Może pamiętacie jak opisując swój marcowy pobyt w Wiedniu stwierdziłam że spędziłam miło czas, absolutnie nie żałuję że tam pojechałam, ale zabrakło mi czegoś. Otóż dokładnie to czego nie było wg mnie w Wiedniu, Lublin ma pod dostatkiem – magię i klimat. Już kiedy wieczorową porą taksówkarz objechał wkoło Rynek rozświetlonymi tajemniczo wąskimi uliczkami, wiedziałam że to miasto mnie oczaruje – i tak się stało.

2 lata temu Lublin hucznie obchodził 700 lecie nadania praw miejskich przez Władysława Łokietka. Oczywiście jego historia jest dużo starsza – pierwsze oznaki zasiedlenia datują się na koniec III tysiąclecia p.n.e. Zalążek przyszłego miasta ukształtował się w VI wieku na wzgórzu Czwartek, rozprzestrzeniając się potem na okoliczne wzgórza. Pierwsza pisemna wzmianka o Lublinie pochodzi z kroniki Wincentego Kadłubka z XII wieku, dopiero jednak po nadaniu praw miejskich nastąpiło wyraźne ożywienie gospodarcze i rozwój miasta. W 1341 roku po najeździe Tatarów, król Kaziemierz Wielki nakazał budowę zamku i murów obronnych. To oczywiście nie jest ten zamek który możecie kojarzyć ze zdjęć czy pocztówek, został on bowiem dwa razy zniszczony i ponownie zbudowany w całkiem innym stylu.

Koniec XIV i początek XV wieku to gwałtowny rozwój dzięki innemu znanemu władcy, Władysławowi Jagielle, który tam właśnie wybrany został na króla Polski. Nadał on Lublinowi rozliczne przywileje i wkrótce kwitł w nim handel między Polską a Litwą. Celowo nie wspominam o bardzo licznej ludności żydowskiej która osiedlała się tu już od 1316 roku bo o tym będę wiecęj pisać w kolejnych postach. XVI wiek to chyba najlepszy czas w dziejach miasta – w 1569 roku podpisano tam słynna Unię Polsko -Litewską i tam też w tym samym roku odbył się drugi w dziejach kraju hołd pruski. Liczne pożary trawiące stare drewniane budynki spowodowaly konieczność przebudowy Starego Miasta w stylu zwanym renesansem lubelskim.

XVII wiek to upadek zapoczątkowany wojnami z Kozakami i Szwedami, poglębiony rozbiorami Polski. Po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku Lublin zostaje tymczasową stolicą kraju i zaczyna budzić się ze stagnacji co przerwie II wojna światowa. Na zamku zainstalowało się Gestapo, zaczeły się czystki na lubelskiej inteligencji i oczywiście masowe egzekucje Żydów. W 1944 roku po wyzwoleniu Lublin znów cieszył się chwilowym tytułem stolicy. W okresie PRL-u miasto się rozwinęło choć lata 80-te to Solidarność i strajki.



Trudno mi stwierdzić po tak krótkim pobycie jak miasto ma się teraz i jak się tam żyje. Na pewno stawia się na turystykę – Lublin reklamuje się jako Miasto Inspiracji i jest organizatorem wielu festiwali i imprez kulturalnych mających przyciągnąć gości – jedne z najbardziej znanych to Carnaval Sztukmistrzów i Jarmark Jagielloński. Na szczęście w okresie kiedy ja tam byłam ulice były prawie wymarłe 🙂
Są takie miejsca gdzie po prostu czuje się to coś w powietrzu i w murach, gdzie można się przenieść wyobraźnią w przeszłość i stulecia, które odcisnęły piętno na domach, na ulicach, na drzewach wkoło – otaczają nas jak powiew wiatru. Taki jest właśnie Lublin a konkretnie Stare Miasto, gdzie wydaje się że po wejściu do tajemniczej bramy człowiek znajdzie się w innym wymiarze.

