„Catalonia is not Spain”

20 kilka lat temu, kiedy nie było tanich lotów, facebooka, smartfonów i wszelakich udogodnień pozwalających na dostęp do powszechnej informacji i do sprawnego, szybkiego podróżowania, tłukłam się 40 godzin autokarem do Katalonii a konkretnie do Sitges. Jeszcze z pierwszym mężem. W każdym kraju obowiązywała inna waluta, o kartach kredytowych nikt nie śnił więc trzeba było mieć odrębne portfele na franki, korony, pesety itp.

Podróż trwała długo i nasz opiekun grupy czytał przez mikrofon historię Katalonii. Nikt go chyba nie słuchał oprócz mnie, bo reszta wycieczki już po przyjeździe rozproszyła się po okolicy szukając areny do walki byków i flamenco, czyli tradycyjnych symboli Andaluzji a nie Katalonii. Ja z mężem znalazłam się w jakimś barze gdzie barman spytał mnie czy jestem tu pierwszy raz. Kiedy odpowiedziałam mu że pierwszy raz w Katalonii, nie zapłaciliśmy rachunku i do rana piliśmy wino z właścicielami. Powiedzieli mi że nieczęsto spotyka się turystę który zdaje sobie sprawę z tego że Katalonia to bardzo odrębny region gdzie nie popiera się zabijania byków a narodowy taniec to sardana a nie flamenco.

Kilka lat później, już po rozwodzie i z dwiema koleżankami przyjechałam do Katalonii ponownie, tym razem do Callei. Znów poznałam świetnych Katalończyków, dumnych ze swego języka i kultury, którzy opowiedzieli mi dużo o historii kraju, o prześladowaniach podczas reżimu Franco i marzeniach o niepodległości. Wspomnisz moje słowa – powiedział mi jeden z nich – za twojego życia zaistnieje na mapie Europy Republika Katalonii.

Patronem Katalonii jest Święty Jerzy – Sant Jordi. Przedstawia się go jako rycerza walczącego ze smokiem. Smok wg Katalończyków reprezentuje opresyjną władzę a świety to lokalny heros przeciwstawiający się hegemonii Kastylii. Katalończycy są narodem o specyficznej kulturze i tradycjach i własnym języku będącym mieszanką włoskiego i francuskiego (posługuje się nim 11 milionów ludzi). Pod koniec XV wieku zostali siła włączeni do Królestwa Hiszpanii i od tego czasu buntowali się przeciw temu czterokrotnie. Największy bunt przeciw Koronie wzniecono w XVIIIwieku i zakończył się on sromotną kleską kiedy to 11 września 1714 roku Barcelona został zdobyta przez wojska Filipa V. Katalonia utraciła nie tylko niepodległość ale i wszelkie przywileje a język kataloński został oficjalnie zabroniony.

Region ucierpiał najbardziej podczas Hiszpańskiej Wojny Domowej i rządów Franco. Katalończykom zabroniono nie tylko używania i nauczania swego języka ale postawnowiono wymazać historię i kulturę tego narodu poprzez okrutne represje. Nawet dzieciom nie wolno było nadawać na chrzcie tradycyjnycj katalońskich imion. Podczas dyktatury wielu Katalończyków uwięziono, torturowano, skazywano na ustawionych procesach. Rządy Franco i jego wpływ na region są tu wciaż pamiętane jakby skończyły się wczoraj. Oczywiście nie spędziłam aż tak wiele czasu w Katalonii ale niechęć do Hiszpanii wyczuwalna była przeze mnie zawsze kiedy tam byłam. Do tego Katalonia jako najbogatszy obszar w Hiszpanii buntuje się przeciw temu że do wspólnej kasy dokłada najwięcej, a dostaje najmniej. Śmiem zauważyć że jako naród chyba odczuwają też wyższość ponad Kastylijczykami.

2 lata temu kataloński rząd postanowił zorganizować referendum w sprawie niepodległości który rząd w Madrycie uznał za nielegalny. Tak czy siak referendum się odbyło i znaczną przewagą głosów (choć mniej niż połowa wzięła udział w głosowaniu) Katalończycy wybrali niepodległość. Katalonia ogłosiła się Republiką czego nie uznał Madryt ani żaden kraj europejski. Liderów partii katalońskiej uznano za przestępców i na Katalonię nałożono sankcje. W dniu w którym lądowałam na lotnisku w Gironie ogłoszono wyroki dla separatystów, najdłuższa kara więzienia to 11 lat. Naród kataloński znów zbuntował się wychodząc na ulicę protesując przeciw takiemu wyrokowi, a jednocześnie nawołując do niepodległości.

