Sama sama?

Stali czytelnicy wiedzą że bardzo lubię być sama, włączając samotne wyjazdy i wyjścia. Do niedawna nie przypuszczałam że to dziwne, a już na pewno nie podejrzewałam że bycie samemu w miejscach takich jak restauracja czy kino sprawia komuś problemy. A jednak.

Mój znajomy spytał mnie kilka dni temu z kim lecę do Lublina w czasie świąt wielkanocnych, na moją odpowiedź że sama spytał zdziwiony: ale tak…sama sama?

Zaczęłam szperać w internecie i okazało się że wiele kobiet ma ogromne opory z byciem samą w miejscach publicznych. Na przykład taka prosta wydawało by się sprawa jak pójście do kina. Czytam na stronie bliss.natemat.pl : „Według amerykańskich naukowców, m.in. Rebeki Hamilton z McDonough School of Business ludzie rezygnują z rozrywek w pojedynkę właśnie dlatego, bo boją się, jak to zostanie odebrane; może zaczną podejrzewać, że są samotni, nie mają przyjaciół i że coś z nimi jest nie tak”.

Przeglądam wypowiedzi na forach: „Nie lubię chodzić do kina przez to, że są w nim samotni ludzie, o których zakładam, że straszliwie cierpią musząc chodzić do kina w pojedynkę. Z tego samego powodu, praktycznie do kina nie chodzę, bo nie mam z kim.” „Wydaje mi się, że wszyscy patrzyliby na mnie, jak na jakąś przegraną, zgorzkniałą osobę, która nie ma przyjaciół. Próbowałam raz wyjść sama do teatru. Ostatecznie nie poszłam, bo stwierdziłam, że będę się dziwnie czuć przez to, że ludzie będą się dziwnie gapić.”

Dochodzę do wniosku że głównym powodem jest przejmowanie się tym co ludzie powiedzą. Na serio jesteście w stanie pozbawić się rozrywek w samotności bo ktoś coś o Was może pomyśleć? A kogo to obchodzi?
Od niepamiętnych czasów chodzę sama do kina i do teatru, nieważne czy jestem w związku czy nie, bo jakie to ma znaczenie? Mój obecny partner też chodzi sam, bo lubimy zupełnie inne kino a do tego pracujemy tak że rzadko mamy czas razem gdzieś iść. Na palcach jednej ręki policzyłabym moje wyjścia do kina z kimś, czy to z facetem czy z koleżankami. I ani przez minutę nie pomyślałam co ktoś sobie o mnie pomyśli bo mam to w głębokim poważaniu.

Jeszcze gorszym przeżyciem niż kino czy teatr w pojedynkę jest jedzenie w restauracji czy w barze samej/samemu. To często jest nie do przejścia. Jak jeszcze na poranną kawę ewentualnie można się wybrać, korzystając z udzielanych w internecie rad typu: zawsze miej z sobą gazetę by nie patrzyć się w nicość, albo telefon lub książke, tak obiad solo to już hardcore.

Czytam na kobieta.gazeta.pl: Na forum eDziecka pojawił się post, który – nie będziemy ukrywać – zaskakuje. Okazuje się bowiem, że kobieta bez towarzystwa w knajpie może być negatywnie oceniana przez inne – zgrupowane – panie. Użytkowniczka Jola napisała: Dzisiaj byłam na kolacji z mężem i przy stoliku obok siedziały trzy panie, które dość głośno krytykowały siedzącą samotnie laskę, która jadła i piła wino. Padły opinie, że pani specjalnie przyszła wystawiając się na podryw, bo inaczej przyszłaby przynajmniej z koleżanką. Gdyby to mówiły jakieś siedemdziesięciolatki to jeszcze OK, ale to były laski w moim wieku – około 40-tki. Panie zwariowały, czy jednak niespecjalnie dobrze jest samotnie udać się w takie miejsce?