Ile razy obeszłam go w te i we wte? Nie pamiętam, pewnie z 30 razy, za każdym razem z taką samą przyjemnością. Nieliczni mieszkańcy wracający z Kościoła czy spacerujący z dziećmi bardzo kulturalni, dzieci jakieś dobrze wychowane – kilka razy słyszałam: nie biegajcie, pani robi zdjęcie, i dzieci stawały jak skamieniałe. Za to za murami od strony Bramy Krakowskiej inny świat – taka trochę żulerka (a nawet miejscami bardzo) I wiecie co, to też ma koloryt. O dziwo żulki na Stare Miasto się nie zapuszczają, to niesamowite jak wyraźnie przebiega ta granica – do bramy ę ą, za bramą twarze zniszczone i pokiereszowane i małpeczka lubelskiej w dłoni. Ostatniego dnia wychodziłam rano przez tę właśnie bramę i widzę dwoje przedstawicieli tegoż środowiska, płci obojga, jak już wstawieni chwiejnym krokiem wkraczają na szacowny bruk Starego Miasta co mnie bardzo zdziwiło. I nagle ona łapie go za rękę i mówi głosem Himilsbacha: Stasiu, myśmy tu źle weszli, wracamy się…
Mam Wam bardzo dużo do opisania w kolejnych postach i mam nadzieję że zdołam przekazać choć trochę tej magii jaką odczułam w Lublinie. A do tego bardzo przypomina on włoskie miasteczka, do złudzenia 🙂

Naczytałam się że na lotnisku w Lublinie taksówki nie stoją na zewnątrz tylko trzeba je zamówić przy okienku – nieaktualne. Kurs do centrum kosztuje między 37 a 53 złote (polecam Eko Taxi)- około 20 minut. Pewnie że jest transport autobusowy ale podróżowałam na burżuja 😉
Nocowałam w 2 poziomowym apartamencie w sercu Starego Miasta – Boutique Residence. Bardzo polecam.
Jakby ktoś spędzał w Lublinie więcej czasu to z Dworca Autobusowego zaraz koło zamku można pojechać w wiele interesujących miejsc – na przykład do Zamościa, Sandomierza, Nałęczowa czy Kazimierza Dolnego. Do Zamościa pojechałam z sentymentu (bo byłam tam raz 25 lat temu) i nie podobało mi się – rynek wygląda jak dekoracja zrobiona na potrzeby filmu. Ja wiem że lista Unesco itepe, ale brak temu rynkowi duszy.
Czekam na resztę wpisów i obiecuję aktywnie komentować ponieważ urodziłam się w Lublinie, spędziłam tam 7 studenckich lat (tak długo bo studiowałam i studiowałam, ale to długa historia, dziś uważam, że nie ilość tytułów się liczy).
Mieszkałam w Lublinie do 2012 roku i owszem Stare Miasto zawsze miało unikalny klimat ale dopiero będąc tam 2 lata temu zobaczyłam ile się zmieniło i to na lepsze.
Za moich studenckich czasów strach było zapuszczać się w Jezuicką czy wchodzić w bramy na Lubartowskiej (dosłownie w każdą). Na Lubartowskiej w biały dzień wyrywano torebki i lokalne żuliki miały swoje bazy wzdłuż Lubartowskiej i właśnie na Starym Mieście.
Obecnie jest o połowę kamienic więcej wyremontowanych niż jakieś 10 lat temu.
Hotel Alter (5 gwiazdek) Rezydencja Waksman tuz za Brama Grodzka, dawna ochronka dla dzieci zydowskich i inne – pamiętam jak remontowano te kamienice i jak wyglądały przed remontem. Był zakaz wejścia do tych kamienic a nawet zbliżania.
