Edynburg po raz czwarty.

O Edynburgu pisałam Wam już 3 razy i zastanawiałam się jeszcze przed wyjazdem czy będzie sens produkować się po raz czwarty, bo w końcu ileż można 😉 Ale oczywiście okazuje się że jak najbardziej można a nawet trzeba, bo ja po prostu uwielbiam to miasto i ręka mnie świerzbi żeby go na blogu wychwalać po raz kolejny. Jak powtarzam od jakiegoś czasu – Irlandia to kraj który kocham ale Edynburg to miasto które kocham.

Pomnik
Mewy nie mają zbyt wielkiego szacunku dla pomników 😉
Pomnik
Lokalna tradycja każe chwytać palec filozofa Davida Hume’a na szczęście, dlatego jest tak wytarty.

To był mój pierwszy pobyt w lecie więc wreszcie zobaczyłam Edynburg w zieleni i kwiatach. Zatrzymałam się u przemiłej pani o imieniu Mary w Airbnb, której rodzina prowadzi też sklepik na Royal Mile – Królewskiej Mili. Rozmawiałam z Mary zaledwie cztery razy a czułam się tak jakbyśmy znały się i przyjaźniły od lat – jednym słowem jak to mówiła Ania z Zielonego Wzgórza – Mary należy do „ludzi którzy znają Józefa” 😉

Writers'Museum
Jedno z moich ulubionych miejsc w mieście – ukryte na dziedzińcu do którego wchodzi się przez Lady Stair Close – muzeum pisarzy.

Kiedy zjawiłam się u niej w piątek późnym wieczorem to lało i Mary powiedziała że jaka szkoda ale pogoda będzie na pewno paskudna przez cały weekend. Ja na to odparłam że zawsze jak gdzieś jadę to pogoda jest dobra i na pewno jutro wyjdzie słońce. I rzeczywiście – od soboty rana do mojego wyjazdu było bardzo ciepło, prawie bezwietrznie (oprócz wietrzyska na Arthur’s Seat) i co prawda rankiem i przedpołudniem zachmuranie, ale po trzeciej słońce dawało aż do zachodu. Nawet trochę za słonecznie było bo ja jednak lubię Edynburg pochmurny – ma wtedy specyficzną atmosferę.

Edynburg przepięknie ogląda się idąc wzdłuż Princess Street po stronie Pincess Gardens.

Mary wynajmuje 2 pokoje, każdy z osobną łazienką i ubikacją, sama mieszka na osobnym piętrze. Z okna miałam widok na duży ogród i wiewiórkę która podbierała orzechy z karmnika dla ptaków, a do starego miasta prowadziła prosta droga która zajmowała 20 minut spacerkiem. Do tego zaraz za progiem był przystanek autobusowy na którym staje autobus na lotnisko. Jakby co to polecam a link do Airbnb TU.

Edynburg
Niektóre zdjęcia wyglądają jak ilustracje z magicznej księgi o magicznym grodzie 🙂

Mimo że mogę powiedzieć iż miasto znam bardzo dobrze to udało mi się zobaczyć miejsca których jeszcze nie widziałam i doświadczyć rzeczy których nie robiłam. Na przykład postanowiłam iść na jakiś „walking tour” który byłby inne niż typowe historyczne spacery po mieście. Rok temu bardzo podobał mi się City of the Dead Haunted Graveyard Tour, tym razem wykupiłam Outlander Experience. Nie jestem jakąś wielką fanką Outlandera, w przeciwieństwie do innych uczestników spaceru, a właściwie uczestniczek i jednego pana. Panie były amerykańskimi singielkami które od stóp do głów ubrane były w rzeczy z podobizną Jamie Frasera, bohatera serialu. Przyjechały do Szkocji z powodu serialu i pewnie macały każdy napotkany kamień w polu byle przenieść się w wiek XVIII i rzucić na jakiegoś biednego Szkota…

White Horse Close
Jedno z moich ulubionych okien które odwiedzam zawsze – w White Horse Close niedaleko Holyrood Palace
Dunbar's Close Garden
…a prawie obok jest ukryty ogród – Dunbar’s Close Garden