Agnieszka z bloga Taste and Travel pisze: „Dla ilu osób stoliczek? Dla jednej, dziękuję. Jak dobrze znam ten uśmiech, od dawna obserwuję mikro lub nawet ostentacyjne makroekspresje na twarzy kelnerów wyrażające politowanie, czasami wręcz zmieszanie czy współczucie, gdy rezerwuję miejsce dla siebie i… tylko dla siebie. Siadam wygodnie, zamawiam pyszności, dostaję swoje danie i w uciesze pałaszuję co podano. Nie raz jednak poczułam na sobie spojrzenie typu jakaż ona biedna, lub co gorsza wyrozumiałe, mające dodać mi otuchy uśmiechy jestem z tobą, cokolwiek strasznego przydarzyło się w Twoim życiu i zmusiło cię do jedzenia w samotności. Ludzie litości!”

Czytam na natemat.pl: “Czy jest cokolwiek bardziej żałosnego, niż rezerwacja pojedynczego stolika?” – pyta dziennikarka “Forbesa” opisując sytuację, gdy pewna kobieta tak bardzo wstydziła się, że siedząc w restauracji sama wychodzi na “starą pannę”, że prowadziła przez komórkę udawaną konwersację. Niestety, zdradził ją dzwonek telefonu, który niespodziewanie zadzwonił.”

Na forum kafeteria.pl dziewczyna pyta: „kolezanki na diecie wiec czesto sama chodze a to do karczmy a to pizeri kebaba czy innych.I kazdy nie moze wyiśc zpodziwu jak to moge sama chodzić,ze mi nie głupio itp…Ale kuuuwa przeciez przychodzi sie jesc a nie dla towarzystwa jestem głodna to idę.Ostatnio poznałam chłopaka który tez sie dziwił.chodzicie nieraz jesc same czy tylko ja jestem dziwna”

Sama nie jestem bywalcem restauracji z powodu mojej specyficznej diety, ale kiedy jestem na samotnym wyjeździe to idę coś zjeść czy w pubie czy w restauracji i nigdy mi do głowy nie przyszło że to coś tak strasznego. Owszem zazwyczaj jestem jednyną osobą jedzącą samotnie, no i co z tego? Czy ktoś na mnie patrzy czy to z politowaniem czy z innymi uczuciami? A niech patrzy.

Tymczasem w interecie ROI SIĘ od artykułów: 10 rad dla jadających samotnie… jedz samotnie w restauracji jak BOSS itp. Najczęstsze rady: unikaj przedłużania momentów kiedy nie jesz ani nie popijasz, np zapłać z góry by nie czekać na rachunek lub płać gotówką żeby nie czekać aż kelner pójdzie po teriminal, żeby nie wyglądać dziwnie… Wierzyć się nie chce. Że też ktoś nie napisał jeszcze ksiażki o tym, jak niejaka Marie Kondo o sprzątaniu, to aż niewiarygodne.

Na jedzącą samotnie Carrie z serialu Sex and The City nawet pies patrzył z pogardą 😉

Jak jeszcze samotny obiad w restauracji u niektórych ujdzie, tak samotna kobieta W BARZE na DRINKU to już…no nie wiem co, ODWAGA? Czytam artkuły i opinie w internecie i dochodzę do wniosku że samotna kobieta w barze to: a/prostytutka b/chcąca wyrwać faceta c/alkoholiczka d/desperatka. Albo wszystko naraz. Po lekturze od razu nabralam checi na Expresso Martini. Poszłam do lokalnego baru, zamówiłam, wypiłam, zapłaciłam, poszłam. Ziemia się nie obsunęła, nic się nie stało. Może w wieku prawie 50 lat jestem już za stara by być prostytutką bądź czekać na podryw…a alkoholicy nikogo w Irlandii nie dziwią 😉

No i dochodzimy do samotnych wyjazdów. Mam kilka znajomych które w życiu nie wyjechałyby gdzieś same. I to nie z powodu bezpieczeństwa ale no jak to tak, same same? Co ja będę robić? Będę sie nudzić. Sama będę na śniadanie chodzić, na obiady? Samotne kobiety znów boją się oceny społeczeństwa i tego jak będą postrzegane. Dwie z tych znajomych osobiście namówiłam na wakacje solo i wiecie co? To zapoczątkowało ich samotne podróże. Nie wiem jak mogłam być taka głupia żeby się bać ruszyć gdzieś w pojedynkę – usłyszałam.