Wiele kamienic miały nieuregulowany status i nie można było przeprowadzić remontów. Poza tym po wojnie gdy Stare Miasto opustoszalo po zydowskich mieszkanacach ulokowano tam ubogich mieszkancow miasta, zeby nie powiedziec margines. Nic sie tam nie remontowalo i przez kilkadziesiat lat po wojnie niektore kamienice nie mialy kanalizacji!
Jest grupa na facebooku Uroczy Lublin i czasem wrzucaja naprawde fantastyczne perelki, stare zdjecia, unikalne zaulki itp.
Beata Kozidrak wychowała się w kamienicy przy Bramie Grodzkiej tej przylegającej do schodów którymi wchodzi się od Placu Zamkowego w kierunku Bramy. Zapachy też tam bywają różne.
Lublin się zmienia i to na dobre, ale nadal jest taki trochę zaściankowy, z kompleksem chyba tej wschodniosci, Polski B niestety…
Mieszkając od 5 lat w Krakowie uważam, że Kraków jest przereklamowany i zadeptany przez turystów a Lublin bardzo taki świeży, inspirujący tylko zaniedbany, wciaz za malo reklamowany i poza Starym Miastem i może częścią Śródmieścia, Ogrodem Saskim niewiele jest ciekawego. LSM i Czechów to blokowiska choć mające urok szczególnie LSM. Reszta jak chyba w każdym mieście.
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Dziekuje za komentarz, mialam nadzieje ze ktos kto jest z Lublina napisze o tym jak bylo kiedys I dorzuci troche ciekawostek:) tak, czytalam troche przed wyjazdem na roznych forach jak duzo sie zmienilo i zmienia na lepsze:) powiem Ci ze miasto mnie tak zainspirowalo ze zdobylam wspomnienia Porazinskiej ktora sie tam urodzila I spedzila dziecinstwo bo chcialam wiedziec jak tam bylo przed wojna oczami mieszkanca (niestety oczami dziecka bardzo optymistycznie I bezproblemowo) 🙂 Mam nadzieje ze ta przemiana bedzie kontynuowana choc to zaniedbanie I walace sie kamienice stanowia tez swoisty urok. Zaraz przenosze sie na fejsbuk sprawdzic te grupe!
PolubieniePolubienie
Jeżeli chodzi o książki o Lublinie to polecam serię o komisarzu Maciejewskim Marcina Wrońskiego.
http://lubimyczytac.pl/cykl/1610/komisarz-maciejewski
Akcja dzieje się w głównie w dwudziestoleciu międzywojennym ale zahacza o czas wojny i początki PRL. Akcja rozgrywa się na ulicach Lublina. Posterunek ulokowany jest na rogu ulic Staszica i Zielonej na tyłach Placu Litewskiego. Ja spędziłam 5 lat na Placu Litewskim więc mam niesamowity sentyment.
Może nie jest to literatura wysokich lotów, ale dość wiernie oddaje klimat Lublina, podejrzany element. Ja tam nawet wyczuwam smród Czerniejówki 🙂 Autor pochodzi z Lublina i dość autentycznie oddał klimat. Zgadza się topografia – wymienia ulicę Jezuicką i Niecałą oraz nieistniejące już obiekty w Śródmieściu.
Nie przepadam za kryminałami ale w przygody Zygi się wciągnęłam choć dopiero czytam 3cią część (od kilku miesięcy wprawdzie), ale jak się wciągnęłam w poprzednie części to czytałam do 2 w nocy aby dokończyć.
Plac Litewski mi się niestety nie podoba. Stał się wybetonowaną pustynią no i nie ma już baobabu czyli topoli czarnej.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Juz mam te ksiazki a abonamencie Legimi:) czekaja w kolejce. Masz absolutna racje co do placu Litewskiego. Zabieram sie za drugi post:)
PolubieniePolubienie
Zamek inny, bo fotografia jest z innej strony (od strony dzisiejszego placu) niż obraz z 1854 r. (od strony łąk, kaplicy zamkowej) – jeśli na obrazie jest w ogóle zamek, bo moim zdaniem jest to kościół oo. Dominikanów 🙂 p-am
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Piotr na podpisie pod zdjeciem bylo ze zamek:))) tak czy siak ten nowy jest inny:) dzieki za komentarz.
