przygarbiona polska rzeczywistością. Na szczęście po kilku dniach w domu mi mija. Za rok jak znów Polskę odwiedzę to znów mi skrzydła podetnie. Taka nasza patologiczna zażyłość.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Zawsze mam takie podobne wrazenia. Tylko klinika dentystyczna gdzie chodze to miejsce w ktorym dobrze I po europejsku sie czuje, paradoks:D przeraza mnie radykalny katolicyzm I strefy wolne od LGBT. Jak takie strefy I oznaczenia sa w ogole legalne?

      Polubienie

      1. To są znaki rozstawione jako manifest a nie faktyczne ustalenia władz gminy. Jeden facet postanowił takie tablice zakładać. Władze nie mają z tym nic wspólnego. Nie wiem czy on złamał prawo. Czy jest jakieś prawo mówiące „nie montuj swoich znaków na znakach z nazwami miejscowości”.

        Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.