Muszę poruszyć przy okazji inną kwestię, a mianowicie samotnych wyjazdów podczas kiedy ma się męża/partnera/chłopaka. Bo jak wysnułam z lektury przeróżnych wątków w necie a także rozmów ze znajomymi, to podróżująca samotnie singielka jeszcze ujdzie, ale osoba w związku…no to już co najmniej dziwne jest, jeśli nie podejrzane. Ba, kobieta w związku podróżująca z koleżankami też wzbudza emocje.

Pamiętam że przed moim wyjazdem na któryś z kolei samotny wypad znajoma spytała mnie: no a co na to Twój C.? Jak to to on na to – nie zrozumiałam pytania. No, puści cię tak samą? Odpowiedzi nie było bo zaczęłam się po prostu śmiać, pokręciłam z politowaniem głową i oddaliłam się. Czy ja jestem osobą niepełnoletnią żeby ktoś miał mnie gdzieś puszczać czy nie puszczać? Bądź ubezwłasnowolnioną? No nie.

Jeśli nie macie odwagi iść samotnie do kina, do restauracji czy jechać na wakacje – zróbcie to 🙂 Naprawdę szkoda życia na to by czegoś nie robić bo ktoś może nas oceniać negatywnie. Walić cudze opinie. Pomijam nawet fakt że większość albo wszyscy ludzie siedzący obok w restauracji czy kinie nie poświęci Wam ani minuty w myślach, a może i nie zauważy. Ludzie mają inne rzeczy do roboty niż zastanawiać sie czemu akurat Ty jesteś tu sama. To jest tak jak z pryszczem na nosie u nastolatka – wydaje się mu że jest monstrualny i go każdy widzi, i każdy się z niego nabija.

Powodzenia w byciu z samą z sobą życzę 🙂

35 uwag do wpisu “Sama sama?

  1. Jaro

    Jeździłem na wakacje sam, w góry i bardzo mi się podobało. Doskonale rozumiem, że ludzie sami chcą sobie organizować czas i wyjazdy, bo dla mnie towarzystwo na wyjazdach jest dosyć męczące.

    Polubione przez 1 osoba

  2. Tessa

    Nie ogarniam. Tego niezrozumienia;) Ja od bardzo wczesnych lat lubiłam zostawac/wychodzić sama.
    Może po prostu tak mało ludzi lubi siebie? Ja siebie bardzo lubię i lubię moje własne towarzystwo;).Na pewno bardziej, niż towarzystwo przymuszone;)
    Obecnie najczęściej wyjeżdżam z H.lub przyjaciółkami, a na samotne wyjazdy brakuje już czasu(urlopu), ale bywalo, ze wychodzilam/wyjezdzalam wylacznie sama:) Cieszę się na pierwsze lata emerytury, kiedy H. z racji wieku będzie pracował, a ja obok naszych wspólnych wyjazdów (bo jest to pierwszy facet, z którym uwielbiam wspólnie podróżować, z exami najczęściej kończyły się wyprawy klotnia;) będę sobie zwiedzala sama te miejsca, na które on nie ma ochoty;) Na razie lista tych, które chcemy obejrzeć razem jest baaaaardzo dluga;)
    U nas z racji czasu pracy i zainteresowań wychodzi tak, że najczęściej robimy takie rzeczy wspólnie, ale każde z nas ma czasem ochotę choć na kilka godzin wyjsc i zrobić coś samemu i jest to dla nas bardzo normalne i naturalne. Ja też już się spotykałam z pytaniami „a puści cię tak sama/z kolezanka/koleżankami?”. Moje oczy chyba bezwiednie robiły wyraz WTF, bo nawet nie czekali na odpowiedz;) O czasach, kiedy byłam szczęśliwa singielka nie wspominając, bo w to szczęście mało kto wierzyl, chyba tylko osoby, które naprawdę mnie dobrze znaja;) A ja sobie siadalam wygodnie i z satysfakcją patrzalam na kłócące się lub milczące we wzajemnej niechęci pary i błogosławilam sama siebie, że nie musze się tak męczyć;)
    Na marginesie, nie tylko kobiety tak mają, H.wyjezdzajc na kilka dni z kumplami też spotykał się że zdziwieniem, że nie mam nic przeciwko temu i jestem taka tolerancyjna;)