PolubieniePolubienie
W Lublinie nigdy nie bylam, ale zdjecia sa piekne!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Zapraszam wkrotce bo kolejne co najmniej 2 posty sie pisza I zdjec bedzie duzo:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
kompletnie nie znam tych rejonów Polski, cały wschód (oprócz Mazur, które znam niezle) to dla mnie biała karta, koniecznie muszę się tam kiedyś wybrac:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Polecam:)
PolubieniePolubienie
Już od dłuższego czasu myślałam o odwiedzeniu Lublina, bo nigdy nie byłam. Zachęciłaś mnie jeszcze bardziej!🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
🙂
PolubieniePolubienie
Z ciekawością przeczytałem Twoje wrażenia z pobytu w Lublinie, bo kiedyś tam mieszkałem (lata 90-te) a kiedy zdarza mi się to miasto odwiedzać, doznaję estetycznego pomieszania, bo na stare klisze nakłada się obecny wygląd i atmosfera miasta. Plac Litewski i część Krakowskiego rzeczywiście zeszpecone ostatnią “modernizacją”. Za to ul. Grodzka, przy której mieszkałaś, zmieniła się zdecydowanie na plus. Wypiękniał Lublin przez 25 lat, ale nie żałuję, że wyjechałem… Teraz mieszkam w Dublinie. Serio 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Mieszkalam w kamienicy przy Rynku:) ja mam jakies problemy z pamiecia w takich wypadkach, bo na przyklad jakies 30 lat wtecz bywalam a Krakowie co miesiac a teraz nie moge porownac co sie zmienilo bo nie pamietam jak wtedy miasto wygladalo…I we Wroclawiu bylam 25 lat temu I rok temu I tez pustka …nie wiem z czego to wynika. Wolalabym pamietac I porownac:)
PolubieniePolubienie
Doskonale Cię rozumiem, mnie od lat nie opuszcza potrzeba pamiętania i porównywania. We Wrocławiu, który poznałem w dzieciństwie, najmocniej mnie to chwyciło – rzecz opisałem tam: https://laudate44.wordpress.com/2018/04/03/o-ciaglosci-tozsamosci-w-cieniu-gotyckiego-ratusza/ oraz w następnym poście. Pozdrawiam z Phoenix Parku 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Uwielbiam Phoenix Park:) widze ze mam juz lekture na wieczor- Twojego bloga:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bardzo to ciekawe, jak opisujesz Lublin. Dla mnie lublinianki, to fajne móc przeczytać, że komuś się podobało, że nie uważa czasu spędzonego tu, za stracony. I jeszcze fajnie, jak się wie, o czym piszesz. Urodziłam się w Lublinie i do czasu, kiedy musiałam z niego wyjechać, nie doceniałam jego piękna:) Tak to chyba właśnie jest, że nie doceniamy tego, co mamy. Po 4 latach wróciłam i rzuciłam się wtedy na ten Lublin jak szalona, chodziłam na spacery, wycieczki, czytałam o nim co tylko mogłam. Teraz znowu mieszkam gdzie indziej, dlatego takie wpisy, jak Twój, to miód na moje serce:-)
Pozdrawiam serdecznie i idę czytać pozostałe notki.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dzieki, bardzo mi milo czytac komentarze od rodowitej Lublinianki:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
A Ty bardzo ciekawie piszesz, powaga. O miejscach, których nie znam lubię czytać, gdy się tam wybieram, ale o miejscach, w których byłam bardzo lubię, bo sobie przypominam, bo może coś mi umknęło, bo może czegoś po prostu nie zauważyłam patrząc w inną stronę:)
Jak tego smoka. On musi być u nas od niedawna.
PolubieniePolubione przez 1 osoba