Polecam tę atrakcję tylko dla miłośników książki czy serialu bo ja osobiście się trochę ponudziłam. Opowieści o tle historycznym z czasów w których toczy się akcja były interesujące, ale same dywagacje na temat: co i jak opisała autorka a co i jak się naprawdę działo a co się mogło, niespecjalnie mnie intrygowały. Po drodze oprócz miejsc gdzie kręcono serial zatrzymywaliśmy się koło budynków czy miejsc które prawie nic się nie zmieniły od czasów kiedy to Claire przebywała w Edynburgu. Przy okazji ze zdumieniem stwierdziłam że nigdy nie zastanawiałam się nad różnicą między słynnymi edynburskimi wąskimi uliczkami zwanymi albo closes albo wynds. A closes były kiedyś zamykane furtkami co zwiększało bezpieczeństwo mieszkańców, wynds natomiast były otwarte.

Close
Jedna z typowych „closes” – teraz są w większości otwarte, z powodu turystów ale chyba głównie po to by można było łatwo przemieszczać się między ulicami Edynburga.

Oczywiście Claire lądując w XVIII Edynburgu nie zobaczyła tego olśniewającego miasta zwanego Atenami Północy jakim jest teraz, ale zatłoczonego Starego Kopciucha, bo taki przydomek wtedy miało: Auld Reekie. Z powodu nadmiaru mieszkańców i palenia węglem smog unosił się w powietrzu non stop i dymy buchały z kominów, do tego wszelkie nieczystości czyli np zawartość nocników wylewano z okien na ulice, krzycząc przy tym GARDYLOO, czyli zniekształcone francuskie: gardez l’eau – uwaga na wodę. Stare miasto organiczone murami miejskimi rosło w górę i budynki miewały i po 14 pięter, a odległości pomiędzy nimi były tak małe że tworzyły owe closes i wynds w których czasem nie przecisnęłyby się dwie osoby obok siebie. Na starej mapie widać że Edynburg wyglądał jak szkielet ryby: głowa to zamek, część środkowa to stare miasto i wreszcie troszkę bardziej przestronna część poza murami. Kiedyś w mieście istniało ponad 300 closes i wynds, teraz jest ich tylko 80.

Stara mapa Edynburga
Jak rybka, prawda?

Edynburg ma mroczną historię której sporą część opisałam TU – złodzieje ciał z grobów, mordercy podrożnych, zabijanie kobiet oskarżonych o czary. Do tego spory udział w jego rozwoju odegrało niewolnictwo. Relatywnie do populacji, Szkoci posiadali więcej niewolników i plantacji tytoniu czy cukru niż Anglicy czy inne europejskie kraje. Wielu bogatych obywateli miasta, posiadających wille w powstałym poza starym i zatłoczonym starym mieście – Nowym Mieście – miało swe plantacje niewolników. Taki np Henry Dundas którego pomnik stoi w mieście, agitował przeciw abolicji.

Calton Hill
Jedno z wielu miejsc z ładnymi widokami gdzie można łatwo i bez wysiłku podejść – Calton Hill.

Wracając do czasów współczesnych – wreszcie weszłam na Arthur’s Seat czyli na wygasły wulkan w sercu miasta, którego nazwa wskazuje na przypuszczenia jakoby na tamtym terenie istniał legendarny Camelot – słynna siedziba z okrągłym stołem króla Artura. Trochę się przed wspinaczką wzdragałam a to z powodu mojego vertigo – mogę przejść mostem nad największą przepaścią o ile są na nim barierki, mogę jechać samochodem po wąskich górskich uliczkach bo jestem ograniczona ścianami wozu, ale mam problem ze stanięciem na stole bo od razu mam zawroty głowy i fiksuje mi błędnik. Jeśli któs z podobnym problemem wybiera się na Arthur’s Seat to radzę – tylko zielona, łagodna trasa (od początku ścieżki w lewo). Jedyny fragment przy końcu jest problematyczny – wejść weszłam ale wiedziałam że nie zejdę, na szczęście obok była rozległa zielona łąka którą zlazłam w dół prosto do Holyrood Park. Na sam samiutki szczyt też nie byłam w stanie wejść ale znów można obejść wkoło łąką by mieć widok na miasto.