    Polubione przez 1 osoba

  3. Twoj przyjazd do mnie na swieta tez zostal opatrzony komentarzem: a to ona ma meza? Nie ma meza?? I spedzaja swieta osobno? I to nie wyszlo od jakichs moherow bynajmniej. Jak wiesz przez 2.5 roku chodzilam do kina min raz w tygodniu, przewaznie sama, bo mialam karte Odeon Limitless. Na kilku samodzielnych wycieczkach bylam dzieki Twoim namowom zreszta, nikt mi glowy nie urwal. A odkad mieszkam w Chester regularnie chodze do kawiarenek czy na swietna pizze w markecie, SAMA. Nie dosc, ze sie nikt nie dziwi, to jeszcze sie ciesza ze maja powracajacego klienta. Atmosfera przyjemna, wokol ludzie sami, w grupach, w parach, kazdy zajety soba a nie zastanawianiem sie, czemu ktos inny pozera calzone w pojedynke. Tak wiec kompletnie tego nie pojmuje, a jak ktos cale zycie musi byc holowany i boi sie samodzielnie zamowic omleta, to mu wspolczuje 🙂

    Polubione przez 1 osoba

  4. świechna

    Dość często idę sama coś zjeść, bo chociaż jestem w związku i uwielbiamy chodzić z moim chłopakiem w różne miejsca, to przecież nie siedzimy sobie na głowie non stop, a jeśc trzeba 😀 Nigdy mi nie przyszło do głowy, że jak mówię „a table for one” to kelner na mnie dziwne patrzy … chyba już jestem taką osobą, która ma gdzieś, co inni myślą …

    Polubienie

  5. ale do kina czy teatru to się idzie oglądać film czy przedstawienie a nie innych na widowni, no naprawdę. Przez lata sama łaziłam do kina i jeździłam po Wielkiej Brytanii, nie wiem czy się ludzie patrzyli na mnie dziwie bo z reguły zajęta byłam planowaniem następnego dnia, porządkowaniem tego co udało mi się zobaczyć. Teraz jeździmy razem z moją drugą połową i jest inaczej, lubię to bo możemy więcej zobaczyć bo ja choć mam prawo jazdy to nie lubię prowadzić i mój ukochany jest zwasze za kierownicą i dużo właśnie podróżujemy wypożyczając samochód i chyba by mi tego brakowało. Na szczźęście mamy bardzo podobne zainteresowania i dobrze nam się razem spędza wolny czas króktich i długich wypadach.
    Będziesz w Lublinie, to prawie moje strony, mają naprawdę fajny skansen polecam jak będziesz miała wolną chwilę.
    miełego pobytu.

    Polubione przez 1 osoba

      1. Monika z Donegalu.

        Zawsze kiedy odwiedzam Warszawe planuje sobie czas ze “soba”. Latam po sklepach, kafejkach i restauracjach ktore lubie i nie musze sie martwic czy komus to odpowiada. Lubie ten czas dla siebie i tesknie tu czasem za tym. Ale w gory uwielbian jezdzic z męzem. Jest moim najlepszy partnerem na te bardziej “wyczerpujace” wyprawy 😉

        Polubione przez 1 osoba

      2. Znam taka pare w ktorej ona upiera sie ze wszedzie razem. Potem sie kloca bo ona chce chodzic po sklepach caly dzien a on nie …ale jak jej powiesz zeby szla sama to nie. Niektorzy sparowani to maja problem do kibla sami pojsc;)

        Polubione przez 1 osoba

  6. Do kina i do knajpy też mi zdarzało chodzić samej – żyję😜.
    Sama też biegam (zazwyczaj) i sama chodzę na przeróżne ćwiczenia. Nie przeraża mnie jakoś myśl, że nie będę miała najdroższej psiapsiółki i jak padnie komenda „dobierzcie się w pary” to będę musiała się złączyć (o matko, o matko!!!😁) z kimś nieznajomym, albo będę bez pary.