W Gironie zastały nas zablokowane drogi i uzbrojona po zeby policja zasłonięta tarczami. Taksówkarz powiedział że wiezie turystów więc pozwolono mu przejechać. Mieszkałam w starej częsci miasta gdzie było spokojnie, ale co dzień widziałam mnóstwo ludzi, najwięcej młodych, z flagami zawiązanymi jak peleryny, kroczących na plac niepodległości. Cała Girona powiewała flagami i transparentami wywieszanymi z okien. W piatek ogłoszono strajk generalny co trochę zmieniło nasze plany ( o tym jeszczę napiszę) i słyszałam historie ludzi którzy z powody braku transportu i zablokowanych ulic szli pieszo po 50 km żeby wziąć udział w marszach w Barcelonie.

Mam do Katalonii stosunek sentymentalny ale nawet będąc obiektywnym nie sposób nie wzruszyć się widząc kraj walczący o swoją niepodległość. Oczywiście są i tacy Katalończycy którzy czują sie w obrębie Hiszpanii całkiem dobrze a jeszcze inni boją się że w razie osiągnięcia niepodległości straciliby członkostwo w Unii Europejskiej które mają dzięki byciu regionem Hiszpanii.

To co napisałam powyżej to bardzo krótka i uproszczona wersja tego co działo się i dzieje w Katalonii. Jak się to skończy – trudno przewidzieć. Historia pokazała już jednak wielokrotnie że sztuczne i siłowe łączenie zupełnie odrębych nacji w całość i centralne sprawowanie władzy prędzej czy później się kończy. Osobiście mam nadzieję że kiedyś odwiedzę Rebublikę Katalońską, a nie region w Hiszpanii. A o Gironie i okolicach napiszę w kolejnym poście.

10 uwag do wpisu “„Catalonia is not Spain”

  1. Agnes

    Moj maz ma bardzo podobna historie do Katalonczykow; pochodzi z Kabylow my znamy ich w Europie jako Berberow. Nie akceptuja odgornej wladzy i maja za to przyznawane najmniejsze srodki, maja swoj jezyk i kulture tylko jako dzieci ucza sie arabskiego i tak od wiekow. Maz czuje sie bardzo urazony jak ktos uznaje go za araba. Chodzilam na kurs frncuskiego z katalonka kochana dziewczyna duzo mowila o swoim przyszlym wolnym kraju.

    Polubione przez 1 osoba

  2. Wiesz, co mi się przypomina? Rozdrobnienie dzielnicowe u nas i Wielka Smuta w Rosji. I jeszcze taka bajka, jak ojciec na łożu śmierci każe synom pęk strzał złamać. Jeśli każdy, kto uważa się za innego – odłączy się od państwa – to kto udzieli pomocy w wypadku pożaru/powodzi/klęski głody? Twory państwo-podobne powstawały również po to, by sprawniej udzielać pomocy. I jeśli Śląsk, Kaszuby albo mniejszości ukraińskie pójdą w swoją stronę – to ostanie się nagle sama zdziwiona Stolica…Albo zrobić inaczej – Europa poskładana z małych kawałków, landów, zjednoczonych w jakiejś federacji – ale żeby gdzieś były zgromadzone zapasy na czarną godzinę i wspólne zasady gry, bo z małymi państewkami kto będzie grał? Ale może źle myślę, czas pokaże.

    Polubione przez 1 osoba

  3. Cztery lata temu byłam w Barcelonie, gdy radośnie oczekiwano na referendum. Dzień Niepodległości obchodzili wtedy Katalończycy ze szczególnym oczekiwaniem.
    Pisałam o tym tu: https://blogcaffe.wordpress.com/2015/09/28/niepewna-radosc-katalonii/
    To był piękny tydzień, w pięknym mieście. Byłam tam tylko raz i mimo, że nie zakochałam się w Barcelonie, to bardzo spodobali mi się ludzie, wyluzowani, pełni radości. Chętnie tam kiedyś wrócę.

    Polubione przez 1 osoba

  4. Pingback: Girona – niedoceniana piękność w cieniu Barcelony – Dublinia pisze

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.