W drodze na Arthur's Seat
W drodze na Arthur’s Seat
Arthur's seat
Widok z Arthur’s Seat

Schodząc na przełaj zorientowałam się że wyląduję w pobliżu miejsca które od dawna miałam na liście do odwiedzenia ale nie było sensu iść tam w innej porze roku, albowiem jest to ogród – Dr Neil’s Garden. To czarowne miejsce nazywane Tajemniczym Ogrodem Edynburga założyło małżeństwo – oboje doktorzy, Andrew i Agnes O’Neil. Oboje już nie żyją a ogród znajduje się po opieką powołanej przez nich fundacji. Zwiedzanie jest darmowe aczkolwiek datki są mile widziane. Duddingston Village gdzie znajduje się to miejsce jest również warte obejścia – to spokojna niewielka osada z przepięknymi domami i XII wiecznym kościółkiem oraz pub założony w 1360 roku – The Sheep Heid Inn, gdzie gościł kiedyś sam Bonnie Prince Charlie.

Dr Neil's Garden
Dr Neil’s Garden

Przeszłam też spacerowym szlakiem od przepięknej Dean’s Village do samego Leith (3 godziny) i z Leith wzdłuż Leith Walk z powrotem do centrum.

Water of Leith Walkway
Water of Leith walkway – to spacerowa ścieżka która ciągnie się od Balerno do Leith, ja przeszłam odcinek od Dean Village. Bardzo przyjemna trasa.
Dean Village
Dean Village była osobną osadą aż do XIX wieku, teraz to jedna z najbardziej spokojnych i uroczych części Edynburga.

Niestety samo Leith nie ma wiele do zaoferowania a Leith Walk to jedyna jaką widziałam ulica z podejrzanymi osobnikami i sklepikami dla emigrantów. Dzięki instagramowi odkryłam też magiczną uliczkę Circus Lane o której wcześniej nie wiedziałam, a kręciłam się w okolicy nie raz.

Circus Lane
Circus Lane – uliczka była kiedyś miejscem gdzie trzymano powozy i konie.
Circus Lane
Circus Lane

Co poza tym robiłam w Edynburgu? Odwiedzałam miejsca które dobrze znam, a więc zawitałam ponownie do Katedry Św. Idziego oraz do Muzeum Iluzji Optycznych i Camera Obscura, relaksowałam się na Calton Hill, łaziłam po cmentarzach, podziwiałam ulicę Victoria Street która mi się nigdy nie znudzi i ogólnie chłonęłam atmosferę 🙂 Edynburg zawsze będzie mnie zachwycać i nigdy mi się nie znudzi.

Stare Miasto - widok z Camera Obscura
Stare Miasto – widok z Camera Obscura
Camera Obscura
Budynek prywatnej szkoły widziany z tarasu Camera Obscura

Nie było tłumów turystów nigdzie, oprócz soboty to było wręcz pusto. Najwięcej ludzi kręci się na Royal Mile i ewentualnie na Victoria Street i Princess Street, ale nie jest tak by się trzeba było przeciskać. Uderzył mnie jednak widok bezdomnych śpiących na ulicach czego wcześniej nie widziałam – może z powodu pogody?

Victoria Street
Victoria Street

Wszystkie zdjęcia na moim instagramie!

O Edynburgu pisałam już TU, TU i TUTAJ.

15 uwag do wpisu “Edynburg po raz czwarty.

  1. Pięknie potrafisz pisać o swoim ukochanym mieście… poczułam się tak, jakby zwiedziła je razem z Tobą. 🙂 Wspaniale oddałaś klimat!
    I strasznie mnie ucieszyło, że Ty też mówisz o ludziach „znających Józefa”- kocham Anię i też tak kategoryzuję ludzi! 😀

    Polubione przez 1 osoba

  2. Tessa

    Sa takie miejsca, do ktorych sie chetnie wraca:) Choc tyle innych ciekawych do odkrycia:)
    Jesli bede sie tam wybierac, wroce na pewno do wszystkich wpisow:)
    My teraz z mojego rodzinneg miasta wrocilismy, okazalo sie, ze tam tez mozna cos nowego odkryc:)

    Polubione przez 1 osoba

  3. Pingback: Trzy dni na Isle of Skye – Dublinia pisze

  4. Pingback: Edynburg po raz piąty. – Dublinia pisze

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.