    Polubione przez 2 ludzi

  7. troll30

    Ja mam ciocie, ktora nigdy nie wyszla za maz, nie ma dzieci I od kiedy pamietam zawsze byla sama tzn nie miala zadnych partnerow. Wiem tylko, ze miala kiedys w mlodosci narzeczonego ale sie rozstali. Jest bliska mi osoba, wiele czasu z Nia spedzilam jako dziecko, ale jakos nigdy nie pytalam dlaczego wlasciwie z nikim sie nie zwiazala. W sumie przyjmowalam to po prostu jako fakt. Jest jedyna znana mi z Jej pokolenia osoba (ciocia jest juz po 70-tce), ktora od kiedy pamietam jezdzila na wakacje sama, chodzila do kina, teatru, galerii sama. Kiedys powiedziala mi, ze na poczatku czula sie troche niezrecznie, wlasnie na zasadzie: no jak to, bede sama w restauracji siedziec, co sobie ludzie pomysla? Ale przelamala swoje obawy, bo jak swierdzila, albo pojade na wycieczke sama albo bede siedziec w domu, wiec wole ten czas spedzic na zobaczeniu czegos nowego. Ma kilka samotnych kolezanek, ktorym proponuje wyjscia, czasem ida razem ale kolezanki czesto maja swoje „nastroje” a ona nie lubi na nastroje czasu marnowac, wiec ma zyciowa zasade: proponuje Ci wspolne wyjscie/wyjazd, jesli masz ochote to swietnie, jesli nie to jade sama. Co roku jezdzi na autokarowa wycieczka zagraniczna, wybiera tylko takie „zwiedzajace” a nie „lezace na plazy”. Zawsze prosi o pokoj jedynke bo tak lubi. Zjezdzila juz cala Europe i okolice. Co roku w zimie jezdzi do Zakopanego. Potrafi czasem wsiac w piatek w pociag intercity w Bialymstoku gdzie mieszka, pojechac na 1 dzien do Krakowa zeby obejrzec wystawe, ktora Ja interesuje i w niedziele wrocic. Sama.

    A co do ludzi komentujacych status cywilny singielek, to ja bedac kiedys na przyjeciu komunijnym u znajomych jako jedyna samotna mama z dzieckiem, zostalam zapytana przy wszystkich osobach siedzacych przy stole przez osobe, ktora widziala mnie po raz drugi w zyciu czy mam meza? Bo ona sie tak zastanawiala czy on istnieje? Myslalam, ze spadne z krzesla. Kolezanka, ktorej te sytuacje opowiedzialam skomentowala, ze nalezalo odpalic: Nie mam, ale Twoj jest fajny ;-). Niestety takie riposty zazwyczaj przychodza do glowy po czasie 😦

    Polubione przez 2 ludzi

  8. Dammar

    W Irlandii to samotna kobieta w pubie chyba nie jest niczym niezwyklym. Widzialam kiedys moja sasiadke o 12 stej w poludnie, w sobote, wychodzaca z pubu slaniajac sie na nogach. Kobieta 65 lat, mezatka, dzieciata. Sama w tym pubie byla.
    Nie moge nic napisac z wlasnego doswiadczenia, bo akurat ze mna ciagle ktos, gdzies wychodzi. Ja to nawet marzylam o samotnych wakacjach, ale nic z tego. Ze mna zawsze ktis gdzies chodzi.

    Polubione przez 1 osoba

  9. matali

    Mimo, że nie podróżuję sama, to rozumiem Twoje podejście. I w ogólę się nie dziwię 🙂 W ogólniaku często sama łaziłam po Trójmieście, chodziłam do kina i do teatru i wcale mi to nie przeszkodzało. Teraz zresztą tęż lubię sobie pochodzić sama, ale rzadko mi się to zdarza.

    Mam męża, z którym uwielbiam wyjeżdżać, więc nie mam jak jeżdzić sama 🙂 Na pewno jesteśmy wybredni jeżeli chodzi o dobór towarzystwa na wycieczki – mamy jednych przyjaciół z którymi się nam dobrze jeździ. Ja w ogóle uważam (podobnie jak Tessa), że dobór towarzystwa na wycieczki to kluczowa sprawa, tak że lepiej jechać samemu niż się męczyć z kimś, kto ma zupełnie inny pomysł na wyjazd (albo się nonstop kłóci).
    Od czasu do czasu spotykam osoby, które jak usłyszą gdzie jeździmy, co robimy, to chętnie by się z nami (teoretycznie) wybrały, ale ja jednak nie mogę udawać entuzjazmu, bo wydaje mi się, że okaże się, że na wyjazdach nie pasujemy do siebie.. A tak mało czasu mamy do podróżowania, a tyle miejsc do zobaczenia…

    Pozdrawiam zza oceanu (właśnie szykując się do dziesięciodniowej wycieczki campervanem po południowej części Utah)

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ludzi przewaznie dobrze poznaje sie jak sie z nimi mieszka lub podrozuje:) znam takie przyjaznie ktore rozpadly sie po wspolnym wyjezdzie. I’m wiecej ludzi jedzie razem tym trudniej sie dogadac gdzie isc I co zwiedzac. Tez lubie jezdzic ze swoim partnerem od czasu do czasu ale ogolnie to ja jestem samotnikiem, a jak z kims to z kolezankami no rzadko sie widujemy wiec mozna pobyc troche a soba I nagadac sie

      Polubienie

  10. Dammar

    Moze chodzi tez o to ze osoba w grupie jest postrzegana jako bardziej sympatyczna niz osoba samotna. Jest lepiej odbierana przez otoczenie, kiedys czytalam ze dobrze wrzucac zdjecia na fb bedac z kims jeszcze na zdjeciu bo lepiej jest to odbierane, z psychologicznego punktu widzenia.
    Faktem jest ze kobieta ktora jest sama w miejscu publicznym moze byc odbierana jakby byla wybrakowana, ze nie ma nikogo z kim moglaby wyjsc. Teraz zdalam sobie sprawe ze podobnie jest u muzulmanow, kobieta nie chodzi sama. Moze to takie tabu, ktore obecnie kobiety lamia a swiat jeszcze sie nie przyzwyczail.
    Faceci sie nie przejmuja, maja ochote na piwo to ida do pubu sami i pija. Kobieta w takiej samej sytuacji jest odbierana jako alkoholiczka albo desperatka.
    Czesto spotykalam sie z tym ze dziewczyna 25 letnia, bez partnera byla odbierana jako stara panna, chlopak w tym samym wieku nie byl starym kawalerem. W mysl przyslowia ozen syna kiedy chcesz a corke kiedy mozesz.
    To pokolenie naszych rodzicow bylo wychowywane jeszcze w taki sposob a oni przekazali nam to czego nauczyli sie od swoich rodzicow, zupelnie ignorujac fakt ze czasy sie zmienily i my musimy dostosowac sie do tego co jest teraz a nie do tego co bylo.
    A obecnie kobiety podrozuja same, chodza do pubu same, zyja bez meza, same sobie radza bez wzgledu na to czy to sie komus podoba czy nie.

    Polubione przez 1 osoba

  11. Fan z Belfastu

    Dopóki nie napisałaś tego postu, nie miałem pojęcia, że taki problem istnieje. Poważnie.
    Chodząc do kina samemu, czy jedząc gdziekolwiek sam, nawet przez moment nie pomyślałem, że to może być problem. Całe życie człowiek się uczy. Pozdrawiam.

    Polubione przez 3 ludzi

  12. Be Be

    W punkt! Zabrakło mi jeszcze jednego wątku, mianowicie: „Ty tak samam jeździsz.. ALe wiesz, ja mam koleżankę, ona też sama jeździ. Może byście razem pojeździły. Zawsze to raźniej, we dwie..” No rzesz….a może właśnie o to chodzi, by nie raźniej?…

    Polubione przez 1 osoba

  13. Ja uwielbiam być sama. Chodzić sama do kina, wyjeżdżać, zwiedzać. 🙂 Ale … nie lubię sama jeść w miejscach publicznych więc tego unikam. Nie ma to nic wspólnego z „co ludzie powiedzą”, po prostu jedzenie jest dla mnie okazją do … gadania. podobnie zresztą jak np. imprezy sportowe. Wolę chodzić tam z kimś żeby pokomentować, pogadać. itd. Najważniejsze to robić, co się chce i z powodu tego, że nie ma się z kim, się nie ograniczać, bo to jest dopiero smutne, że rezygnuje się z jakiejś ulubionej formy spędzania czasu z obawy, że coś nie wypada, albo źle zostanie odebrane. 🙂

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.